MILUSIA z Katowic-prośba o zamknięcie wątku

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob cze 23, 2007 18:57

Marcelibu pisze:Cześć Mała :love: . Wiesz, że mnie Duża dwa tygodnie codziennie nosiła do "zielonych" na płyn taki, co mi igłą pod skórę wpychali normalnie. Na początku trochę się darłem, ale potem mi wstyd było, bo to wcale straszne nie było, tylko się bałem. Ale to wtedy jakieś nerki mówili, że "nie halo" były. Od tamtej pory mijam Dużą szerokiem łukiem, szczegolnie w okolicy drzwi do mieszkania. Wiesz, zawsze może mnie capnąć i znów tam zabrać. A ja ostrożny jestem i to baaaardzo. Teraz Duża też mi wpycha do dzioba jakieś tabletki na sikanie, albo pastę (ta jedna na kłaki to "mniam", ale ta druga na siku to "blee" i Duża musi mi dawać strzykawką, fuuuuu). Tak to jest tymi Dużymi, nie zawsze wiadomo o co im chodzi. Ale pewnie dobrze chcą dla nas, jak myślisz?...
Hmm, te Twoje cudne plamki. Widziałem, widziałem foty :love: - może moja też mnie kiedyś pokaże.
Milusia, koniecznie daj sobie zrobić to zdjęcie, o którym mówią. Ja też takie miałem, jak kiedyś zjadłem listek z kwiatka i się zatrułem. Brzuch mi sprawdzali. Nie bój się, to nic nie boli. Trzeba wyleczyć te Twoje płucka, żebyś była szczęśliwa i zdrowa.
Nie martw już swojej Dużej, proszę.
Ciumeczki Tobie przesyłam, ciągle zachwycony :1luvu: ... Mrrrau



Ojej, Hugonku :love: pospiesz swoją Dużą z tymi fotkami i żeby co założyła coś takiego, jak ja mam tutaj. Też bym Cię odwiedzała.

Wiesz co, ja wiem, że moja Duża chce dla mnie dobrze i że mnie kocha. Ale czasami ona jest nie do wytrzymania. Ciągle sprawdza, jaką qoopkę robię :oops: , czy z miseczki wszystko zjadam, czy wygodnie mi się śpi, czy na futerku nic się nie robi... i tak ciągle. A dzisiaj była bardzo smutna, że brzydko oddycham. I że ząbki niezbyt ładne. :oops:
Ja wiem, że Duża będzie mi teraz dawać takie coś paskudne, ale to mi pomoże. Tylko to już tak długo.. ciągle do Dużej w zielonym jeżdżę i myślałam, że już będzie spokój. Ja się bardzo denerwuję, jak szykują się wycieczki.

Dam sobie może zrobić to zdjęcie dziwne. Jeszcze zobaczę, czy tam nie będzie strasznie. Postaram się być grzeczna.

Pozdrawiam Cię Hugonku i całuję w Twój piękny pysio. Moje plamki, szczególnie ta na nosku, jest dla Ciebie :oops:

ciumeczki dla Ciebie i Twojej Dużej

p.s.
ciągle marudź Dużej o fotkach i tym, co ja tu mam, żebym mogła Cię odwiedzać.

Milusia
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie cze 24, 2007 0:55

Milusiu bardzo mocno trzymamy paluchy za Twoje zdrowko :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Nie cze 24, 2007 6:01

Femko trzymam kciuki za Was.
A jak Milusia czuje sie dzisiaj?
Schroniska dla zwierząt ,muszą być postrzegane ,jak wyrzut sumienia .
Kiarunia[i]
Myszaczek[i]
Dziurkacz[i]
http://www.ratujkonie.pl
Obrazek

iwona_35

 
Posty: 9993
Od: Sob lis 19, 2005 10:54
Lokalizacja: Siemianowice Śl.

Post » Nie cze 24, 2007 9:31

słuchajcie, z Milusią to jest tak. W ostatnim tygodniu przeczuwałam, że do sobotniej sterylki nie dojdzie, bo mi się nie podobał oddech Milusi. W dodatku zaczęła bardzo wylizywać futerko. Wetka wczoraj Milusię zbadała i nie było temperaturki, w brzuszku wszystko ok, w płuckach bez zmian, to znaczy u niej idealnie nie będzie nigdy ze względu na przewlekłośc zapalenia płuc, ale szmerów chorobowych nie było. Czyli niby wszystko dobrze, ale oddech płytki.

Wetka dała skierowanie na rtg, lekarstwo przy przewlekłościach schorzeń płuc (theovent) i za tydzień w sobotę na kontrolę. Co do wylizywania futerka, to w uszkach wetka znalazła ślady odnawiającego się świerzba (na tyle małe, że ja zaglądając do uszu nic nie znalazłam podczas rutynowej kontroli). I teraz nie wiadomo, czy na futerku to jest alergia pokarmowa, czy faktycznie świerzb. Jeśli świerzb, to znaczy, że spadła Milusi odporność-ale od czego?????????

Najbardziej boję się o płuca. Jak Milusia domnie jechała z Katowic to wiedziałam, że miała robione rtg i że były cienie na przednich płatach. Tamtejszy wet powiedział, że to mogą być jakieś zmiany nowotworowe albo taki stan zapalny przewlekły. Potem u mnie Milusia miała robione badania bardzo dokładne i szczegółowe i wetka na ich podstawie kategorycznie wykluczyła zmiany nowotworowe. Ci, co znają naszą wetkę wiedzą, że ona na pewno nic na wyrost nie powie, tylko wywali całą prawdę i wszystkie swoje podejrzenia. A już na pewno nikogo nie pociesza wbrew temu, co widzi w wynikach. Więc o to jestem spokojna, że mogła chcieć mi oszczędzić nerwów.

Czy to możliwe, żeby mimo to był to jednak jakiś nowotwór ujawniony na zdjęciu rtg? Czy na przykład może to być coś zagrażające życiu wbrew badaniom?

Tylko o to się boję. Bo to, że z płucami Milusi będzie już problem zawsze (albo w ogóle z górnymi drogami oddechowymi), to wiedziałam decydując się na zabranie jej do siebie. Teraz się tylko przetrsaszyłam, że dzieje się coś zagrażającego jej życiu.

Może ktoś się trochę na tym zna i coś tu skrobnie? Będę bardzo wdzięczna.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie cze 24, 2007 9:49

Trzymam kciuki za Milusię, trzeba poczekać chyba na wynik rtg i pozwolic weterynarzom się wypowiedzieć.
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14568
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Nie cze 24, 2007 10:01

ja też nic Ci Femko nie podpowiem niestety,ale trzymam kciuki mocno zacisnięte,zeby nie było to nic powaznego :ok:

Mała1

 
Posty: 19740
Od: Wto wrz 12, 2006 8:56
Lokalizacja: Katowice

Post » Nie cze 24, 2007 10:11

Dzięki, dziewczyny.
Tak strasznie boję się o Milusię. Ta mała białaska łaciata jakimś cudem znalazła drogę do mojego serca. Normalnie mnie zawojowała. Przychyliłabym jej nieba.

W dodatku smuci mnie, że nawrót choroby to znowu lekarstwa, także w tabletkach. Milusia strasznie się wyrywa, warczy na mnie, paca pazurkami, gryzie, straszliwie się broni przed lekarstwami. Obawiam się, że znowu nasilą się uniki, gdy będę się do niej zbliżać. A już sama przychodziła do mnie i zmuszała barankami do głasków. Teraz pewnie omijać mnie będzie szerokim łukiem :(
Ja wiem, że to wszystko dla jej dobra. Ale jak jej to wytłumaczyć? Jak przekonać, że nie robię jej krzywdy, tylko walczę o zdrówko? Ta kocinka psychicznie jest jeszcze daleko od ideału. A tu znowu nastąpi nawrót :(
Milusia przeszła już tyle złego... tak strasznie bym chciała, żeby teraz nie dziao się wokół niej nic, czego ona nie lubi, żeby spotykały ją tylko przyjemności, żeby w końcu nabrała takiego silnego poczucia bezpieczeństwa, żeby do myszek nie dochodziła rzadziutko i na chwilkę, ale żeby z nimi szalała po całym domu z dzikim wrzaskiem :(
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie cze 24, 2007 11:47

rozumiem coraz mniej. Milusia zupełnie nie ma objawów choroby, ale miaukoli całe dnie (i niestety noce), a dzisiaj w czasie mycia Zosi uszu nagle złapała ją delikatnie zębami za kark... jesoooo, mnie się to kojarzy jednoznacznie... ale przecież od kilku tygodni Milusia systematycznie raz w tygodniu dostaje proverę.... matko i córko, co się dzieje...
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie cze 24, 2007 12:21

Jak podajesz Kochana Milusi tabletki? Czy w całości i do pysia?
Marcelibu
 

Post » Nie cze 24, 2007 12:26

Marcelibu pisze:Jak podajesz Kochana Milusi tabletki? Czy w całości i do pysia?



rozgniatam na miał, na małej karteczce, idę do niej, ona już wie, co się święci :D , czekam, aż się rozedrze ostrzegawczo na mnie i wtedy wsypuję :twisted:
proszku nie ma jak wypluć, a jak na początku próbowałam dawać tabletki, to teraz wyglądam jakbym była po kilku próbach samobójczych (ślady na przedramieniu :D )
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie cze 24, 2007 12:37

Femka pisze:
Marcelibu pisze:Jak podajesz Kochana Milusi tabletki? Czy w całości i do pysia?



rozgniatam na miał, na małej karteczce, idę do niej, ona już wie, co się święci :D , czekam, aż się rozedrze ostrzegawczo na mnie i wtedy wsypuję :twisted:
proszku nie ma jak wypluć, a jak na początku próbowałam dawać tabletki, to teraz wyglądam jakbym była po kilku próbach samobójczych (ślady na przedramieniu :D )

Bo tak pomyślałam, jak podawać te leki, żeby jak najmniej stresująco :roll: . Twój sposób wydaje się dobry. Ja rozgniatam na proszek, mieszam z odrobiną wody i strzykawką do pysia. Ale to chyba tak samo stresujące dla zwierzaka.
Tylko finał jest taki, że kocisko mija mnie szerokim łukiem. Do tej pory pamięta mi 14-dniowe kroplówki przy kłopotach z nerkami.
Phytophale Hugo zjada bardzo ładnie - podaną tabletkę poprostu chrupie jak chrupkie żarcie, to jeden stres mi odpada.
Nie mam czerwonego pojęcia n.t. zachowania Milusi. Ruja, czy co? :roll:. No bo, co innego?
Marcelibu
 

Post » Nie cze 24, 2007 12:43

Marcelibu pisze:
Femka pisze:
Marcelibu pisze:Jak podajesz Kochana Milusi tabletki? Czy w całości i do pysia?



rozgniatam na miał, na małej karteczce, idę do niej, ona już wie, co się święci :D , czekam, aż się rozedrze ostrzegawczo na mnie i wtedy wsypuję :twisted:
proszku nie ma jak wypluć, a jak na początku próbowałam dawać tabletki, to teraz wyglądam jakbym była po kilku próbach samobójczych (ślady na przedramieniu :D )

Bo tak pomyślałam, jak podawać te leki, żeby jak najmniej stresująco :roll: . Twój sposób wydaje się dobry. Ja rozgniatam na proszek, mieszam z odrobiną wody i strzykawką do pysia. Ale to chyba tak samo stresujące dla zwierzaka.
Tylko finał jest taki, że kocisko mija mnie szerokim łukiem. Do tej pory pamięta mi 14-dniowe kroplówki przy kłopotach z nerkami.
Phytophale Hugo zjada bardzo ładnie - podaną tabletkę poprostu chrupie jak chrupkie żarcie, to jeden stres mi odpada.
Nie mam czerwonego pojęcia n.t. zachowania Milusi. Ruja, czy co? :roll:. No bo, co innego?



właśnie rozmawiałam z przyjaciółką o tych zachowaniach Milusi, bo zastanawiałam się, czy w czasie podawania provery możliwa jest ruja. I doszłyśmy do wniosku, że w sumie kobiety na środkach antykoncepcyjnych też zachodzą w ciążę.

Jesoooo, jeśli to jest ruja, to ja się wyprowadzam z domu, bo i tak sąsiedzi mnie eksmitują :crying:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie cze 24, 2007 12:49

A są jakieś inne objawy? Wypina pupę itp.?
Marcelibu
 

Post » Nie cze 24, 2007 12:51

Marcelibu pisze:A są jakieś inne objawy? Wypina pupę itp.?



właśnie pupy nie wypina, ale widziałam rano, jak tarzała się grzbietem po dywanie. To było tylko raz parę godzin temu.
Po proverze może mieć tylko niektóe objawy, taką "niepełną"ruję. Bo na przykład nie siusia też, jak przy pierwszej.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie cze 24, 2007 14:31

Na mój gust i bez tabletek kotki mają różne objawy rujek, a co dopiero na tabletkach...
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: aania, Google [Bot] i 16 gości