Katek, szalenie się cieszę, że Nosia jest u Ciebie

Szkoda mi reszty kociaków, które nadal mokną...
Czy Nosia nadal płacze? Na pewno z drugim kotkiem byłoby jej raźniej, ale Smolik jest zdrowy i nieszczepiony, nie można ryzykować zarażenia go...
Wczoraj karmicielka próbowała łapać kociaki, włączyła w to syna, ale padał deszcz i maluchy nie chciały wyjść z piwnicy. Dorosłe koty przyszły na jedzenie, stawiła się też matka, a maluchy nie.
Przechodziłam tamtędy i faktycznie, dojrzałam kociaki głęboko ukryte. Już byłam umówiona na łapanie następnego dnia (czyli dziś), wyszłam z domy tylko na chwilę, odebrać transporterek. Na wszelki wypadek spakowałam gerberka. Pod domem spotkałyśmy się z gallą (zajechała wracając do domu), postałyśmy pod parasolami, pogadałyśmy... Kociaki zaczęły wyściubiać noski

Chlapnęłam im gerberka, a one się zainteresowały

Wylazły. No i szybka decyzja, galla z błyskiem oka zapytała "pyrznieść łapkę?" i nie czekając na odpowiedź pobiegła do samochodu. Nastawiłyśmy klatkę, ochlapałam okolice gerberkiem i czekamy. Kociaki zaczęły się kręcić, wylizywać. A my tylko wstrzymywałyśmy oddechy mając nadzieję, że właśnie Nosia się złapie, bo jeśli nie ona, to co robić?
Nosia weszła do klatki. Najpierw buro-białe, a potem szylkretka wlazły na klatkę. Łaziły po otwartej klapce, a Nosia w środku. Coraz dalej, coraz dalej... I złapała się
W lecznicy dziewczynka była grzeczna (nie to co drapieżna Klońcia dzień wcześniej), przestraszona, zero agresji. Śliczna jest, a oczy nie takie straszne, szybko się wyleczą pod opieką Katek
Wczoraj był mini zlot forumowy w lecznicy, byłyśmy my, beatka, która dostarczyła klatkę wystawową, a niespodziewanie spotkałyśmy jeszcze Modjeskę i jej TŻa
