Bura... i inni - potrzebny DT dla trzech maluchów - Kraków

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto cze 26, 2007 8:50

Łapać, pewnie. Jeśli są młodsze niż 3 mies. to powinny szybko się oswoić.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Wto cze 26, 2007 21:42

Byłam na nocnym spacerze z Zenkiem i cały spacer spędziliśmy obserwując rodzinkę. Maluchów na 100% jest trzy. Mam wrażenie, że był też czwarty ale nie jestem pewna, bo są za bardzo ruchliwe. Jedno kociątko jest bardzo charakterystyczne i absolutnie cudne. To burasiątko z subtelnymi białymi skarpetkami, jasną bródką, pućkami i śliniakiem, ciemnymi pręgami na łapkach i zawijasami na boczkach. Wygląda niemal marmurkowo (może to marmurek). Jest też najbardziej odważne i to mnie martwi, bo do soboty daleko. Podchodziło do mnie tak na pół metra. Podbiegało do Zenka. Bawiło się ze mną patyczkiem. Ja odpłynęłam. Jak go złapiemy to drodzy forumowicze będziecie się o niego bić. Okruszek biega wszędzie nawet poza ogródki. Siada sobie bez obciachu na schodach do klatki, właściwie obok mnie. Ja niemal zarobiłam petem rzuconym z góry przez jakiegoś d..... . Pozostała chyba trójka jest również śliczna ale w nocy ich nie odróżniam i są bardziej dzikie choć jak ruszałam patyczkiem to z krzaków wyskoczyła mała łepetynka. Mamuśka podeszła do mnie, z Zenkiem dotknęli się nosami. Była bardzo głodna i zjadła mnóstwo chrupek. Odganiała maluchy od jedzenia. Kotka jest chuda, smukła ale w sumie bardzo ładna. One wszystkie są bure z beżowym odcieniem i rudawymi noskami. Żałowałam, że nie mam aparatu bo to co widziałam jeszcze mam przed oczami. Potem przyszedł bury kocur (z relacji karmicielki to syn mamuśki z wcześniejszego miotu). On się trzyma na dystans. Mój Zenek właściwie siedział i się gapił. Za szybko fruwały maluchy dookoła i chyba nie wiedział co robić.
Gdybym tylko miała gdzie je przechować to łapałabym je nawet teraz. Jestem przerażona tym, że te kocinki są wszędzie i nie uciekają przed człowiekiem.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto cze 26, 2007 23:11

Ja jeszcze w kwestii wyłapywania kociąt.Mieszkałam na tym osiedlu i trochę sie opiekowałam kotami spod innego bloku. Były lata, że umierały w ciągu 2-3 dni CAŁE mioty odchowanych , trzymiesięcznych kotów. Jeden po drugim. Wet nie wiedział, czy wirus, czy trucizna. W innych latach negocjowalm z karmicielkami ( z różnym skutkiem) by rano nie dawały jeśc, bo najedzone koty nie wypiją mleka z antybiotykiem -złapać sie nie dawały, a noski zatkane, oczka zalepione i świczczą jak siedem nieszczęść. Jeszcze innego roku dwa kocięta umarły na moich rękach-kocica już wcześniej wiedziała, że juz po nich, bo wyniosła z piwnicy i porzuciła. Zanim zaczęłam zajmować się tymi kotami, nie zdawałam sobie sprawy, jak duża jest śmiertelnośc kociąt woknozyjących. Nie wiem, czy 25% przeżywa, co oznacza (statystycznie), że z tej czwórki przeżyje tylko jeden. Tez nie jestem zwolennikiem łapania i owajania wszystkego, co ma futro, ale te maluchy za rok i tak wypadałoby złapać do steryliazacji (o ile przeżyją), więc czemu nie zrobić tego teraz i nie porawić ich losu.

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro cze 27, 2007 7:18

Niestety trudno ludzi przekonać, że tak jest. Jest mi bardzo przykro, bo przyjaciele traktują mnie jakby mi odbiło. Nie rozumieją, że "natura" w mieście to nie ta natura przyjazna kotom. Raz próbowałam złapać malucha bez mamy. Był chyba w wieku tych okruszków a może trochę starszy. Weterynarz dał mi lek, maluszek zjadł razem z mięskiem ale mimo długiego dyżuru nie udało mi się. Po kilku dniach dowiedziałam się, że kicio następnego dnia zginął. Nie mogę sobie darować, że się nie udało i chcę tym razem mieć spokojne sumienie. Te maluszki wyglądają na zdrowe (jeszcze). Po odstawieniu od matki może się to zapewne szybko zmienić.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro cze 27, 2007 7:48

Sylwka pisze:Niestety trudno ludzi przekonać, że tak jest. Jest mi bardzo przykro, bo przyjaciele traktują mnie jakby mi odbiło. Nie rozumieją, że "natura" w mieście to nie ta natura przyjazna kotom.

Sylwka nie przejmuj się tak bardzo. Ludzie są jacy są. :roll: Jedni zrozumieją drudzy nie.
Ja już przestałam się tak bardzo przejmować tym co mówią, że jestem nienormalna albo mi odbija itp. Jak dana osoba nie da sobie nic powiedzieć to potwierdzam, ich słowa, tak jestem wariatka albo nienormalna. W tym momencie już nie wiedzą co dalej mówić. A ich gadanie mam w głębokim poważaniu.
Trzymam kciuki za powodzenie tej akcji! :ok: :ok: :ok:
Obrazek

maggia

 
Posty: 17535
Od: Sob gru 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Poznań/Luboń

Post » Śro cze 27, 2007 9:19

Sylwka, masz PW.
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Śro cze 27, 2007 9:40

Sylwka, domkowo pomóc nie mogę, ale w razie potrzeby finansowo - tak. Jakby co, pisz piv z numerem konta.

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro cze 27, 2007 9:48

Dzięki dziewczyny za wszystkie informacje na pw. 3 listy niemal w tym samym czasie - co za synchronizacja. Jak wrócę z pracy to zacznę do Was dzwonić (i do karmicielki, bo jej sie może udac złapać część rodzinki bez klatki). Może to już dzisiaj? Rano mamuśka była na posterunku a dzieciaki biegały w ogródku nieprzychylnej sąsiadki. Z relacji karmicielki wynika, że kobieta może się posunąć do otrucia maluchów lub oblania wrzątkiem. Oby nie.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro cze 27, 2007 10:16

Ja trzymam kciuki za dzisiejsze dzialania, a gdyby cos, to w piatek/sobote stawiam sie jako dodatkowa para rak. Te burasie sa takie cudne, ze chetnie jeszcze raz je zobacze :)

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro cze 27, 2007 10:33

Ja miałam na wyciągnięcie ręki burasiątko z białymi łapeczkami i wierz mi skaskaNH, że wpadłam po uszy.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro cze 27, 2007 10:48

Wierze Ci, mnie sam widok z pewnej odleglosci wystarczyl ;)

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro cze 27, 2007 16:01

Po drodze z pracy kupiłam mięcho i od raz poszłam sprawdzić co słychać. Rodzinki nie ma. W ogródku buszuje zła sąsiadka z narzędziami ogrodniczymi, więc chyba się kociaki ukryły. Zaglądnę tam za jakiś czas, bo nie chce się tej pani narażać. Ze względów organizacyjnych akcja może być dzisiaj naprawdę trudna. Chyba jedyna możliwość to łapanie w nocy. Po 21-szej mam możliwy własny transport (poza proponowanym przez Nordstjernę - nie ma pewności, że coś złapię więc może nie będę Was wcześniej angażować. W razie czego zadzwonię). Skończę pseudo obiad i biorę się do roboty.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro cze 27, 2007 16:11

Sylwka, my i tak wrzucimy do auta klatkę-łapkę i transporter, żeby sobie jeździł. Jak będziemy już wolni, to dam Ci znać sms-em, wtedy zdecydujemy, co robić. Najwyżej jakieś pachnące jedzonko przygotuj na przynętę. Lokal przygotowany w każdym razie.
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Śro cze 27, 2007 16:15

Ok. Mam "pyszne" saszetki na W, mięcho i chrupki. Chyba skoczę jeszcze po tuńczyka.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro cze 27, 2007 18:01

Saszetki na w są najlepsze :lol: Powodzenia :ok:
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Majestic-12 [Bot] i 41 gości