Dobra, mam chwilę czasu
Bardzo sie cieszę, że ta malutka złapała się już wczoraj i od razu trafiła do weta - szybkie działanie ma naprawdę rewelacyjne efekty! "Chineczka" ma już znacznie lepsze oczka, nosek zimny i prawie czysty, je sama z apetytem (ale jest dokarmiana dodatkowo, bo chłopaki są silniejsze i ona jest na na szarym końcu).
Jest straszną dzikuską, ale na zasadzie: chciałabym i boję się.
Dzisiaj się chyba przejedziemy z nią do wetek, żeby przejść na antybiotyk w zastrzyku, bo po dopyszcznym to się nie pozbieramy z biegunką.
Maluchy o 4.30 wyciekły z wolierki i dały niezły popis na półkach w garażu - czyli wszystkie już poczuły się lepiej, to cieszy. Wyciągałam draństwo za skórę zza pudełek. Siknęły na mopa i na mój dres, który służył jako strój roboczy do zabiegów przy świerzbie.
Chyba jednak poprosimy o tę klatkę, jeśli ktoś mógłby pożyczyć.
Najwięcej czasu wczoraj zajęło czyszczenie uszu Blendera, miał tak zawalone kanały słuchowe, że żaden oridermyl by się tam nie dostał, dzisiaj już było o niebo lepiej.
Chinka i Cykor miały tylko troszkę brudne małżowinki, chyba coś się zaczynało dopiero rozwijać; na szczęście im wystarczy tylko zakrapiać oridermyl, czyścić nie trzeba.
Zawsze początki są najgorsze: wczoraj wieczorem na maluchach odkryłam całe stada mikroskopijnych, białych kleszczy, widocznych dopiero przy latarce.
Tylko Blender dostał wczoraj u wetek psik na pchły (osobiście złapałam trzy, pchły ,a nie wetki

), Cykor- chorutek na razie nie, żeby go nie osłabiać dodatkowo. Jak trochę wylezą z kataru, to bierzemy się za obcych.
Blender jest super - w zasadzie, gdyby nie świerzb i robale, to mógłby już iść do adopcji: kuwetkuje bezbłędnie, bawi się jak szatan, trochę jeszcze zmyka przed ludźmi, ale złapany na ręce od razu włącza traktor.
Jest na pewno podrzutkiem starszym o co najmniej tydzień.
A wszystkie trzy kociaki są śliczne - buraski może nie mają tak spektakularnych wzorków na futrze, za to mają baaardzo przystojne i wyraziste pyszczki

Mamy pożyczony aparat i nawet jest już trochę zdjęć tałatajstwa, ale jest potrzebny jakiś inny niż mamy program do zgrywania zdjęć i właściciel aparatu musi go znaleźć.