Hehe, ja tez za kazdym razem( gdy ktoś mi robi awanturę o koty) podaję się za kogoś kim nie jestem.
A to dziennikarzem, a to pracownikiem policji, a to prokuratury , a to prawnikiem. Kiedys nawet walnełam, że pracuję w urzędzie skarbowym i żeby baba ( która darła mordę na mnie) teraz grzecznie czekała na wezwanie.
Ale najcześciej używam magicznego słowa "policja'.
Jak słyszę, że " wezwą policje jak nie przestanę karmic pod ich oknami" to od razu odpowiadam, że nie musza sie fatygowac bo ja jestem własnie z policji. Z wydziału przestepstw gospodarczych. I pytam czy może chciałby udzielić nam (=policji) jeszcze jakichś informacji, niekoniecznie na temat kotów? Zwykle skutkuje.
Aniu, ja bym, póki co, podeszła z osobą w policyjnym mundurze pod ten blok i demostracyjnie wskazała palcem okno, z którego nawrzeszczano na Ciebie (poproś dzielnicowego). Tak, żeby wszyscy widzieli a zainteresowany zwłaszcza
