Pierwszy tydzień wziełam urlop i byłam z nim.
Musiałam się z nim zajmować, wszystko podawać. Słuchać jak marudzi Pomóc się podnieść, zaprowadzić do kibelka, przyprowadzic z powrotem itp itd.

Uff! W końcu poszłam do pracy.
Jak wracałam do domu to musiałam tylko słuchać, że on się nudzi, dlaczego mnie tak długo nie ma, co on ma robić? Najlepiej by było żebym cały czas z nim siedziała.

Jednego dnia stwierdził, że on chce kota natychmiast!!!! Przynajmniej nie bedzie się nudził i będzie miał towarzystwo.
Chcę kota małego i czarnego. Ja wybrałam płeć.

Tylko skąd małego kota w styczniu przy tak ostrej zimie?
Internetu jeszcze nie mieliśmy, forum miau w ogóle nie znałam.
W schronisku nie było.
Kazał mi szukać kota i koniec.
Marudził mi codziennie. Kupowałam różne gazety, szukałam w ogłoszeniach, pytałam ludzi. NIC!!! Małego kota ani widu ani słychu.
Po jakimś czasie kupowałam tylko Gazetę Wyborczą tam są często ogłoszenia o zwierzętach.
Codziennie rano wracałam z pracy (chodziłam wtedy na nocki) z gazetą. Jeszcze dobrze nie weszłam w drzwi a już słyszałam pytanie czy jest jakiś kot?

Z reguły odpowiedź brzmiała nie.
Aż pewnego dnia znalazłam ogłoszenie"Mała czarna 3 miesięczna kotka do oddania".
TŻ się bardzo ucieszył i już chciał zaraz dzwonić. Ja do niego mówię 7 rano jest ludzi pobudzisz!!! Poczekaj do jakiejś ludzkiej godziny i zadzwoń.
Jak ja się wyśpie to pojedziemy po kota.
No i poszłam spać... długo nie pospałam a jak się obudziłam to się wielce zdziwiłam... cdn
Jutro bede pisać dalej
