Długa droga do Domu...

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Sob cze 30, 2007 14:17

Powinna byłą dostać zastrzyk przeciwbólowy po zabiegu i to, jeśli nie ma komplikacji, wystracza. Nie podawaj nic bez konsultacji z wetem - nieodpowiedni lek może kotę zabić.
Kciuki za Psotkę :)

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob cze 30, 2007 14:20

Nie dostałam, bo to nie ja ją zawoziłam i nie ja przywoziłam spowrotem i jakoś tak wyszło, że w końcu nie dopytałam o tak ważną sprawę :(
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob cze 30, 2007 14:24

Przeciwbólowe po sterylce to w zasadzie standard. Gdyby kicia szalała z bólu dzwoń do jakiegokolwiek weta albo alarmuj na forum - na pewno ktoś wie, co można podać. Ale bez paniki, bo wcale ją nie musi boleć, jeśli dobrze ją zaopatrzono po zabiegu. A sama wiesz, że przez jakiś czas będzie się zachowywać nienormalnie....

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob cze 30, 2007 14:35

Narazie to jeszcze nie trzeba nic podawać. Bieda czołga mi się po dywanie :( Tylko chciałabym być przygotowana. Nie pamiętam już ile się podaje...
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob cze 30, 2007 14:40

No i pewnie tak do rana będziesz miała... Współczuję, bo przechodziłam to niedawno z Lusią. A kaftanik ubrany? Pilnuj, żeby w pijanym widzie nie zaczęła skakać po meblach.
Trzymajcie się obie :wink:

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob cze 30, 2007 14:44

Kaftanika nie ma ubranego, ale w razie czego pożyczę. Kita skakać nie będzie bo nigdy nie skacze. Psota woli się wspinać niż ryzykować skoki na oślep. Ale fakt, pilnuję jej. Jest cały czas obok mnie :)
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob cze 30, 2007 15:27

Wszystko będzie dobrze - trzymamy kciuki i ogonki.

p.s. Pisz, pisz wszystko dokładnie bo moja kicia jest umówiona za tydzień i już zaczynam się trochę bać.

YBenni

 
Posty: 1667
Od: Nie maja 20, 2007 22:04

Post » Sob cze 30, 2007 15:49

Mocno za Psotkę :ok: :ok: :ok:

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Sob cze 30, 2007 16:23

To może w celach informacyjnych opiszę wszystko od początku.
Przed sterylką Psotka miała głodówkę, tzn dostała wczoraj trochę wcześniej kolację i miseczki schowałam. Biedne pozostałe futra też miały głodówkę.
Rano oczywiście wszystkie koty czekały na śniadanie a tu nic! Piastka, jak to ona, podniosła wielki lament ale nic jej to nie pomogło.
Po godzinie 10.00 Psota pojechała na kastrację i wtedy dopiero kociarnia dostała żarełko.
Operacja Psoci przebiegła bez komplikacji. Kotka wróciła całkowicie nieprzytomna. Przygotowałam jej ręczniczek w kąciku a pod ręczniczek podłożyłam reklamówkę - i słusznie, bo kicia dwa razy zrobiła siusiu. Generalnie kotki powinny wybudzać się pod okiem weterynarza, ale w tym wypadku musiało być tak jak jest.
Kitula zaczęła sie wybudzac, a jest to widok rozdzierający serce. Bieda nieprzytomna jeszcze, zdezorientowana, pewnie z nudnościami... i w naszym przypadku jeszcze do tego niewidoma. Czołgała się po całym pokoju, a ja nad nią "wisiałam". Zwymiotowała mi troszkę śliny na rękę i zaraz potem na chwilkę zasnęła. Bo właśnie tak to wygląda - kicia lezie i zasypia, i znów lezie, itd. Zauważyłam, że kiedy trzymam rękę pod jej pysiem to się uspokaja. Wzięłam się więc na sposób - teraz Psocia leży mi na kolanach (już spokojniejsza) i trzyma główkę na mojej ręce, a ja usiłuję pisać ;)
Pamiętam, że kiedy wykastrowałam Frygę, to ta za nic nie chciała mnie widzieć. Uciekała w najciemniejsze kąty. Psotka przeciwnie - wyraźnie garnie się do mnie.
I to chyba narazie tyle.

Dzięki Dziewczyny za kciuki! Dzięki Wam nie czuje się sama w tej sytuacji :)
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lip 01, 2007 8:48

Muszę przyznać, że wczorajszy dzień i miniona noc wykończyły mnie... nerwowo!
Psota zaczęła w miarę chodzić dopiero ok. 2.00 w nocy. Oczywiście "musiała" się przemieszczać a ja nad nią jak cień. Nawet nie próbowała skakać ani się wdrapywać, choć z drugiej strony ja byłam cały czas w pogotowiu i kiedy kicia chciała dostać się przykładowo na sofę, to ja oczywiście tam ją kładłam. Jak narazie Psotula nie interesuje się szwem. Wczoraj próbowała się umyć, ale tak naprawdę dopiero dziś jej się to jakoś udało. Zachowanie Psoteńki po zabiegu jest zupełnie(!) inne niż Frygi, co oczywiście niesamowicie mnie cieszy :)
Przeszłam natomiast niejedną chwilę grozy. Wspominałam już wcześniej, że Kacperek bardzo zaprzyjaźnił się z Psotellą. To właśnie z nią najczęściej bawili się w mocowanki, gonitwy i polowania. Tak było i teraz, tzn. prawie, bo ja robiłam wszystko, aby nie dopuścić Kacpra do Psoci. Nie mogłam zamknąć szkraba, bo by się zapłakał. Nie mogłam zamknąć Psotuni, bo musiałam ją mieć na oku. Więc oganiałam nas od Czarnotka jak od muchy, co jemu sprawiało nie mniejszą satysfakcję niż zwyczajna mocowanka. Gorzej było, kiedy malec zaczajał się gdzieś pod obrusem i wyskakiwał nagle, rzucając się na Psoteńkowe uszka. Biedna kicia na trzęsących łapkach przewracałaby się pewnie za każdym razem, gdybym jej nie podtrzymywała. A ja już poważnie brałam pod uwagę skrępowanie małego diabełka jak barana i upeczenie go nad ogniem moich nerwów.
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lip 01, 2007 9:10

maggia pisze:Maju trzymam kciuki dalej bardzo mocno! :ok: :ok: :ok: :ok:
Wiem jakie to są nerwy. Sama przeżywałam to w środę. A dziś jak pojawiła się pierwsza kupa od sterylki to aż skakałam z radości. :oops: Głupia baba jestem.

Będzie dobrze zobaczysz!!! :D



e tam, zaraz głupia... kochająca po prostu :D
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90960
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie lip 01, 2007 9:13

M@ja pisze:Muszę przyznać, że wczorajszy dzień i miniona noc wykończyły mnie... nerwowo!
Psota zaczęła w miarę chodzić dopiero ok. 2.00 w nocy. Oczywiście "musiała" się przemieszczać a ja nad nią jak cień. Nawet nie próbowała skakać ani się wdrapywać, choć z drugiej strony ja byłam cały czas w pogotowiu i kiedy kicia chciała dostać się przykładowo na sofę, to ja oczywiście tam ją kładłam. Jak narazie Psotula nie interesuje się szwem. Wczoraj próbowała się umyć, ale tak naprawdę dopiero dziś jej się to jakoś udało. Zachowanie Psoteńki po zabiegu jest zupełnie(!) inne niż Frygi, co oczywiście niesamowicie mnie cieszy :)
Przeszłam natomiast niejedną chwilę grozy. Wspominałam już wcześniej, że Kacperek bardzo zaprzyjaźnił się z Psotellą. To właśnie z nią najczęściej bawili się w mocowanki, gonitwy i polowania. Tak było i teraz, tzn. prawie, bo ja robiłam wszystko, aby nie dopuścić Kacpra do Psoci. Nie mogłam zamknąć szkraba, bo by się zapłakał. Nie mogłam zamknąć Psotuni, bo musiałam ją mieć na oku. Więc oganiałam nas od Czarnotka jak od muchy, co jemu sprawiało nie mniejszą satysfakcję niż zwyczajna mocowanka. Gorzej było, kiedy malec zaczajał się gdzieś pod obrusem i wyskakiwał nagle, rzucając się na Psoteńkowe uszka. Biedna kicia na trzęsących łapkach przewracałaby się pewnie za każdym razem, gdybym jej nie podtrzymywała. A ja już poważnie brałam pod uwagę skrępowanie małego diabełka jak barana i upeczenie go nad ogniem moich nerwów.



he he he, nie strasz, nie strasz Duża :D :D :D
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90960
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie lip 01, 2007 11:00

Femka pisze:
M@ja pisze:Muszę przyznać, że wczorajszy dzień i miniona noc wykończyły mnie... nerwowo!
Psota zaczęła w miarę chodzić dopiero ok. 2.00 w nocy. Oczywiście "musiała" się przemieszczać a ja nad nią jak cień. Nawet nie próbowała skakać ani się wdrapywać, choć z drugiej strony ja byłam cały czas w pogotowiu i kiedy kicia chciała dostać się przykładowo na sofę, to ja oczywiście tam ją kładłam. Jak narazie Psotula nie interesuje się szwem. Wczoraj próbowała się umyć, ale tak naprawdę dopiero dziś jej się to jakoś udało. Zachowanie Psoteńki po zabiegu jest zupełnie(!) inne niż Frygi, co oczywiście niesamowicie mnie cieszy :)
Przeszłam natomiast niejedną chwilę grozy. Wspominałam już wcześniej, że Kacperek bardzo zaprzyjaźnił się z Psotellą. To właśnie z nią najczęściej bawili się w mocowanki, gonitwy i polowania. Tak było i teraz, tzn. prawie, bo ja robiłam wszystko, aby nie dopuścić Kacpra do Psoci. Nie mogłam zamknąć szkraba, bo by się zapłakał. Nie mogłam zamknąć Psotuni, bo musiałam ją mieć na oku. Więc oganiałam nas od Czarnotka jak od muchy, co jemu sprawiało nie mniejszą satysfakcję niż zwyczajna mocowanka. Gorzej było, kiedy malec zaczajał się gdzieś pod obrusem i wyskakiwał nagle, rzucając się na Psoteńkowe uszka. Biedna kicia na trzęsących łapkach przewracałaby się pewnie za każdym razem, gdybym jej nie podtrzymywała. A ja już poważnie brałam pod uwagę skrępowanie małego diabełka jak barana i upeczenie go nad ogniem moich nerwów.



he he he, nie strasz, nie strasz Duża :D :D :D


Ja nie straszę, ja ostrzegam! :lol: :twisted:
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lip 01, 2007 11:09

M@ja pisze:
Femka pisze:
M@ja pisze:Muszę przyznać, że wczorajszy dzień i miniona noc wykończyły mnie... nerwowo!
Psota zaczęła w miarę chodzić dopiero ok. 2.00 w nocy. Oczywiście "musiała" się przemieszczać a ja nad nią jak cień. Nawet nie próbowała skakać ani się wdrapywać, choć z drugiej strony ja byłam cały czas w pogotowiu i kiedy kicia chciała dostać się przykładowo na sofę, to ja oczywiście tam ją kładłam. Jak narazie Psotula nie interesuje się szwem. Wczoraj próbowała się umyć, ale tak naprawdę dopiero dziś jej się to jakoś udało. Zachowanie Psoteńki po zabiegu jest zupełnie(!) inne niż Frygi, co oczywiście niesamowicie mnie cieszy :)
Przeszłam natomiast niejedną chwilę grozy. Wspominałam już wcześniej, że Kacperek bardzo zaprzyjaźnił się z Psotellą. To właśnie z nią najczęściej bawili się w mocowanki, gonitwy i polowania. Tak było i teraz, tzn. prawie, bo ja robiłam wszystko, aby nie dopuścić Kacpra do Psoci. Nie mogłam zamknąć szkraba, bo by się zapłakał. Nie mogłam zamknąć Psotuni, bo musiałam ją mieć na oku. Więc oganiałam nas od Czarnotka jak od muchy, co jemu sprawiało nie mniejszą satysfakcję niż zwyczajna mocowanka. Gorzej było, kiedy malec zaczajał się gdzieś pod obrusem i wyskakiwał nagle, rzucając się na Psoteńkowe uszka. Biedna kicia na trzęsących łapkach przewracałaby się pewnie za każdym razem, gdybym jej nie podtrzymywała. A ja już poważnie brałam pod uwagę skrępowanie małego diabełka jak barana i upeczenie go nad ogniem moich nerwów.



he he he, nie strasz, nie strasz Duża :D :D :D


Ja nie straszę, ja ostrzegam! :lol: :twisted:




Duża, my znamy takie ostrzeżenia :D . Nawet gorsze. Nasza Duża już noże chciała ostrzyć, wyrzucać przez okno z 3 piętra, zamorzyć głodem, zamknąć w szufladzie, zakwaterować w piwnicy :D :D :D :D No naprawdę żaden szanujący się kot nie przestraszy się Twoich ostrzeżeń, bo i tak jedyne, co jesteś w stanie zrobić,to przytulić :twisted: :twisted: :twisted: Niestety, Duża, my koty doskonale wiemy, że jesteście BEZRADNE :D :D :D

Femka, Zosia, Milusia, Koralik
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90960
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie lip 01, 2007 16:39

Femka pisze:
Duża, my znamy takie ostrzeżenia :D . Nawet gorsze. Nasza Duża już noże chciała ostrzyć, wyrzucać przez okno z 3 piętra, zamorzyć głodem, zamknąć w szufladzie, zakwaterować w piwnicy :D :D :D :D No naprawdę żaden szanujący się kot nie przestraszy się Twoich ostrzeżeń, bo i tak jedyne, co jesteś w stanie zrobić,to przytulić :twisted: :twisted: :twisted: Niestety, Duża, my koty doskonale wiemy, że jesteście BEZRADNE :D :D :D

Femka, Zosia, Milusia, Koralik


Macie racje! Duzia mnie łapała i całowała po brzusiu!
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Majestic-12 [Bot], Paula05, sebans i 44 gości