aamms pisze:Wszystko zaczęło się w czwartek od telefonu mojego ojca, że w Warszawie na Brackiej jest przerażony kocio, jeszcze maluch, bo ma jakieś cztery tygodnie.. Maluch jest sam, bez mamy, rozpaczliwie się drze i jest atakowany przez sroki.. Oczywiście powiedziałam, że mają pilnować kicia, bronić przed srokami, a najlepiej złapać i poczekać na mój przyjazd..
Zanim tam dojechałam, okazało się, że zjawiła się pani, która mieszka niedaleko Brackiej, ma własne koty, wie jak postępować z takimi maluchami i zabrała kicia..

W międzyczasie zdążyłam maluchowi założyć wątek na miau.. Katy z miau ofiarowała mi już pomoc w łapaniu malucha.. i jak napisałam, że sprawa nieaktualna, bo kocio na pniu znalazł dom, to dziewczyny od razu podesłały mi inny wątek, gdzie było napisane coś takiego:
Ewik pisze:Kochani, na Jana Pawła, na dachu sex shopu siedzi maleńka kicia której grozi niebezpieczeństwo...buraki z tego sex przybytku rzucają w nią workami z wodą, jest cała mokra.
Kto może tam podejść i zobaczyć jak się sprawa ma???
No i co mialam robić.. tamtego miałam zamiar zabrać a temu, który pewnie jeszcze bardziej potrzebuje pomocy, odmówię??
Zgodziłam się i napisałam na forum:
aamms pisze:Jak nie macie co z nią zrobić od razu to trudno - wezmę, ale to sytuacja awaryjna.. Ona raczej nie może u mnie długo zostać..
Potem jeszcze napisałam taki post (niestety musiałam..

)
aamms pisze:Dziewczyny, w sytuacji absolutnie awaryjnej mogę taką kicię przetrzymać kilka dni..
Ale niestety od razu napiszę, że
nie wezmę kota z kocim katarem czy podejrzeniem jakiejś innej wirusówki..Dlatego, że nie mam jak go odizolować od rezydentów..
dlatego, że moim kociastym niektórym już się pokończył termin działania szczepień innym się niedługo kończy.. Zabieram się za nie w lipcu/sierpniu..
A poza tym jest jeszcze Miśka, która 3 sierpnia wyjeżdza ode mnie z kiwi do Belgii.. Wprawdzie jest szczepiona, ale wolę nie ryzykować, bo nie chcę żeby cos podłapała..
kiwi specjalnie po nią przyjeżdza do Polski.. I kota MUSI byc absolutnie zdrowa, żeby mogła wyjechać..
przepraszam, że tak stawiam sprawę.. ale niestety muszę..

Kocia została złapana w piątek, przenocowała u Renaty, która tam dokarmia koty, a w sobotę przyjechała do mnie.. Podobno zdrowa, tylko ma coś z łapką..
I zaczęłam od wizyty u weta..
I teraz będzie w formie pamiętnika:
Sobota, 30 czerwca, godz. 14:05
Po pierwsze jesteśmy mężczyzną.. w smokingu.. 
Mocno wystraszonym i fuczącym.. mamy gości w uszach i w futerku..
Uszka wyczyszczone, oridelmyl wpuszczony.. jutro powtarzamy.. i tak przez dwa tygodnie..
Gości futerkowych potraktowano frontlinem i czekamy jakieś dwa dni.. powinny wszystkie sobie pójść..
Życie wewnętrzne też podobno mamy bogate.. Dostaliśmy troszkę vetmintha i jutro powtarzamy..
Zjedliśmy troszkę suchego RC Kitten i napiliśmy się wody..
Sioo też zrobiliśmy.. na razie na podkład w transporterku..
Qpala jeszcze nie było.. a brzusio wieeeelki..
Mam nadzieje, że poczekamy aż ariel przywiezie kuwetkę..
I na razie siedzimy na puchatym ocieplaczu w transporterku, mamy osobiste myszki i wodę do picia..
I fuczymy na dużą i kociaste.. 
Jeszcze zapomniałam..
Mamy też własną książeczkę zdrowia.. z zapisanym odrobaczeniem i odpchleniem..
W książeczce mamy też miejsce na zapisanie szczepień..
No i oczywiście szukamy najlepszego domku na świecie.. 
17:14
Dzięki ariel mamy małą kuwetkę..
Kuwetka ze żwirkiem już w transporterku..
No i oczywiście natychmiast został zlekceważony milusi kocyk a na miejsce odpoczynku została wybrana kuwetka..
ariel wyciągnęła przez ręcznik fuczącą furię z transporterka i furia natychmiast wtuliła się w jej objęcia, i po krótkiej chwili rozmruczała się na dobre.. 
Kocio dostał 1ml parafinki i czekamy na rezultaty..
ariel wymacała jeszcze powiększone węzły chłonne z jednej strony..
Oby to nie był znak, że jednak coś się wykluje.. 
Na razie qpal jest najbardziej pożądanym zjawiskiem na świecie..
Jak za 3-4 godziny nic nie będzie, to jeszcze chyba podam następny 1ml parafinki..
Po terapii głaskania i przytulania w ramionach ariel, kocio już tylko udaje, że fuczy.. można go bez problemu pogłaskać w transporterku..
ariel, dzięki wielkie za pomoc przy kiciu i za kuwetkę..
A ja proszę wszystkich o kciuki, bo takim maluchem jeszcze nigdy się nie zajmowałam i ciągle się boję, że coś źle zrobię.. 
21:10
Kocio nadal w kuwetce..
Nieużywanej..
Ale daje się głaskać, prawie nie fuczy..
Mizianie pod bródką powoduje włączenie traktorka i zamykanie oczu..
Powiedzcie kiedy powinnam sie zacząć niepokoić brakiem qpala?
Nic nie robił od wczorajszego złapania..
A w ogóle to kicio jest strasznie chudy.. Kosteczki można policzyć bez najmniejszego problemu.. a brzusio nadal wieeelki..
Moim zdaniem ma jakieś 3,5 - 4 miesiące.. tylko jest mocno wygłodzony i wychudzony..
Niedziela, 1 lipca, godz 7:32
Jest qpal!! ::D
wprawdzie nic okazałego, bo kicio rzeczywiście wychudzony, ale JEEEEST!!
I jedzonko, które dałam mu na noc też zniknęło.. ::D
9:10
Śniadaniowy kurczaczek też został pożarty w całości a kocio porcje dostał naprawdę porządną..
Jeśli znalazłby się odpowiedzialny domek, to kocio już teraz jest gotowy do adopcji..
Ulubionym zajęciem jest siedzenie na kolanach dużej, mizianie się i mrrrruczenie..
Fuczenie i machanie łapkami już się całkowicie skończyło..
Dzisiaj będzie jeszcze jedna porcja vetminthu a za dwa tygodnie szczepienie..
Kocio wymaga jeszcze porządnego odpasienia no i wyleczenia uszek.. Ale to wszystko można zrobić w domku docelowym..
Komu miziaka eleganta w smokingu?
Bardzo miziastego i proludzkiego? 
18:04
No to jestem po wizycie u weta..
I już teraz nie wygląda to tak różowo..
ariel wczoraj przy mizianiu kicia wyczuła powiększone węzły chłonne z prawej strony..
A dzisiaj u weta zamiast jedynie odrobaczania było sporo więcej..
bo rzeczywiście węzły chłonne są powiększone - diagnoza zapalenie górnych dróg oddechowych.. podobno kicio przy oddychaniu świszczy..
Leki: synulox, tolfedyna i na dodatek kroplówka z witaminami, bo kocio okazał się odwodniony.. Temperatura w normie, pcheł już nie ma.. Czyszczenie uszu i orydermyl.. no i vetminth..
Mam go trzymać osobno i absolutnie nie pozwalać na kontakt z rezydentami..
Jak ja mam to zrobić?? 
I jeszcze jedno - mam obserwować przednią łapkę.. bo kocio strasznie fuka i się rzuca przy dotknięciu.. Nie jest wykluczony jakiś obrzęk na skutek urazu, ale nie sposób było to stwierdzić po podaniu kroplówki..
A w ogóle to kocio prawie zamienił się dzisiaj w sitko.. miał sześć wkłuć w skórę.. 
Taki wychudzony maluszek: 
Jutro powtarzamy antybiotyk.. i pewnie nie tylko jutro..
Wczoraj Renata zostawiła w lecznicy kasę na leczenie malucha i jeśli nie byłoby dodatkowych atrakcji, to pewnie by wystarczyło..
A tak - dzisiaj już mam dług i jeszcze co najmniej dwie - trzy wizyty..
łomatko..
19:34
Właśnie zostało wyrzygane całe śniadanko.. ::(
Ale kurczaczka na kolację jemy.. 
19:46
Jednak kurczaczek jest be..
gourmecik lepszy..
dałam moim kociastym tego kurczaczka i tylko Mrówka wykazała zainteresowanie.. :Srock:
Jak tak dalej pójdzie, to resztę chyba zjem sama.. 
A poza tym mam jeszcze jeden i to dość poważny problem..
Kocio na razie siedzi w transporterku.. ma tam małe posłanko, małą kuwetkę i odrobinę miejsca na miseczki..
Transporterek stoi w łazience na pralce..
Nie mogę go trzymać w tym transporterku w nieskończoność..
Klatka byłaby lepsza.. tylko klatkę mogę postawić albo w pokoju Miśki albo w pokoju, gdzie urzęduje reszta rezydentów..
A mam kicia izolować.. To jest niestety niewykonalne.. 
22:48
Wzięłam go na ręce.. Rozmruczał się od razu.. A przytulił się tak jakby nie istniał cały świat dookoła.. :in love:
Jest strasznie spokojny.. nie wiem czy nie lekko osowiały czy po prostu odreagowuje całą swoją złą przeszłość..
Troszkę się rozgląda zaciekawiony, bardziej się wtula, zamyka oczy, mruczy i po prostu siedzi bez ruchu..
Prawa łapka chyba go jednak boli, bo bardzo ostrożnie się z nią obchodzi..
Wetka powiedziała, że niewykluczone, że będzie potrzebny rtg, żeby stwierdzić rodzaj i zasięg urazu.. Zobaczymy jutro..
Dzwoniłam do Renaty i zdałam jej raport ze wszystkiego.. i pocieszyła mnie jednym, że tam, skąd jest kicia żaden maluch nie chorował ani nie choruje na KK.. Renata przypuszcza, że to zapalenie górnych dróg oddechowych to efekt rzucania w kicia workami z wodą.. Był cały mokry a potem zrobiło się porządnie zimno.. I maluch się przeziębił.. 
Poniedziałek, 2 lipca, godz. 5:45
Nocny zapas jedzonka zniknął.. z miseczki z piciem również nieco ubyło..
qpala brak..
Jedno jest pocieszające - kicio wygląda i zachowuje się jak wczoraj, nie widać pogorszenia samopoczucia..
Czy się polepszyło..
Tego nie umiem ocenić..
Najgorsze jest to, że muszę go zostawić w tym transporterku na ok 9 godzin..
Mam chociaż nadzieję, że pośpi sobie..
Po południu znowu wet.. i mam nadzieję, że wieści będą nieco lepsze..
A to sa fotki naszego bohatera, jeszcze z soboty..



8:41
Przed wyjściem do pracy wymiziałam kicia i wyprzytulałam..
troszkę się ożywił i jak wychodziłam, to siedział sobie w kuwetce, oczka były całkiem bystre i uszka postawione..
Chyba antybiotyk działa..
Tylko qpala nadal brak..
Dalej mnie martwi to, że kocio siedzi w transporterku..
On musi się ruszać, a tam nie ma na to absolutnie miejsca..
Może ktoś mógłby mi pożyczyć niewielką klatkę?
A! I jeszcze wieści o łapce - na moje oko nie ma obrzęku, to co było wczoraj to był bąbel po kroplówce.. Ale kicio z łapką nadal obchodzi się bardzo ostrożnie..
I ostatnia na razie wiadomość.. Kociowy smoking na białą podszewkę.. :in love:
Czyli nie tylko bikolor czarno-biały ale jeszcze do tego dymny.. :in love:
No i chyba w związku z tym wymyśliłam imię dla malucha..
Jest dymny i fuczał.. to może mieć na imię tylko Fumek, zdrobniale Fumcio..
20:59Melduję, że kocio już został zainstalowany w nowym apartamencie..

Maria, wielkie dzięki..

W apartamencie zmieściło się posłanko, kuwetka, miseczki na jedzenie i picie i jeszcze zostało sporo miejsca na zabawę myszkami, łażenie po apartamencie i mycie..
Bo dzisiaj po raz pierwszy Fumek się wymył..

A no i najważniejsze - zaraz po przeprowadzce wreszcie została nadużyta kuwetka.. Wreszcie pojawił się porządny i baaaardzo przepisowy qpal..

nawet powiedziałabym, że taki prawie dorosłokoci..
A teraz o wizycie u weta..
Była kolejna kroplówka, synulox, tolfedyna i w ogóle cały wczorajszy zestaw.. plus 1ml parafinki.. i chyba ta parafinka wreszcie ruszyła Fumka..

Jeszcze jutro czeka nas wizyta u weta i powtórka dzisiejszego zestawu, z tym że już bez parafinki..
Tu jest pierwszy wątek Fumka:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=62 ... sc&start=0