Rudy Budyń i Blue Madam - obcy wrócili

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro cze 11, 2003 10:30

AnnaP.P. pisze: zanim napiszę - myślę, co i jak napisać i jak uruchamiam autocenzurę i autoocenę - to w zasadzie nie zostaje nic do napisania.


To świetnie, że nie uruchomiłaś funkcji "auto" przed wysłaniem relacji tutaj! Wg mnie wystarczy skopiować... Mnie się bardzo podobało.
Kocie wiersze i KociennikObrazek
Obrazek
Holmes & Watson (Brytole)
Gacek[*] Mika[*] Romek[*] Ziutek[*] Norka[*] Miś Major[*] Tymoteusz[*] Miodunka[*]Bambina[*] Felek[*]

Majorka

 
Posty: 1607
Od: Pt lis 29, 2002 10:06
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro cze 11, 2003 10:38

Dzięki :oops: Mnie najbardziej szkoda, że nie bardzo jest jak zrobić zdjęcie zaprzęgu na schodach i mogę się odwoływać jedynie do wyobraźni. A wygląda to genialnie, nic tylko zimą sanki przypiąć. Szkoda, że tylko po schodach tak schodzą (hym, sanki na schodach? jeszcze pomyślę)
[url=http://www.TickerFactory.com/]
Obrazek
[/url]

lady_in_blue

 
Posty: 6164
Od: Pon kwi 22, 2002 10:35
Lokalizacja: Wola

Post » Śro cze 11, 2003 10:50

Wiesz Ania, jak juz bedzie ta stalka, to mozesz pisac kocie historie na swojej stronce ...... A o autocenzure to sie nie martwie, wprawe masz poniekad zawodowa :)
sekutnica & Myszka & Capri

sekutnica

 
Posty: 140
Od: Wto lut 25, 2003 11:04
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro cze 11, 2003 11:07

sekutnica pisze:Wiesz Ania, jak juz bedzie ta stalka, to mozesz pisac kocie historie na swojej stronce ...... A o autocenzure to sie nie martwie, wprawe masz poniekad zawodowa :)


No właśnie, święta racja - sama przecież korzystałam z Twojej "cenzury" (z dobrym skutkiem, jak sądzę, a pewnie jeszcze nie raz skorzystam). A z tych Twoich opowiadań już spora książeczka mogłaby być! BTW - co to jest stalka?
Kocie wiersze i KociennikObrazek
Obrazek
Holmes & Watson (Brytole)
Gacek[*] Mika[*] Romek[*] Ziutek[*] Norka[*] Miś Major[*] Tymoteusz[*] Miodunka[*]Bambina[*] Felek[*]

Majorka

 
Posty: 1607
Od: Pt lis 29, 2002 10:06
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro cze 11, 2003 11:09

Majorka pisze: BTW - co to jest stalka?


Stałe łącze... Sekutnica wie, że pracuję nad TZ w tej sprawie i zanosi się na sukces... Ale pssst, nie zapeszajmy.
A poza tym - piszcie mi tak dalej, piszcie, to w końcu się wezmę na ambit i zaczne cos pisać.... :twisted:
[url=http://www.TickerFactory.com/]
Obrazek
[/url]

lady_in_blue

 
Posty: 6164
Od: Pon kwi 22, 2002 10:35
Lokalizacja: Wola

Post » Śro cze 11, 2003 11:13

Eh, nienażarta i nienasytna... :D Ale dobra, powiem jeszcze raz: w końcu to Twoje opisy zainspirowały mnie do napisania pewnego małego wierszyka o kocie na spacerze... Jeśli inspirujesz poetów (co prawda amatorów), to wal śmiało!
Kocie wiersze i KociennikObrazek
Obrazek
Holmes & Watson (Brytole)
Gacek[*] Mika[*] Romek[*] Ziutek[*] Norka[*] Miś Major[*] Tymoteusz[*] Miodunka[*]Bambina[*] Felek[*]

Majorka

 
Posty: 1607
Od: Pt lis 29, 2002 10:06
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro cze 11, 2003 11:49

Uwaga, poniżej moje pierwsze próby ze wstawieniem zdjęć.
Ostrzegam - zdjęcia są mało ostre i mają wiele wad, ale z tego sobie zdaję sprawę. Na przyszłość się poprawię, mam nadzieję. Na razie chciałam się pochwalić, jak moje ogony wygladają na spacerze:
Budyń idzie
BluMka szuka robaczków
Na drzewie
Jeść, jeść!!!
Ostatnio edytowano Czw wrz 04, 2003 21:57 przez lady_in_blue, łącznie edytowano 1 raz
[url=http://www.TickerFactory.com/]
Obrazek
[/url]

lady_in_blue

 
Posty: 6164
Od: Pon kwi 22, 2002 10:35
Lokalizacja: Wola

Post » Śro cze 11, 2003 11:55

Dla mnie bomba! Robaczków na szczęście nie widać...
Kocie wiersze i KociennikObrazek
Obrazek
Holmes & Watson (Brytole)
Gacek[*] Mika[*] Romek[*] Ziutek[*] Norka[*] Miś Major[*] Tymoteusz[*] Miodunka[*]Bambina[*] Felek[*]

Majorka

 
Posty: 1607
Od: Pt lis 29, 2002 10:06
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw cze 12, 2003 16:36

Wczoraj bylismy u księżniczki Pretorii (Pretoria w kocięctwie, teraz wyrosła). Oczywiście jak zwykle podrózowaliśmy hałaśliwie. Na miejscu Budyń z Pretorią na powitanie przegonili się dwa razy przez całe mieszkanie, kończąc też tradycyjnie - jedno fotelu, a drugie - warcząca Pretka - pod. Potem nastąpiła zmiana strategii - Budyń położył się w przedpokoju, blokując wyjście z kuchni i jednoczesnie wejscie do łazienki, gdzie jest kuweta. Pretoria za to czaiła się w kuchni... Po chwili okazało się, że nie czai się na Budynia. Po prostu uznała, że żadna mucha nie będzie latać po jej niebie. No i zacząl sie popis skoków na 1,5 metra w górę i łapanie muszek. Skoro Pretoria zainteresował się mucha, Budyń stwierdził, że on się zainteresuje pretoriową dzwoniącą myszą. Dopadł stworzonka gdzieś w kącie i zaczął je systematycznie eksterminować przy wtórze dzwoneczka i własnych przemyśleń. Wtedy do akcji wkroczyła BluMka. Przyszła do kuchni i z punktu zainteresowała się miskami Pretorii. Napiła się wody. Pochrupała chrupek, nic sobie nie robiąc z tego, że Pretka prycha pół metra za jej plecami. I wtedy...Obie panny zobaczyły muchę. Pretoria już, już miała wyskoczyć, kiedy w góre jak z procy wystrzeliła BluMka. Złapała muchę w obie łapki, ściągnęła na ziemię i... zamiast kulturalnie zjeść, na oczach lekko zirytowanej Pretorii zaczęła się owadem bawić. Podtopiła muchę w misce wody, popacała, w końcu zagoniła pod lodówkę i stamtąd już nie wyciągnęła. Następnie zjadła jeszcze kilka chrupek i z godnością oddaliła się do pokoju. W kuchni została fukająca i prychająca Pretoria. Prychała już na wszystko i wszystkich, na nas zwłaszcza. W pewnym momencie prychęła na swoją panią. Pani popatrzyła na nią z wyrzutem i mówi: "Pretoria, na mnie? Zwariowałas?" I kot, który wlasnie zaczynał kolejne prychnięcie z "ph" przeszedł płynnie w rozwalające "aaaaa" ziewając pełnią uzębienia :lol:

No, a potem wrócilismy do domku, koty padły, my też. Ale nad ranem skubańce (one, nie my) dopadły otwartej torby podróżnej goszczącego u mnie ojca. Że torba, to nic. Ale w torbie była reklamówka. BluMka wlazła do środka, Budyń z zewnątrz ja tłukł, szelesciły tak z poł godziny. W końcu nieprzytomny TZ podniosl kapcia, Budyn uciekl. TZ wyciagnal BluMke za kark. Po chwili koty truchcikiem wrocily i z powrotem do torby. Znowu kapec, kark, spimy, koty truchcikiem wracamy. Za tzrecim razem TZ wpadl na pomysl, zeby zapiąć torbę. Reklamówka przestala szeleścić, zasnęliśmy...Rano się budzę, a tu zwinięty Budyniek śpi przytulony do mojej ręki..... I weź tu się człowieku gniewaj....
Ostatnio edytowano Czw wrz 04, 2003 21:58 przez lady_in_blue, łącznie edytowano 1 raz
[url=http://www.TickerFactory.com/]
Obrazek
[/url]

lady_in_blue

 
Posty: 6164
Od: Pon kwi 22, 2002 10:35
Lokalizacja: Wola

Post » Czw cze 12, 2003 16:48

AnnaP.P. pisze:I wtedy...Obie panny zobaczyły muchę. Pretoria już, już miała wyskoczyć, kiedy w góre jak z procy wystrzeliła BluMka. Złapała muchę w obie łapki, ściągnęła na ziemię i... zamiast kulturalnie zjeść, na oczach lekko zirytowanej Pretorii zaczęła się owadem bawić. Podtopiła muchę w misce wody, popacała, w końcu zagoniła pod lodówkę i stamtąd już nie wyciągnęła. Następnie zjadła jeszcze kilka chrupek i z godnością oddaliła się do pokoju.


Jakos tak, jakbym czytala o Paczusiu :lol: tylko ze u nas bylo odrywanie szaranczakowi wystajacych czesci i zakopywanie go w kuwecie :lol:

AnnaP.P. pisze:I kot, który wlasnie zaczynał kolejne prychnięcie z "ph" przeszedł płynnie w rozwalające "aaaaa" ziewając pełnią uzębienia :lol:


:lol: :D
Ewelina i...
Obrazek

Kiara

 
Posty: 5697
Od: Nie mar 02, 2003 13:18
Lokalizacja: Toruń

Post » Pt cze 13, 2003 15:33

Abstrahując od wszelkich niemiłych rzeczy, o których w innym wątku było, to chciałam napisać o czymś, co mnie dziś rano zwaliło z nóg... Otóz wspominałam kilkakrotnie, że mój ojciec za kotami nie przepada, mnie uważa za mocno minietą z przyjętymi normami (z powodu kotów), parę starć w tym temacie mieliśmy. Z różnych powodów przyjechal ostatnio na kilka dni do Warszawy i oczywiście zatrzymał się u mnie. Przez pierwszy wieczór nie mógł przebolec, ze koty go omijają i nie za bardzo dają sie pogłaskac. Drugiego wieczoru już się dały pogłaskać. Wczoraj wracam z pracy, a ojciec mówi, że teraz to już wyczuły że ja ide, ale wcześniej wcale nie stroniły od jego towarzystwa. A dzisiaj rano...zaglądam rano do pokoju, a tu ojciec ledwo wstany, w półprzysiadzie (z jego chorym kręgosłupem), bawi się z BluMką liściem od draceny!!!!! Kotu w to graj, a ojciec też się uśmiecha. Za jakiś czas patrzę, a Budyń mu się łasi do nogi...
No po prostu zaniemówiłam....
[url=http://www.TickerFactory.com/]
Obrazek
[/url]

lady_in_blue

 
Posty: 6164
Od: Pon kwi 22, 2002 10:35
Lokalizacja: Wola

Post » Pt cze 13, 2003 16:37

Koty potrafią rozbroić :lol:
Obrazek ObrazekObrazek
Ania + Sonia (06.2002-07.2014)+ Imbir (07.2002-11.2013) - Tocik (.... -09.2023) Aszka i Niuniuś
Nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46 ... &start=675

Aniutella

 
Posty: 5234
Od: Czw sty 23, 2003 11:28
Lokalizacja: Warszawa - Chomiczówka

Post » Pt cze 13, 2003 17:08

...i uzaleznic :lol:
Ewelina i...
Obrazek

Kiara

 
Posty: 5697
Od: Nie mar 02, 2003 13:18
Lokalizacja: Toruń

Post » Pon cze 30, 2003 22:01

Mam koty-anioły. Nie żeby coś im, odpukać i uspokajam od razu, żywe, zdrowe, całe na ciele, co do umysłu sie nie wypowiadam...No, ale też przeszły przez ostatnie dwa tygodnie sporo... Zatem po kolei. Ale nie koleją, tylko autobusem PKS pojechaliśmy sobie na tzw. długi łykend, wydłużając go sobie, żeby mieć jeszcze dłuższy, a co. Budyń oczywiście jeszcze w Warszawie zaczął miauczeć. Nie robił tego specjalnie histerycznie ani ze złością, ale jednak, 6 godzin miauczenia... Specjalne ukłony dla kierowcy, ktory nas nie wysadził, ewentualnie nie zaordynował przesadzenia gadatliwego pasażera do luku bagażowego, co w świetle przepisów mu wolno zrobić. BluMka aniołkowato wyglądała przez okno i próbowała spać, ale Budyń nie, on nie z tych. A jak on nie śpi, to właściwie czemu BluMka ma spać, o co to to nie. Oczywiście na każdym postoju był spacer, w Łomży nawet konkretny spacer, znaczy z konkretnymi efektami zakopanymi na skwerku (jakiś dziadzio nam wygrażał, że powinniśmy sprzątnąc, na szczęście szybko poszedł, bo bym mu kazała najpierw odkopać... :twisted: )
Właśnie BluMka przyszła z piłeczką, będę pisała z przerwami. Fajnie mieć sieć w domu!!!
W Łomży wsiadły panie, którym Budyń wpadł w oko, ma się ten koci urok. Panie zaraz wyciągnęły łapy. TZ grzecznie - on gryzie i drapie. Pani: mnie jeszcze żaden kot nie podrapał... No trudno, dorosła jest. Budyń dalej jojczy, a tu pani nagle cap! i kota z kolan TZ pakuje na swoje. My znowu, że on nerwowy jest i trochę wkurzony... A pani dalej z uśmiechem, że jej żaden kot... Muszę pisać, jak to się skończyło? No, w każdym razie potrzebowała chusteczki i musiała uważać, żeby nie zabrudzić ubrania. Na szczęście nie żądała zaświdaczenia o szczepianiach (a niechby, zawsze w podróży mam w torebce). Inna pani wysiadająć z autobusu nie omieszkała nam oznajmić jak to jej strasznie żal tego miauczącego kotka, ona ma 3 koty i bardzo je kocha, ale ich nigdzie nie zabiera. No i dobrze. I niech ich nie zabiera. Ja mam dwa i mogę. Kiedyś na dworcu jedna pani opowiadal mi jak z 4 jeździła na działkę. Ale samochodem.

Na miejscu łykendowym był pies. To znaczy sunia, ta sama o której pisałam już dzrewiej, jakoś z początkiem maja. Ta, której jazgot zaganiał BluMkę na godzinę za łóżko. Ale okazało się, że moja dzielna kicia trochę wyrosła, trochę zapamietała i teraz na byle jazgot nie reagował, na dłuższe szczekanie i owszem, włazila pod łóżko, ale na 5 minut. W ogóle unikając kontaktów z psem, szybko oswoiła mieszkanie i wieczorem już wyłaziła na balkon... A balkon na pierwszym piętrze, niezabezpieczony. A pod balkonem ogródek ze ogrodowym stołem, oczko z rybkami, a na stole wielki czarny kot z białymi wykończeniami (rozmiar: Budyń razy dwa). Budyń sobie grzecznie siedział na tym balkonie cos tam tylko z tym drugim pogadywali sobie... Ale BluMeczka bardzo byłą ciekwa świata za barierką i zaczęła eksplorować zewnętrzny gzyms. Tego było dla mnie za wiele, zabrałam ją w te pędy. Przy okazji zawierając znajomość z sąsiadem od czarnobiałego. TZ z kolei zawarł znajomość z sąsiadką z sąsiedniej klatki, która opowidała, jak to w Ameryce jest szal na rude koty.
Z ciekawostek wyjazdowych - mimo obcego miejsca koty natychmiast załapały gdzie jest tymczasowy dom i jak nas ulewa złapała - to wiedziały gdzie gnac z powrotem (fakt, daleko nie odeszliśmy, taki więcej deszczowy weekend był). Ponadto trzeciego dnia pobytu BluMka wkurzyła się na sunię, która nie wiedzieć czemu zaparła się ugryźć ją w tyłek albo złapać za tylną nogę. No i jak sunia za daleko polazła za nią z nosem - niestety oberwała w nos i to do krwi... A swoja drogą to ciekawe, podobna sytuacja miała miejsce jeszcze raz, znowu pies zagonił BluMke do kąta, ta raz przywaliła, pies zaskomlał, zaraz pojawiał się Budyń i kontrolnie uderzał psa w tyłek. Raz. I dość. Ale za to trzeba było widzieć BluMkę jak pierwszy raz przywalił psu... Przez następny kwadrans chodziła po domu z zadartym ogonem i miną:"No, kto mi tu jeszcze wyskoczy?"

Z wywczasów wracaliśmy okazyjnie dobrym samochodem, więc z sześciu godzin zrobiło sie 3,5, z czego Budyń miauczał około półtorej. Ale prawie cała noc z tego wyszła. Mimo że wieczorem próbowaliśmy go zmeczyć póltoragodzinnym spacerem. Nic z tego. Na stacji benzynowej zażyczył sobie być wyprowadzonym, połaził, wrócił. BluMka też sobie zażyczyła. I łaziła, mimo że z parkingu ruszały TIRy (a ona normalnie boi sie widoku samochodu).

Następnie koty przeżyły: gości którzy nas przywieźli - przez jeden dzień (ale ten dzień właściwie po podróży przespały), mojego ojca, który goscił u nas przez dni cztery, moje powroty w środku dnia (bo niby na urlopie jeszcze byłam), salon fryzjerski w domu (fryzjer był jeden, ale za to z pełnymi szykanami, farby, balajaże i te sprawy, no i trzy głowy...), zamieszanie z pudłami czyli wymianę komputera (trwała od ubiegłego wtorku do dzisiaj, to chyba rekord), jeszcze jednego gościa na jedną noc oraz wizytę jeszcze jednego gościa, który normalnie przychodzi z drugim człowiekiem i czarną kocią laską (Pretorią), a tym razem był sam...(uh, co się Budyń naprotestował). I wszystko to bez słowa sprzeciwu (no, tu przesadziłam, słowa to były, Budyń gadatliwy jest), bez żadnych sensacji natury żoładkowo-kuwetowej czy jedzeniowej... Po prostu sielanka (odpukac w niemalowane).

Aha, Budyń ostatnio znalazł sobie nowa zabawkę - tak długo obraca łapką czereśnie w misce, aż trafi ogonek, łapie w zęby i ucieka, a potem - potem to jest istne szaleństwo dopóki czereśnie się nie rozklapie... Wtedy idzie po następną. Po jednej nocy zostawienia czereśni na wierzchu znalazłam cztery takie...
Ufff. I to chyba tyle na dziś....Ktos ma siłe czytać?
[url=http://www.TickerFactory.com/]
Obrazek
[/url]

lady_in_blue

 
Posty: 6164
Od: Pon kwi 22, 2002 10:35
Lokalizacja: Wola

Post » Pon cze 30, 2003 22:33

Ja :lol: . Czytam regularnie i z zapalem. Piszesz swietnie Aniu :D .
Obrazek

Pirackie czarne Trio: Brucek (2001-2015), Hrupka (2001-2016), Rysio (2002-2018)
Wiórka (2016-2018)
Neska (2018–2023)
Pirat-PirKa (2017-2025)

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25609
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Gosiagosia, Kasiasemba i 355 gości