Kotki z GUSu - reaktywacja. Czarna Małpa złapana, uf uf uf

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro cze 20, 2007 21:36

Jedni rano wstają na ryby, a drudzy na... koty. :wink:

Podziwiam Wasz upór, wstawanie w środku nocy i jazdę przez pół Warszawy na kocie czaty. :king:
Celinka >>>
Kitka [*]

Hana

 
Posty: 10992
Od: Pon lut 04, 2002 15:36

Post » Śro cze 20, 2007 21:52

Galla, ale to przecież trzeba tę walerianę do klatki, a nie obok. Nie to, żebym chciała pouczać, na pewno znacie się na rzeczy, ale czasami jakaś drobna uwaga...
A może dołączyć do was któregoś świtu? Chociaż w końcu jakieś efekty już macie.

delfinka

 
Posty: 9012
Od: Wto gru 05, 2006 0:13
Lokalizacja: obecnie miedzy Łodzią a Warszawą

Post » Śro cze 20, 2007 23:41

My tę walerianę pryskałyśmy do klatki, tylko koty tarzały się obok :wink:
Z dołączaniem się jest o tyle problem, że tam trzeba mieć przepustki, a poza tym im więcej osób, tym mniej kotów wychodzi, więc chyba musimy kontynuować nasze dzieło we dwie :wink:
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw cze 21, 2007 0:01

W takim razie powodzenia :ok:

delfinka

 
Posty: 9012
Od: Wto gru 05, 2006 0:13
Lokalizacja: obecnie miedzy Łodzią a Warszawą

Post » Czw cze 21, 2007 12:41

Oj przyda się... :D

Wczoraj zapomniałam dopisać (nieprzytomna byłam), że z tą walerianą to pewnie i tak wypróbujemy na tych kotkach - po prostu kończą się nam pomysły i będziemy próbować wszystkiego, łącznie z odtańczeniem "Jeziora łabędziego", gdyby tylko spowodowało to wejście niekastrowanej kocicy do klatki :wink:
A może masz jakieś wypróbowane pomysły na trudne kotki?

A tak w ogóle, to bardzo miło, że chciałaś się poświęcić i wstać w środku nocy, żeby nam pomóc :D Z tej nieprzytomności zapomniałam Ci wczoraj za tę gotowość podziękować :D
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw cze 21, 2007 13:07

dellfin - a jesteś zmotoryzowana?

Bo oprócz łapania trzeba np. odwieźć koty z lecznicy do GUSu z powrotem (optymistycznie zakładam, że złapiemy :twisted: ).

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Czw cze 21, 2007 13:12

galla pisze:po prostu kończą się nam pomysły i będziemy próbować wszystkiego, łącznie z odtańczeniem "Jeziora łabędziego", gdyby tylko spowodowało to wejście niekastrowanej kocicy do klatki :wink:

Pewnie głupie ;) pytanie: czy kotów nie odstraszają zapachy pozostawione na klatce przez jej poprzednich "lokatorów"? Mam na myśli dokładne wymycie i "odpachnienie" klatki na przykład za pomocą myjki ciśnieniowej 8O . Widziałam niedawno jak jakaś pani przyszła na myjnię samochodową z jakimś miedzianym żelastwem i podstawiła to coś pod szprycę, którą pan opłukuje samochody przed myjnią właściwą.
Celinka >>>
Kitka [*]

Hana

 
Posty: 10992
Od: Pon lut 04, 2002 15:36

Post » Czw cze 21, 2007 13:13

Galla zostaje jeszcze sedanil,tylko warunek że kotka nie może wleżć tam skąd jej nie wyciągniecie.Jeżeli są takie miejsca no to ucieknie i prześpi.
Obrazek

Henia

 
Posty: 3068
Od: Pt mar 10, 2006 14:29
Lokalizacja: Warszawa-Muranów

Post » Czw cze 21, 2007 13:16

Hano - przecież ostatnio złapałaś do tej klatki kotkę, własnymi rękami :twisted: Żaden zapach jej nie odstraszył.

My klatkę płuczemy po łapance, poza tym jeśli już jakiś zapach zostaje, to raczej jedzeniowy... (ostatnio bagażnik galli przesiąkł zapachem sardynek w oleju :lol: ).


Heniu - już łapałam na sedalin i więcej tego raczej nie zrobię.

Nie złapałam kocura (Rudego Szyjastego), bo niby głupiał, ale nie na tyle, żeby dać się złapać. Poza tym te kotki mogą sobie pójść poza GUS i stracić przytomność np. w trakcie przechodzenia przez jezdnię...

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Czw cze 21, 2007 13:26

Jestem zmotoryzowana i mieszkam niedaleko.
Jeśli do jutrzejszego południa złapiecie coś, to mogę zawieźć na Książęcą, bo jadę odebrać kotkę po sterylce. Byłoby jednym transportem. Potem niestety wyjeżdżam.

Kiedyś chciałam złapać szybko kompletnego dzikusa, nie miałam pułapki, ale dostałam środek usypiający. I owszem, zjadł z karmą potężną dawkę. Po czym szybko oddalił się (a była noc) i gdzieś padł. Nie znalazłam go. Pojawił się po dwóch dniach, już zupełnie trzeźwy. I tyle z tego wyszło.

delfinka

 
Posty: 9012
Od: Wto gru 05, 2006 0:13
Lokalizacja: obecnie miedzy Łodzią a Warszawą

Post » Czw cze 21, 2007 14:26

No mi się akurat udało,poszła spać do piwnicy ,do której miałam dostęp.
Obrazek

Henia

 
Posty: 3068
Od: Pt mar 10, 2006 14:29
Lokalizacja: Warszawa-Muranów

Post » Czw cze 21, 2007 14:49

dellfin612 pisze:Jestem zmotoryzowana i mieszkam niedaleko.
Jeśli do jutrzejszego południa złapiecie coś, to mogę zawieźć na Książęcą, bo jadę odebrać kotkę po sterylce. Byłoby jednym transportem. Potem niestety wyjeżdżam.

Jeśli rano złapiemy (oby :!: ), to rano zawieziemy. Problem bywa z odbiorem - pani Kamila jest do 15tej mniej więcej i do tej godziny powinno się kota odstawić. Tyle, że my na ogół jesteśmy w tym czasie w pracy i nie mamy w ciągu dnia jak kota odebrać. Niewątpliwie byłoby to wielką pomocą, gdyby ktoś mógł w ciągu dnia podjechać, odebrać kota i odwieźć go do GUSu :D
Tylko najpierw musi się nam coś złapać :roll:
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw cze 21, 2007 15:05

Mogę odstawić do GUSu. Odbiorę jednego dnia, jeśli będzie po 15.oo, przechowam u siebie i następnego dnia przekażę dalej.

delfinka

 
Posty: 9012
Od: Wto gru 05, 2006 0:13
Lokalizacja: obecnie miedzy Łodzią a Warszawą

Post » Czw cze 21, 2007 19:34

dellfin612 pisze:Mogę odstawić do GUSu. Odbiorę jednego dnia, jeśli będzie po 15.oo, przechowam u siebie i następnego dnia przekażę dalej.

Super :D
To w razie czego będziemy się kontaktować :D
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt cze 22, 2007 9:11

Proszę ustawiać sie w kolejce z gratulacjami :wink:
Dzisiaj sukces, kot(ka) w lecznicy 8)
A do tego łapałam sama i to moja pierwsza samodzielnie złapana kotka :dance: :dance2: :dance:
Nie wiem, co ją skusiło, bo dzisiaj miała do wyboru wszystko. W klatce były:
- whiskas
- drobniutko pokrojona wędzonka, którą przyniosła pani Kamila
- wątróbka
- kocimiętka.
Ziemię dookoła klatki oprószyłyśmy wędzoneczką.
Miałyśmy 2 falstarty - klatka nam się za szybko zamknęła w czasie, gdy kotka prawie prawie wchodziła.
Kastraty kłębiły się dookoła. Pani Kamila zagadywała aż niemal ochrypła. Ja przyczaiłam się w krzakach z lornetką i obserwowałam uszy. W pewnym momencie wszystkie koty niekastrowane poszły precz, ale pani Kamila poszła za nimi i przygnała je z powrotem. W końcu przyszła do mnie i czekałyśmy mając nadzieję, że któraś się skusi. I przylazła. Wąchała, wąchała, wlazła do klatki. Patrzyłam przez lornetkę i normalnie czułam jak mam serce w gardle i siłą woli usiłuję wcisnąć zapadkę. Siła woli co prawda nie zadziałała, ale ciężar kotki i drzwiczki się zamknęły. Potem jeszcze z 5 razy patrzyłyśmy, czy na pewno ma całe uszy. Bidulka okropnie się rzucała, no ale ona walczyła o życie, nie wiedziała, że to dla jej dobra. Gdyby wiedziała, to sama by przyszła, wywaliła brzuch i powiedziała, żebyśmy ją ciachnęły :wink:
Na koniec pani Kamila powiedziała, że to łapanie jej się coraz bardzie podoba 8)
Niestety okazało się, że są jeszcze 2 kociaki. Siedzą pod wielką tują z matką. Pani Kamila widziała je wczoraj przez okno, jak je mamuśka wyprowadziła na słońce... Nie wiem, jak je tam łapać. No i co z nimi potem zrobić... :roll:
Dobrze, że mamuśce dałyśmy się dzisiaj najeść jeszcze przed łapaniem, to potem nie była chętna do włażenia do klatki. Kręciła się tam, ale uciekła, jak tylko się drzwiczki zamknęły.

A w lecznicy się dziś nieco zapieniłam, bo pan doktor mi powiedział, żeby koty później przywozić, tak między 9tą a 11tą :? Bo jak on teraz wsadza kotkę do klatki, to nie ma miejsca, jeśli ktoś przyniesie za pół godziny domowe zwierzę do szpitalika, a później jest więcej klatek pustych, bo ludzie odbierają te domowe zwierzaki, które były w szpitaliku... Powiedziałam panu, że sory, ale po pierwsze sami się zgłosili do przetargu i podpisali umowę z gminą i jeśli jest miejsce, to mają kota przyjąć, po drugie to przy takim podejściu nigdy nie będzie można dać dzikuna do kastracji, bo może ktoś przyniesie 5 zwierząt domowych do szpitalika, po trzecie to my musimy jeszcze pojechać do pracy, bo my te koty przywozimy jako wolontariusze, a nie jako osoby oddelegowane z pracy do tego zajęcia, więc przywozimy tak, żeby do swojej pracy zdążyć, po czwarte to nie mamy gdzie kota przez 3 godziny przetrzymać, ale nawet, gdybyśmy miały to patrz punkt pierwszy, a po piąte my sobie nie wybieramy godziny, kiedy kot się złapie. Jak się złapie, to się go przywozi, jeśli jest klatka i już.

Ot i tak. Trzeba będzie zadzwonić do nich jakoś w poniedziałek, żeby się dowiedzieć, czy to kocur czy kotka. Oby kotka...
Ostatnio edytowano Pt cze 22, 2007 9:36 przez galla, łącznie edytowano 2 razy
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 104 gości