Hmm... Mizianie podwoziem do góry powiadacie... I że niby mruczy taki i ugniata...? Oj... nie każdy, nie każdy kotecek takowym... Na ten przykład ta nasza "przybłęda", która notabene imię już zaposiada - a zowie się Gafel - ot tak, z powodu zamiłowania naszego do żagli rozpiętych na bezkresnym wód przestworze

- to un, ten Gafel, jak go pomiziać po okolicach okołopodwoziowych to się stawia szelma pierońska i do drapania się bierze... O.. o.. o... Jakim podrapany

Może jest to reminiscencją bycia "jednojajecznym" Gaflem? Albowiem vet podczas pierwszego przeglądu kota, obmacawszy - stwierdził...
- O, jedno jądro kot ma...
- Nie może być - ja na to - Jak to jedno? To co? Urwał sobie drugie gdzie na sztachecie podczas szusu nade płotem?
- Nie - vet na to ze stoickim spokojem - Widać się nie "wycośtam..."
...I tak sobie teraz domniemywam, że może to z powodu owej jednojajeczności kot taki "stawialski" jest i drapie zapamiętale dobre dłonie, co to go miziać chcą oddolnie... Ze WSTYDU, że jeno jedno jajco ma!
