Jedzenie Olesia skończyło się na połowie 100 g Animondy i łyżeczce musu drobiowego gourmeta

. Od 16 nie je, chciałam go nakarmić przed antybiotykiem, ale on odmówił jakichkolwiek pyszności

. Mimo wcześniejszych ustaleń z dr Ewą, spakowałam go w kontener i pojechaliśmy do niej.
Oleś miał gorączkę 40 stopni (mimo podanai tolfedine rano) i wciąż drgawki

. Zdecydowałyśmy o cewnikowaniu, bo miał spory pęcherz. Cewnik napotkał jakąś przeszkodę

, ale Pani Doktor przepchała. Mocz wyszedł kiepski

, pomarańczowy i mętny. Zrobimy posiew, wyniki mają być za kilka dni. Pani Doktor zdecydowała o pozostaniu przy keflexie, dodała metronidazol. Dostał zastrzyki-chyba tolfedine, bo dr Ewa nie kazała dziś już mu podawać tego leku.
Chłopaszek był bardzo dzielny-może dlatego, że słaby. Trochę popłakał, posyczał, ale to już zupełnie co innego, niż podczas pierwszego pobierania krwi.
Oleś nadal nie je, ma drgawki. Teraz śpi-jak śpi jest ok, nie trzęsie się.
Bardzo się martwię. Zwłaszcza tą gorączką, dreszczami i niejedzeniem
A był jak iskierka, poruszał się z prędkością światła...
Dziś Bonuś się nim zaopiekował, wymył go i przytulił do snu

.
To moje chłopaki po wizycie u dr Ewy
