Nasze małe goście są niesamowite
Czarna Władzia jest największym przytulakiem jakiego w życiu widziałam, ona jest uzależniona od bliskości człowieka, gdy tylko wchodzę do łazienki natychmiast wspina się po nogawce i z mruczeniem sadowi się na kolanach. Mruczy nawet przy podawaniu leków, czyszczeniu uszu i innych takich mało przyjemnych czynnościach. Niestety jest też bardzo słabiutka, ma straszny katar, gluty w oczach i nosie i nie chce jeść. Myślę, że wogóle nie czuje zapachu jedzenia. Wczoraj zaliczyła kroplówkę, dzisiaj jedziemy z nimi do D, więc pewnie też dostanie kotleta, na razie dokarmiamy ją convem. Wydaje się najwięcej widzieć z całej ferajny
Pingwinka Hela jest bardzo nieśmiałym i przestarszonym stworzonkiem, ale posadzona na kolanach i ona zaczyna ślicznie mruczeć, najczęściej jednak chowa się w transporterku, no ale nie syczy, nie ucieka, jedynie się kuli, poradzimy sobie z tym raz dwa, również nie ma apetytu, z oczu jej leci, jest też najmniej chętna do zabawy, no ale może dlatego, że jeszcze się boi i potrzebuje czasu.
Krowa Stacha jest cool. Lata jak fryga, je za trzech, pakuje się na wysokości, mimo, że właściwie nic nie widzi. Nie miałam pojęcia, że koty tak rewelacyjnie poruszają się bez wzroku. Biega za piłeczką, podrzuca ją do góry, łapie w powietrzu i jedynie wtedy kiedy odskoczy jej ona za daleko to szuka ja pacając łapką a nie wypatrując oczami. Stacha nie boi się człowieka, mruczy i wogóle jest fajowa.
Wszystkie maja kopalnie świerzba, wychodzi im sierść i są jednak poza Stachą bardzo słabiutkie, no i te gluty w oczach i nosie.
Zobaczymy co powie dziś Dominika.
Kciuki trzeba za nich trzymać
Za nich i za Sportowców w
w nowym domu