Kocury,koteczki i kocięta, wariatkowo !

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lip 02, 2007 6:54

Barbara Horz pisze:Mam nadzieję.
Dziś maluchy już zupełnie skumplowały się z Maćkiem. Ze mną i pozostałymi kotami bez zmian.


Cierpliwości! :D
Obrazek Obrazek

anita5

 
Posty: 22470
Od: Sob cze 18, 2005 16:48
Lokalizacja: Śląsk

Post » Pon lip 02, 2007 9:57

Maluszki nie za bardzo chcą siedzieć już w pokoju same. Ja w pracy i niestety muszą, bo moja Mama nie da sobie z nimi rady. Wczoraj bardzo narozrabiały w kuchni, ściągły obrus ze wszystkim co było na stole i zrzuciły kaktusa z okna. No cóż, dobrze, że im się nic nie stało.
Byłam wczoraj u kociaków w lesie i niestety znowu mam problem. Trzy kociaki, które były ostatnio leczone znowu mają kk. Nie wiem co z nimi robić. Nawet jakbym wzięła je do siebie na strych na kurację antybiotyk + coś na odporność to jak wrócą do siebie znowu mogą coś podłapać. Tam są jeszcze przepiękne małe kocięta dzikich kotek i nie ma możliwości je wyłapać. Niestety wszystkie mają brzydkie oczka i pewnie też kk. Sa w takim miejscu, że nie ma szans na odłowienie. Mamuśki są dzikie ale je mamy zamiar do klatki łapki na sterylkę. Możemy to zrobić dopiero jak odkarmią małe, bo te maluchy same do jedzenia nie przyjdą. Nie wiem czy jedna z nich znowu nie jest kotna, bo jakaś taka mi za gruba. Nie mamy kasy, żeby przynajmniej te trzy zastrzepić i w dodatku to trzeba powtórzyć. A dzikie kociaczki też piękne - trzy rudawo - czarno - popielate tygryski, jedna krówka z przewagą białego i jeden grafitowy kocurek - zupełna dzicz. Nie wiem które od której kotki, bo są razem, ale różnej wielkości.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Pon lip 02, 2007 10:10

Nie ma szans na podawanie tym dziczkom antybiotyku w jedzeniu? :(
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Pon lip 02, 2007 10:17

Te maluszki sa w takim miejscu, że nie wiem czy wyjdą do jedzenia, pewnie dorosłe same to zjedzą za nim tamte się odważą. Pozatym antybiotyk trzeba podawać systematycznie a ja nie mam możliwości tam być w tygodniu, mogę tylko w niedzielę - to trochę daleko a ja nie mam samochodu.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Pon lip 02, 2007 10:19

Barbara Horz pisze:Te maluszki sa w takim miejscu, że nie wiem czy wyjdą do jedzenia, pewnie dorosłe same to zjedzą za nim tamte się odważą. Pozatym antybiotyk trzeba podawać systematycznie a ja nie mam możliwości tam być w tygodniu, mogę tylko w niedzielę - to trochę daleko a ja nie mam samochodu.


To rzeczywiście kiepsko :(
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Pon lip 02, 2007 10:57

Uff.. nadrobiłam czytanie (jedyne 5 stron wątku miałam zaległe ;) ) ale teraz będę na bieżąco.
Basiu podziwiam Cię. Robisz bardzo dużo dla tych kociastych i śiwetnie Ci idzie :)

Maluchy na pewno się oswoją, tylko potrzebują trochę czasu. Jak już z Maćkiem się zakumplowały to duży plus.
A wiadomość o Mysi bardzo mnie ucieszyła :D miała szczęście kocinka,że tak jej się pięknie udało domek znaleźć.
Kciuki wielkie za Ciebie Basiu i kociaste pod Twoją opieką :ok:

Almacita

 
Posty: 989
Od: Czw sty 11, 2007 11:18
Lokalizacja: Katowice/Będzin

Post » Pon lip 02, 2007 10:59

Czarno to widzę. Te maluchy nie są w tak kiepskim stanie jak te po leczeniu. Nie wiem czy jak skutecznie je wyleczę to się uodpornią na kk, czy znowu złapią, bo w nieskończoność je trzymać na stychu nie mogę. Może jak tam te podrosną to łatwiej je będzie złapać przy jedzonku., jak do tego czasu się im nie pogorszy.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Wto lip 03, 2007 10:10

Spadłyśmy bardzo, bo wczoraj miałam jazdę za synoluxem. Mój wet poszedł na urlop i zostawił lecznicę chyba w nieodpowiednich rękach. W piątek miał resztówke antybiotyku i dostałam tylko na dwa podania, w poniedziałek miałam zgłosić się po resztę serii. Pojechałam po pracy i trafiłam na zabieg, więc musiałam się trochę naczekać. W końcu okazało się, że dostawa leków nie dotarła. Było już zbyt późno, żeby próbować w Bytomiu. Wet zadzwonił do koleżanki i zostałam odesłana do dzielnicy Bytomia do domu jakieś wetki po brakujący synolux. Za nim tam dotarłam okazało się, że wetka już sobie z domu wyszła, bo myślała chyba,że ja odrzutowcem z Zabrza na Stroszek dolecę. Nie było innej rady tylko do Brynowa przyszło mi jechać. Na szczęście tam dostałam antybiotyk i o godz 22.00 mogłam dać koteczce pika. Trochę za późno ale dostała. Brak mi słów na taką nieodpowiedzialność wetów. Pozatym nie wiem jak przez sobotę i poniedziałek mogła funkcjonować lecznica, bez podstawowego antybiotyku. Chciałąm jeszcze kupić krople do oczu - też nie było. Wypisał mi receptę. Masakra. Mam nadzieję, że nic złego nie będzie się przez dwa tygodnie działo, bo nie wiem gdzie pojadę z koteczkami jak nie ma mojego weta.
Pozatym sytuacja w domu bez zmian. Małe rozrabiają a jak się zmęczą to śpią.
Wczoraj mamuśka trafiła na swoje podwórko i była bardzo zadowolona. Obeszła wszystko, obwąchała i wskoczyła na jakiś samochód, bo to jej ulubione miejsce do spania.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Wto lip 03, 2007 17:49

Barbara Horz pisze:Maluszki nie za bardzo chcą siedzieć już w pokoju same. Ja w pracy i niestety muszą, bo moja Mama nie da sobie z nimi rady. Wczoraj bardzo narozrabiały w kuchni, ściągły obrus ze wszystkim co było na stole i zrzuciły kaktusa z okna. No cóż, dobrze, że im się nic nie stało.


No to masz wesoło! Bardzo zawadiackie masz te maluszki!
Cały czas trzymam mocno, żebyś miała dużo sił i mało kłopotów...
Obrazek Obrazek

anita5

 
Posty: 22470
Od: Sob cze 18, 2005 16:48
Lokalizacja: Śląsk

Post » Wto lip 03, 2007 17:58

Przxeczytałam, nadrabiam powoli forumowe zaległości. Nie mam tylko za bardzo czasu odpisywać bo się wszystko na mnie uwzięło i stado moich kotów i okoliczności wszelkie :)
Ale śledzę pilnie Twój watek i podziwiam Cię, tzrymam kciuki żeby wszystko się dobrze ułożyło
No i żeby nie było później, że nie czytam :twisted:

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto lip 03, 2007 22:49

Cieszę się,że dalej czytacie moje opowiastki i może przy okazji coś mi podpowiecie. Mam chyba problem z Zuzią. Miałam nadzieję, że małe kociaki rozruszają Zuzie, bo ona od śmierci Kocurka jest nie sobą. Nie wiem czy to przypadek, czy faktycznie tak to przeżyła ale trwa to już od kwietnia, od kiedy on odszedł. Potem miałam problemy z Sisi - operacja i jej powrót do zdrowia, potem małe kociaki i sterylki bezdomnych kotek i tak jakoś zleciało, a Zuzia bez zmain. Biegam za nią po mieszkaniu z miską, bo nie chce jeść. Były też upały a ona ma długie futro to myślałam, że straciła apetyt, bo za gorąco ale upały się skończyły. Nigdy nie lubiała być brana na ręce i nie lubiła się miziać. Chyba, że sama tego chciała wtedy przychodziła z ogonem do góry i przechadzała się tam i z powrotem ocierając o co się tylko dało. Od dawna tego nie robi. Zuzia nie była sterylizowana, bojakaś mi się zawsze za delikatna wydawała, żeby ją tak stersować. Mam zamiar po powrocie weta z urlopu ją ciachnąć ale zastanawiam się czy jej coś po prostu nie dolega. Dawno nie miała rujki., ale ona zawsze miewała rzadko. Musiała bym ją przebadać ale na co ? Trwa to już długo. Gdyby to był jakiś wirus to by się już rozwinął. Ostatnio była szczepiona i szczepionkę zniosła bardzo dobrze, żadnych efektów ubocznych. Co jej jest potrzebne, koci psycholog ? a może mi potrzebny psychiatra.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Wto lip 03, 2007 22:59

A ile kicia Zuzia ma lat? Może faktycznie coś z psychiką? Ja bym jej zafundowała profilaktykę, czyli badania krwi morfologia + biochemia podstawowa. Wtedy się wyjasni czy coś się w kocie nie dzieje.
Może dokocenie też na nią źle działa? Albo właśnie stres po śmierci towarzysza? Matka Dracula uciekła z domu mojego kolegi po śmierci psa, którego uwielbiała. Przyniesiona do domu po długotrwałej łapance, uciekła ponownie i już nie pozwoliła się zabrać do domu. Dokarmiali ją jako wolnożyjącą kotkę później.
Nie wiem co Ci doradzić, ale jeśli zauważasz, że coś nie jest ok, to zrób profilaktykę dla swojego spokoju i dla zdrowia Zuzi. Nie jesteś nienormalna :D A może jesteśy normalni inaczej?

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto lip 03, 2007 23:09

Zuzia ma cztery latka i była zawsze bardzo żywym kociakiem, wiszącym na zasłonach i czy się tylko dało. Kocurek ją wychował,bo Sisi oczywiście prychała i nie chciała mieć z tym nic wspólnego. Muszę czekać na weta, bo jest na urlopie. Mam nadzieję, że to nic pilnego. Właściwie to wszystkie koty mi się bardzo uspokoiły po odejściu Kocurka ale Zuzia zawsze była wesoła a teraz jakiś smutek ma w oczach. Maciek utył i to chyba problem z zabawą, a Sisi też po operacji utyła. Więc ja już nie wiem.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Wto lip 03, 2007 23:15

Trudno mi coś wymyślić, poza tym co już napisałam. Wet wraca za 2 rygodnie, skoro nie ma bardzo niepokojących objawów to poczekaj, ale obserwuj. Biedna Zuzia, może faktycznie śmierć Kocurka tak na nia wpłynęła bo to przecież młoda koteczka. Wiesz Dracul nie miał żadnych objawów choroby i nagle okazało się, że ma niewydolność nerek :( Co do tycia, to Dracul też ostatnio przytył, ale w jego przypadku to świetny objaw. A czy czasem to tycie nie zaczęło się w momencie nowego dokocenia? Może to taki objaw stresu?

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lip 05, 2007 9:34

Nie było mnie tu wczoraj, bo miałam w pracy urwanie głowy, a w domu nadrabiałam zaległości domowe i próbowałam trochę się zaprzyjaźnić z maluchami - bez skutku.
Casica tycie u moich rezydentów, oprócz Zuzi oczywiście to sprawa długofalowa. Sisi zawsze miała tendencje ale bywało, że naraz chudła i wracały jej wtedy siły witalne do zabawy. Maciek był bardzo długo nie najedzony, bo on zdaje się przed trafieniem do mnie był głodny. U mnie zwsze dbał, żeby miska była pełna nawet jak był już najedzony, ale jak nie miał na miseczce jedzonka to się miział, żeby mu dać. Efekt jest teraz widoczny. Teraz nie ma możliwości, żeby mu leżało na misce, bo maluchy sprzątają wszystko co się im nawinie.
Kupiłam wczoraj koci - miętkę i Zuzia jest bardzo zadowolona, nawet zjadła całą miseczkę felixa. Ona niestety lubi to co nie najlepsze i chyba ją do bardziej wartościowego jedzonka nie przekonam. Wczoraj zwróciła pęk kłaków. Ona ma długie futro i bardzo lenieje. Myślę, że to też może być przyczyną braku apetytu. Mam wrażenie, że te wszystki pasty na odkłaczanie nic nie dają. Dostaje na bieżąco a efekty mizerne. Czekam na weta, zrobię jej podstawowe badania i jak będzie wszystko ok, to ją ciachnę. Już i tak długo czekałam.
Maluchy są rozbrykane do granic możliwości. Nie reagują na nic. Wszystkie metody oswajania nie dają efektu. One żyją we własnym świecie i duzi im nie potrzebni. Andzia po złapaniu siedzi grzecznie na rękach ale raczej to powoduje strach, niż chęć miziania. Grandzia wyrywa się, drapie i gryzie. Wścieklizna. Zdaje się, że będę miała dwa dziki w domu jak tak dalej pójdzie :D

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 66 gości