Doruniad pisze:Dziś TŻ jakoś się zakręcił i nie zamknał drzwi od pokoju gdzie rezyduje Mrauka. Załatwialiśmy kilka spraw i w między czasie wpadliśmy do domu i co widzimy Mrauki nie ma w pokoju, Zośka powitała nas w progu, a Mrauki nie maObszukaliśmy mieszkanie i znalazła się w szafie w miejscu gdzie siedziała na początku Zośka, potem Rudy, a teraz znalazła je Mrauka.
Dziś łądnie pije, zjada lekarstwo z puszką dla nerkowców animonda, na saszetki renala nie chce nawet patrzeć. Rujka jej się chyba kończy. Obraziła się na mnie że na kilka godzin została w domu i nie było mizianek, podeszłam do niej a ona pach na bok tyłem i tylko ogonem stukała jak do niej gaduliłam.
Ładnie daje się wyczesywać, podkłada każdy boczek.
Mrauka normalnie strzeliła focha



Doruniad, bardzo się cieszę, że kocinka nabiera do Ciebie zaufania. Na pewno coraz łatwiej będzie Ci wykonywać wszystkie niezbędne zabiegi. Bardzo Ci zazdroszczę, że Mrauka zjada animondę dla nerkowców. Moja Femcia, która od soboty jest na ścisłej diecie na animondę nawet spojrzeć nie chce, nawet polizać. Po prostu wystawia pyszczek, wącha i odchodzi z wysoko zadartym ogonkiem. Na szczęście saszetki renala jakoś wchłania, to przeżyjemy do przesyłki z próbkami innego nerkowego jedzonka.
Wielkie głaski od cioteczki Femci dla Mrautyldy. Oczywiście w granicach dopuszczalnych przez Mraucię, żeby ofiar w ludziach nie było.

I Ciebie nieustannie pozdrawiam, Dzielna Kobieto
