Bambi i inni.

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Wto cze 26, 2007 18:57

Podnosimy się z naszym wątkiem po półrocznym dryfowaniu w forumowych odmętach zapomnienia :wink: :lol:.
Troszkę się u nas wydarzyło w międzyczasie.
Maciuś Bohater, który zamieszkał u nas w czerwcu 2006, oto jego wątek: Maciuś , po wielu perypetiach znalazł najwspanialszy dom na świecie, pojechał do niego 1 listopada - Justyna nieodmiennie i najszczerzej Cię pozdrawiam. Potem pojawiły się u nas jeszcze dwa znajdulki, najpierw srebrny Krzyś, którego historia jest opisana w tym wątku: Krzyś , a potem moja kochana Klólewna: Klólewna . Niestety oba maluchy już nie żyją, a po śmierci Klólewny tak naprawdę do dzisiaj się nie pozbierałam. Nie mogę pojąć tego co z nią się stało i dlaczego.
Poza tym karmię nadal moje podblokowe dziczki - obecnie mam ich zaledwie sześć, zimą było znacznie więcej.
Wysterylizowałam też dzielnie i oczywiście z pomocą weterynarza ;) dwie dzikie kotki, jedną z zaawansowanym ropomaciczem, drugą w średnio zaawansowanej ciąży, które wprowadziły się w maju 2006 pod taras do mojej ciotki i mojego wujka, absolutnych przeciwników kociarstwa w domu, a nawet jego okolicach... Oto kotki Melania i Franciszka po kilku miesiącach od sterylki, w owym nieprzyjaznym mieszkaniu, w reprezentacyjnym salonie, wzbudzające codzienny zachwyt domowników tym, że są takie czyste, takie mądre, takie kochane i że na wiele sposobów okazują swoje przywiązanie i to nie tylko do miejsca, no i że nie śmierdzą, jak to koty mają przecież w zwyczaju: Salony zdobyte podstępem . Koty to jednak czarodzieje :wink: .
A co u moich trzech domowych narkotyków? Otóż walczymy sobie powolutku i spokojnie z nerkami Diplodoka, badamy jego krew co trzy miesiące, wyniki mu skaczą jak zwykle, ale funkcjonuje zupełnie poprawnie, więc tylko go bacznie obserwujemy, regularnie diagnozujemy i podajemy Ipakitine. Walczymy też z Diplodokowymi pazurami, grzybek nie odpuszcza, ale intensywność tej dolegliwości się na szczęście zmniejszyła - Diplodok, który skończył w maju 7 lat pozdrawia.
Niedźwiadce zrobiliśmy w maju bilans trzylatka ;), czyli pełne badanie krwi i moczu, pani wet powiedziała, że chętnie oprawiłaby te wyniki w ramkę i pokazywała innym pacjentom na wzór. Poryczałam się ze szczęścia. Niedźwiadka jest zdrowa, puk, puk, w niemalowane. Tylko psychicznie, coś z nią nie teges, ale to kwestia przyzwyczajenia ;) - Niedźwiadka również pozdrawia ze swej (psychicznej) twierdzy ;)
Natomiast Bambi, również poddana szeroko zakrojonej diagnostyce (bilans dwulatka) objawiła nam, że po pierwsze i najważniejsze, z jej trzustką jest wszystko w porządku, czyli trzymamy potwora nadal na diecie i na razie się o jej trzustkę nie martwimy. Niestety okazało się, że leukocyty ma Bambi ledwo mieszczące się w dolnej granicy normy, mianowicie 5, 2. To skłoniło nasze wetki do poszukania przyczyny takiego osłabienia organizmu.
Po obejrzeniu, osłuchaniu i obmacaniu, podejrzana stała się jedynie paszcza Bambi z krwawiącymi z tyłu dziąsłami i niesamowitym zapaszkiem dobywającym się z jej czeluści. Niestety dziąsła nie były jedyną przyczyną problemów, okazało się że Bambi ma zepsute trzy zęby, i to nie zęby przednie, ani "boczne", te które można po prostu u kota zobaczyć, ponieważ wtedy bym je bez wątpienia zobaczyła duuuużo wcześniej. Bambi postanowiła popsuć sobie zęby najbardziej tylne, dwa trzonowce i jednego przedtrzonowa (chyba nic nie pomyliłam), żeby zajrzeć jej do paszczy tak głęboko, trzeba było czterech ludzi. Nie wiemy, czy już urodziła się z tendencją do takich słabych zębów, czy miała predyspozycje do tego, czy to wina raczej jakichś czynników zewnętrznych. Powiem tylko, że my bardzo o nią dbamy, od kociaka je najlepsze jedzono i suche i mokre, nie wiem gdzie ewentualnie mogliśmy popełnić błąd.
Podejrzewam też, że te ząbki musiały ją bardzo boleć, może dlatego jest taka dla nas niedobra i agresywna. W każdym razie Bambi dostała steryd i przeszła kuracją stomorgylem, wygląd paszczy poprawił się znacznie, ale zdaję sobie sprawę z tego, że to efekt doraźny i również z tego, że sterydy i antybiotyki nie są dla jej organizmu obojętne.
Jutro Bambi ma zabieg, usuwamy dwa, a w najgorszym razie trzy zębiska, (ona ma dopiero dwa latka :( ). Kiedy Bambolot będzie pod narkozą wetki zobaczą też, co jeszcze kryje w sobie przestronna paszczęka Bambiszona. I oczywiście, jak trwoga to do Boga no i do forum, jeśli któraś z cioteczek nie będzie miała co zrobić z rękami jutro około godziny 9. 30, to poprosimy o kciuki za Bambi, żeby wszystko dobrze poszło i żeby ona szybko doszła do siebie i żeby mogła szybko zacząć jeść tą zoperowaną paszczęką, bo jedzenie to jest to, co Bambiszony lubią najbardziej - Bambi, jeszcze wszystkozębna, także pozdrawia ciotki.

:D

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto cze 26, 2007 19:05

Olinka ale się rozpisałaś. 8O :lol: No i :ok: za Bambi.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Wto cze 26, 2007 19:16

To ja mam akurat rece wolne i potrzymam :ok: Ps Ptys tez mial usuwane trzy zabki w wieku trzech lat, stale odnawia mu sie kamień nazebny i dziąsełka tez wtedy krwawia niestety.To moze byc uwarunkowanie genetyczne, chociaz nie musi. Jeszcze raz ,żeby wszystko poszlo dobrze i za dziczki dokarmiane też :ok:
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60859
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Wto cze 26, 2007 19:34

mirka_t pisze:Olinka ale się rozpisałaś. 8O :lol: No i :ok: za Bambi.


Nooo, tydzień to pisałam prawie :lol: .

Dziękujemy za kciuki.

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro cze 27, 2007 15:29

Chociaż niewątpliwie pojawił się dziś "...pierwszy siwy włos na mojej skroni", to spróbuję błysnąć dowcipem, choćby miał być wisielczy.
Otóż moja kotka Bambi jest kosmitą, niewykluczone, że z Marsa... Korzystając z tego, że została uśpiona do zabiegu, który i tak właściwie się nie odbył, wetka postanowiła prześwietlić Bambisiowy brzuch, ze względu na jego rozmiary i dziwny kształt. Zdjęcie było powtarzane dwa razy i za każdym razem okazywało się, że ten kosmita, który lądując na naszej planecie postanowił wcielić się w kota, nie do końca znał się na kociej anatomii. Bambi ma jakby za dużo niektórych narządów i jakby za mało innych. Nie będę się wdawać w szczegóły, ponieważ będziemy jeszcze raz powtarzać RTG, wtedy kiedy Bambi będzie nie tylko na czczo, ale też kiedy w jej jelicie grubym nie będzie zalegał kał. W każdym razie, jeśli ta kosmiczna diagnoza się potwierdzi, to ja już nie wiem czy płakać, czy się śmiać. Przechodzimy teraz na 5 dni na dietę tylko Intestinalową, podajemy siemię lniane i taką przepłukaną siemieniem i wykupkaną maksymalnie Bambinię wieziemy na ponowne zdjęcie. Mam nadzieję, że te dzisiejsze to jednak jakiś psikus aparatury.

A poza tym, Bambi przed podaniem narkozy została zważona - waży 5600, podając jej zastrzyk usypiający wetka powiedziała, dam jej narkozy tak na trzy kilo, bo ona jakaś taka dziwna jest i gruba... I ta intuicyjna decyzja wetki chyba uratowała Bambi życie. Po podaniu narkozy Bambi baaaardzo szybko zasnęła i równie szybko przestała oddychać. Poszła szybko pod tlen i o wyrywaniu zębów nie było już mowy. Jej paszczęka została tylko dokładnie obejrzana, a zęby oczyszczone z kamienia. Posiedziała potem jeszcze w lecznicy pod obserwacją i niedawno wróciłyśmy do domu. Myślę, że pomimo krótkiej wycieczki w okolice Tęczowego Mostu wszystko z Bambiszonem jest ok.

To nie był miły dzień, zobaczymy co przyniosą następne, jeśli chodzi o moją kosmitkę.

I taka mi piosenka chodzi dziś po głowie: "Ciesz się z tego co masz, albo przynajmniej śmiej..." :D

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro cze 27, 2007 15:53

Ojej, Olinka 8O Ale historia.kosmicznie brzmią wyniki wstepnego prześwietlenia i nie mniej kosmicznie przebieg zabiegu u kotki.Teraz to faktycznie tylko czarny humor zostaje.Ja tez zwróciłam uwage na ten dziwny brzuszek u bambi a jak zaczęłaś opowiadac to przyszla mi do glowy ciążą.. ale takie anomalie- nigdy.Mam nadzieje ze to pomylka sprzętu jednak bo jeśli nie to co to moze oznaczać dla normalnego ziemskiego kota?
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60859
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Śro lip 04, 2007 10:23

Przyznaj się ciotka do wstępnej diagnozy Bambolota! :twisted:

Ten kot nie powinien funkcjonować na tym świecie, składając się w głównej mierze z... jelita grubego 8)
Dziwny, dziwny koto-stwór 8O


Pozdrowienia dla całej kociej trójki - a w szczególności dla Bardzo Odważnej Ostatnimi Czasy Niedźwiadki! :lol: :lol:
"Idiotów jest niewielu, ale są tak sprytnie rozstawieni, że trafiasz na nich na każdym kroku."

mircea

 
Posty: 22005
Od: Śro lip 13, 2005 0:59
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt lip 06, 2007 17:36

mircea pisze:Przyznaj się ciotka do wstępnej diagnozy Bambolota! :twisted:

Ten kot nie powinien funkcjonować na tym świecie, składając się w głównej mierze z... jelita grubego 8)
Dziwny, dziwny koto-stwór 8O


Pozdrowienia dla całej kociej trójki - a w szczególności dla Bardzo Odważnej Ostatnimi Czasy Niedźwiadki! :lol: :lol:


No to się przyznam...
Diagnoza, cały czas wstępna, ale już trzykrotnie zweryfikowana mówi o tym, że Bambi nie ma śledziony, że jej jelito cienkie i żołądek nie wyglądają tak jak powinny, a dwa płaty wątroby są jakby "wciśnięte" w płuca, pewnie dlatego od zawsze na płucach Bambi słychać szmery, trzeci płat natomiast leży dużo niżej. Przewód pokarmowy Bambi to właściwie przede wszystkim długie i naprawdę gruuubee, jelito grube, jak u średniej wielkości psa, cały czas, nawet po głodówce, wypełnione niestety masami kałowymi, co uniemożliwia dokładną analizę zdjęć RTG. Czeka nas jeszcze jedno zdjęcie, tym razem być może z kontrastem. Niestety na USG widać wyłącznie zalegającą w owym demonicznym jelicie grubym kupę :roll:. W dodatku na wnętrznościach Bambi widać na zdjeciach różnej wielkości białe kropki, nikt nie wie, co to może być. Robimy kolejne zdjęcie, za kilkanaście dni. Mam nadzieję, że pomimo wszystko, zaginione narządy Bambi się odnajdą, a te, które wyglądają na niewykształcone okażą się prawidłowo zbudowane.


mircea pisze:Pozdrowienia dla całej kociej trójki - a w szczególności dla Bardzo Odważnej Ostatnimi Czasy Niedźwiadki! :lol: :lol:

Ciociu mirceo - kocia trójka, a zwłaszcza Bardzo Odważna Ostatnimi Niedźwiadka, dziękują za pozdrowienia i pozdrawiają również.

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt lip 06, 2007 17:43

Olinka pisze: Mam nadzieję, że pomimo wszystko, zaginione narządy Bambi się odnajdą, a te, które wyglądają na niewykształcone okażą się prawidłowo zbudowane.


I nagle oczom Waszym ukażą się:
śledziona - voila!
jelito cienkie - voila!
żołądek - voila!
a jelito grube skurczy się do normalnych rozmiarów ;)

Oby tak było, ale jak znam Bambolota, to pozostanie ona nadal zjawiskowym zaprzeczeniem anatomii kota :lol:
"Idiotów jest niewielu, ale są tak sprytnie rozstawieni, że trafiasz na nich na każdym kroku."

mircea

 
Posty: 22005
Od: Śro lip 13, 2005 0:59
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt lip 06, 2007 18:37

mam nadzieje ze tak sie stanie jako Mircea rzecze :D
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60859
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Pt lip 06, 2007 18:41

Zapomniałam jeszcze dodać, że te niezidentyfikowane plamki okażą się zapewne jakimś drogocennym samorodnym kruszcem ;)
W przypadku Bambi nic mnie już chyba nie zdziwi 8)
"Idiotów jest niewielu, ale są tak sprytnie rozstawieni, że trafiasz na nich na każdym kroku."

mircea

 
Posty: 22005
Od: Śro lip 13, 2005 0:59
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto lip 10, 2007 13:13

O matko z córką - ale numer z tej Bambi... 8O
Pozdrawiam
Paulina z Abi, Laylą, Halo i Teodorkiem.

paulinatob

 
Posty: 804
Od: Sob lip 15, 2006 10:57
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro lip 11, 2007 16:19

Jana pisze:Mocno trzymam kciuki!

Ja miałam dwa "trzustkowe" koty, ale zapalenia trzustki są dwa rodzaje (o ile się orientuję :oops: ) i moje koty miały to inne (z zupełnie innymi objawami).

Jedyne co wiem i mogę ewentualnie podpowiedzieć, to że przy takim jak ma Bambi zapalenie trzustki stosuje się lek z enzymami trzustkowymi właśnie, nawet mam to (kupiłam nie wiedząc, że dla moich kotów to nie ma sensu), na pw mogę Ci napisać co to jest, może zapytasz weta czy się nadaje :roll:

Przepraszam, że się w tykam w Twój wątek, Olinko, ale mam prosbę do Jany, żeby podawała mi link do swojego wątku o trzustce u Misia i Myszy, bo mój Mieciu ma właśnie ten drugi rodzaj zapalenia trzustki :(
Nie mogę znależć :oops:
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw lip 12, 2007 11:42

anna57 pisze:
Jana pisze:Mocno trzymam kciuki!

Ja miałam dwa "trzustkowe" koty, ale zapalenia trzustki są dwa rodzaje (o ile się orientuję :oops: ) i moje koty miały to inne (z zupełnie innymi objawami).

Jedyne co wiem i mogę ewentualnie podpowiedzieć, to że przy takim jak ma Bambi zapalenie trzustki stosuje się lek z enzymami trzustkowymi właśnie, nawet mam to (kupiłam nie wiedząc, że dla moich kotów to nie ma sensu), na pw mogę Ci napisać co to jest, może zapytasz weta czy się nadaje :roll:

Przepraszam, że się w tykam w Twój wątek, Olinko, ale mam prosbę do Jany, żeby podawała mi link do swojego wątku o trzustce u Misia i Myszy, bo mój Mieciu ma właśnie ten drugi rodzaj zapalenia trzustki :(
Nie mogę znależć :oops:


Przykro mi Anno :( , trzymam kciuki za Miecia.

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw lip 12, 2007 11:50

paulinatob pisze:O matko z córką - ale numer z tej Bambi... 8O


Inne moje koty też nie są...
do końca...
normalne... ;)


A do nas dzisiaj może przyjadą cztery maluchy odłowione na parkingu pod Poznaniem :strach:, jeszcze nigdy nie zajmowałam się maluchami w ilościach hurtowych :strach:, już potrzebuję kciuków... :strach:

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Bizkopt, sebans, spasibo, Szymkowa i 37 gości