Maluszek ok, chyba dziś wróci do domku.
Za to nowy kłopot. Klocek dziś rano był w strasznym stanie, nie ruszał się, płakał. Pęcherz. Takiego czegoś jeszcze nie widziałam.
Tak nagle! Wczoraj był w świetnej formie!
Ogrzaliśmy go ciepłą butelką i Tomek zabrał go do lecznicy.
Przed chwilą dzwoniłam, wet mówił, że nie będą mu robić nic inwazyjnie, poczekają na siku, a jak nie będzie, to zrobią prześwietlenie. On się bardzo boi. Biedactwo moje.
Dobrze, że dostał leki, więc mam nadzieję, że już go nie boli teraz.
Biedny mój kochany Klocuś, mój Prezencik.
Za dużo tego...