Chyba to opatentujemy, nasz żyrandol ledwo się trzyma sufitu - już mamy puchatą mysz (nie cieszy się zainteresowaniem),sztuczną kulę - pluszulę z fioletową folią (jak najbardziej furora), grzechoczaca mysz jest absolutnie dead.
Wieści Nutellowe: już jemy i kuwetkujemy, zasypując kupole jak głeboko się da i oczywiście tylko w naszej kuwetce (jest śmiertelnie obrażona jak się Deimos pomyli i jej nasiusia w kuwetę), w nocy eksploracja mieszkania, tylko ją ludzie denerwują bo są wielcy jak stodoła. Ale łazi, miauczy po nocach, koty już mogą się zbliżać i nie ma prychów, ogólnie to już by wylazła i się pobawiła, ale kto wie, strach silny jak wyrwidąb jeszcze nieco.
Dan mówi, że będzie mu towarzyszyła w jego nocnych hulankach, jak ja padnę nieprzytomna po pracy. Będzie miał towarzystwo zatem, zaczynam być zazdrosna

Nuti jest cudna, już się myje i wyciąga kopytka jak się zapomni bać
