» Wto cze 26, 2007 23:11 
			
			
			Ja jeszcze  w kwestii wyłapywania kociąt.Mieszkałam na tym osiedlu i trochę sie opiekowałam kotami  spod innego bloku. Były lata, że umierały w ciągu 2-3  dni CAŁE mioty odchowanych , trzymiesięcznych kotów. Jeden po drugim. Wet nie wiedział, czy wirus, czy trucizna. W innych latach negocjowalm z karmicielkami ( z różnym  skutkiem) by rano nie dawały jeśc, bo najedzone koty nie wypiją mleka  z antybiotykiem -złapać sie nie dawały,  a noski zatkane, oczka zalepione i świczczą jak siedem nieszczęść. Jeszcze innego roku dwa kocięta umarły na moich rękach-kocica już wcześniej wiedziała, że juz po nich, bo wyniosła  z piwnicy i porzuciła. Zanim zaczęłam zajmować się tymi kotami, nie zdawałam sobie sprawy, jak duża jest śmiertelnośc kociąt woknozyjących. Nie wiem, czy 25% przeżywa, co oznacza (statystycznie), że  z tej czwórki przeżyje tylko jeden. Tez nie jestem zwolennikiem łapania i owajania wszystkego, co ma futro, ale te maluchy  za rok i tak wypadałoby złapać  do steryliazacji (o ile przeżyją), więc czemu nie zrobić tego teraz i nie porawić ich losu.