Maurycy - jak na razie w każdym razie zdrowy

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro cze 11, 2003 22:18

Spanie u Marcysia (takie zdrobnienie imienia, jeszcze trochę i będzie... kolejną moją Pusią :wink: ) nie jest spowodowane upałem. U nas nie jest za gorąco, powiedziałabym, że panuje przyjemna temperatura.

Marcyś był u Pana doktora, ma temperaturę i to prawdopodobnie go osłabia. Dostał też zastrzyk z antybiotykiem (jeszcze jutro i pojutrze musi jechać). Dostał też dwa inne zastrzyki, ale... nie wiem jakie? (zawsze o coś zapomnę spytać :oops: ).
Vet jako witaminy i środek wzmacniający polecił pastę Vita-Pet.(tzn.sprzedał nam)
Na dzień dzisiejszy, trudno go zdiagnozować jednoznacznie Może to być kilka spraw.
Jeżeli chodzi o Marcysia stawy, żałował, że nie mamy zdjęcia rtg. Zdjęcia nie mamy, bo ten rtg to było takie USG. Mógłby coś wtedy powiedzieć na temat tego zapalenia i w ogóle stanu kości.

Vet był dzisiaj wyjatkowo rozmowny (jeśli ktoś z poznaniaków go zna :wink: pokazywał nam zdjęcia innych pacjentów i tłumaczył, co z czym się je (nabożnie słuchałam :wink: ). Poza tym, dowiedziałam się, że zajmuje się bardzo dużo kotami i nie tylko małymi ale też tymi dużymi. Miał na myśli nasze dwa ogrody zoologiczne, lwy, tygrysy itd...

Jest to vet dobry, wiedziałam o tym, ale ma jedną wadę (choć właściwie to może zaleta). Zawsze zaczyna od podejrzenia o możność najgorszego ( a to deprymujaco działa). Póżniej stopniowo, jak najgorsze jest wykluczone, sprawdza inne możliwości.
Tak jak za pierwszym razem, wpisał podejrzenie o panleukopenię (czy jak to tam brzmi :oops: ).
Dzisiaj zaserwował nam możliwość białaczki. Testy od razu.
Wiadomo, jak białaczka to... mogę się z małym żegnać.
Ode mnie zależał wybór drogi leczenia. Czy chcę od razu to wiedzieć, czy najpierw chcę te zastrzyki a ... póżniej się zobaczy.

Nie chciałam dziś testów, nie byłam przygotowana na ewentualną wiadomość o czymś tak strasznym (w najgorszym przypadku ). Chcę wierzyć, że leczenie mu pomoże, że nie ma żadnej białaczki (nawiasem mówiąc uważam, że nie ma). Nie stykał się przcież z żadnym kotem (poza matką i rodzeństwem a ono, jak napisała mi hodowczyni która obdzwoniła wszystkie maluchy ) jest zdrowe. Tylko my mieliśmy takiego pecha... Od początku coś z nim stale nie tak.
Wiem, że to chowanie głowy w piasek, bo jeśli przez dwa dni nie będzie poprawy i tak musimy robić te testy a tak to dziś już spadłby mi kamień z serca ( albo i nie). Ale on na pewno nie ma białaczki.

Zdjęcia Maurycego wysłałam dziś do Koterii. Jeśli ktoś ma życzenie obejrzeć go, to zapraszam.

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw cze 12, 2003 0:53

Maaurycy będzie żył. Mój ukochany pies żył od czasu diagnozy weta jeszcze 7 lat. Nie wierzyłam w jego diagnozę i walczyłam o niego. Przeżył 17 lat. Walcz o maurycego, bo sam sobie nie da rady.

magda gabryś

 
Posty: 583
Od: Wto kwi 22, 2003 20:54
Lokalizacja: warszawa Ursynów

Post » Czw cze 12, 2003 9:41

Alina, spoko. Trochę mnie tylko martwi, że za każdym razem Marcysia bada inny wet. Jakie jest pochodzenie Marcysia - bo nie pamiętam - znane czy nie? Mógł gdzieś tego wirusa chapnąć? Doprowadziłabym go do lepszego stanu (pozbycie się gorączki) i za jakiś czas zrobiła te testy.
Kocie wiersze i KociennikObrazek
Obrazek
Holmes & Watson (Brytole)
Gacek[*] Mika[*] Romek[*] Ziutek[*] Norka[*] Miś Major[*] Tymoteusz[*] Miodunka[*]Bambina[*] Felek[*]

Majorka

 
Posty: 1607
Od: Pt lis 29, 2002 10:06
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw cze 12, 2003 10:36

To jest ten vet u którego byłam na samym początku, gdy mały miał biegunkę, tam do tej pory chodziłam z psem i byłam zadowolona (póżniej szłam do Pana Piotra a teraz z przyczyn niezależnych(nieobecność veta) wróciłam jak ta koza :wink:

Marcyś jest pochodzenia wiadomego, to rodowodowy syberyjski kotek, koloru Neva masqarade (tzn.znaczenia czekoladowe i niebieskie oczy).
I wspaniała dla mnie rzecz, mały dziś :dance: biegał naprawdę biegał. Niesamowicie radośnie patrzy się na biegajacą kocinkę po takim czasie zastoju. Śmiałam się sama do siebie i obsypałam go najczulszymi wyrazami. Poza tym jadł sam, co prawda tylko swoją ukochaną mieloną wołowinkę, ale to teraz mało istotne. Wartościowsze rzeczy będę mu wpychała póżniej. Dziś nastepny zastrzyk i jutro, jestem naprawdę dobrej myśli.
On jest jakiś chorowity co widać. Ale vet powiedział, że wagę ma niezłą :D cieszy mnie to bardzo zważywszy na to, że dużo był karmiony na siłę.

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw cze 12, 2003 10:47

Alina pisze:Marcyś jest pochodzenia wiadomego, to rodowodowy syberyjski kotek, koloru Neva masqarade (tzn.znaczenia czekoladowe i niebieskie oczy)..


Alinko, ja się nie znam, ale czy szczepienia przeciw białaczce i innym cholerstwom nie są rutynowe w przypadku rodowodowych kociąt? To by chyba w dużym stopniu wykluczało białaczkę.
Strasznie się cieszę z Twoich wieści, czuję że wszystko jest na dobrej drodze. Nadal energizuję. Majorka Wiedźmowata :P
Kocie wiersze i KociennikObrazek
Obrazek
Holmes & Watson (Brytole)
Gacek[*] Mika[*] Romek[*] Ziutek[*] Norka[*] Miś Major[*] Tymoteusz[*] Miodunka[*]Bambina[*] Felek[*]

Majorka

 
Posty: 1607
Od: Pt lis 29, 2002 10:06
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw cze 12, 2003 11:37

Szczepienie przeciw białaczce nie jest rutynowe ( to znaczy zawiera je w swoim składzie szczepionka Fel-O-Wax 5) Zaszczepione muszą być koty wystawiane oraz powinny być wychodzące.Jednak testy na jej ewentualną obecność powinien mieć wykonane każdy kot, z uwagi na możliwość bycia nosicelem, choć sam w życiu nigdy na nią nie chorował.
Maleństw nie szczepi się Vel-O-Vaxem 5, raczej jako pierwszą stosuje się Vel-O-Wax 3.
Tutaj, jeśli Cie interesuje to dokładnie jest wszystko o białaczce. Wczoraj szukane :D
kothttp://www.vetserwis.pl/bialaczka.html
Jest tam też napisane o ryzyku, które podejmujemy decydujac się na to szczepienie.
Polecam przeczytanie całości, tak wiesz, dla własnej wiedzy.

Jeśli matka Marcysia, była wystawiana, na pewno miała testy robione.
A więc istnieje według mnie minimalne ryzyko. Testy małemu jednak zrobię ( o ile nie będzie to konieczne już teraz :cry: )bo gdybym zdecydowała się na drugiego kota (takie mam plany na przyszłość, chciałabym kocią sierotkę) to dla mojego spokoju jest to niezbędne. Ale, to samo dotyczyłoby przygarnianego kociaka i tu już jest pewien problem. Choć jak widać na forum, kociaki są przygarniane i nic złego się nie dzieje (ale teoretycznie może).
Tyle wyczytałam.

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw cze 12, 2003 11:51

Szczepienie bialaczki nie jest obowiązkowe na wystawy.
A jeśli mama Maurycego jest z PZF, to nie musiala być wystawiana.

Kazia

 
Posty: 14028
Od: Pt maja 24, 2002 13:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw cze 12, 2003 12:08

Kazia pisze:Szczepienie bialaczki nie jest obowiązkowe na wystawy.
A jeśli mama Maurycego jest z PZF, to nie musiala być wystawiana.


Nie wiem, nie wystawiałam kota, ale tak pisze na stronie do której podałam adres, opierałam się na ich słowach. A resztę pewnie dopasowałam do siebie (tak, żeby siebie pocieszyć) bo matka Maurycego jest z PZF. A więc wynika, że nic nie jest pewne. Czyli trzeba będzie sprawdać :cry: (mając wielką nadzieję, że nie jest chory, ani nie jest nosicielem).

Kaziu, a powiedz mi czy ty jesteś za szczepieniem kota przeciw tej chorobie czy nie. Bo sama już nie wiem.

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw cze 12, 2003 12:14

Wg mnie kota mozna zaszczepic przeciwko bialaczce, ale pod warunkiem, ze wczesniej byl zrobiony test, ktory ta chorobe wykluczyl. Kotow, ktore sa nosicielami bialaczki, nie szczepi sie przeciw niej.
Obrazek

M.

 
Posty: 3298
Od: Wto lut 05, 2002 11:17

Post » Czw cze 12, 2003 12:29

Miałam głównie na myśli owo niebezpieczeństwo nowotworowe o którym mowa na podanej stronie.

Ponieważ mój ma jakiegoś pecha co do chorób, bedę się bała. Nie szczepić też będę się bała. Ech...

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw cze 12, 2003 13:09

Ja bede szczepila moje maluchy na poczatku lipca wlasnie na bialaczke, ale nie V, tylko osobno. Piotr zaaprobowal moj wybor.
Toffie, Bajek, Bździągwa, Julian

kinus

 
Posty: 16452
Od: Pon mar 03, 2003 23:22
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw cze 12, 2003 14:29

Jeśli chodzi o wcześniejszy test, z tego co wiem, szczepienie jest jakby "obojętne" tzn. nie uzdrowi kota będącego nosicielem czy zarażonego, ale też nie spowoduje pogorszenia czy ujawnienia choroby (jesli w innych opracowaniach mają odmienne zdanie, nie będę sie upierala przy swoim ). Tylko że nie widzę powodu szczepić kota już zarażonego lub nosiciela...

Natomiast szczepienie zdrowego kota...
Bialaczka jest chorobą zakaźną. Zaraża sie przez bezpośredni kontakt, miseczki, kuwety, lizanie...nie można jej przynieść na bytach na przyklad.
Uważam, że jeśli kot nie ma kontaktu z innymi kotami, takie szczepienie jest zbędne, podobnie jak w przypadku wścieklizny, bo nie istnieje możliwość zarażenia.
Jeżeli taki kontakt przewidujesz w przyszlości, lepiej, na wszelki wypadek, zaszczeoić.

Bialaczkę szczepi sie pierwszy raz powyżej 12-tego tygodnia życia, dwukrotnie w odstępie miesiąca (nie większym). Potem co roku lub w miarę potrzeby.

Szczepienie przeciw wściekliźnie, i chyba rownież przeciw bialaczce, może być "stymulatorem" do ujawnienia się innych wirusówek, których kot jest nisicielem (ale nie musi).

Kazia

 
Posty: 14028
Od: Pt maja 24, 2002 13:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw cze 12, 2003 19:58

Widzę, że podana wcześniej strona nie otwiera się.
Skopiować tekstu nie idzie(zabezpieczenie) napiszę więc to co mnie zainteresowało i przestraszyło a propos szczepienia.

"Szczepienia przeciw białaczce mają niestety swoją wadę. Otóż zdarz się, choć niezmiernie rzadko, że mogą one spowodować powstanie w miejscu szczepienia bardzo złośliwego nowotworu (tzw.mięsaka). Te guzy nie poddają się niestety leczeniu, nawet po ich chirurgicznym usunięciu, bardzo szybko dochodzi do wznowy i przerzutów.

Dlatego poleca się wykonywanie szczepień (iniekcji) podskórnie jak najniżej w lewą tylną kończynę - dzięki temu w przypadku pojawienia się nowotwotu istnieje szansa, że dzięki amputacji całej kończyny uda się uratować życie kota.

Ryzyko powstania mięsaka w miejscu iniekcji jest powodem, dla którego koty, które nie mają kontaktu z innymi kotami i są stale trzymane w domu - nie powinny być szczepione.
W przypadku kotów które wychodzą stale na zewnątrz, uczestniczą w wystawach, pokazach itp. szczepienie jest konieczne - bowiem ryzyko zakażenia białaczką jest o wiele większe niż ryzyko powstania nowotworu."

To tyle na ten temat.
Artykuł zawiera naprawdę bardzo szczegółowe wyjaśnienie wszystkiego dotyczącego tej choroby.
Podtytuły to: O wirusie, o sposobie zakażenia się, co się stanie po zakażeniu, skutki działania wirusa, objawy choroby, testy w kieruku białaczki i ich interpretacja, mó kot jest FelV dodatni - co dalej?
leczenie, zapobieganie.

Podpisany jest w ten sposób : Przygotowane w artykule zalecenia dotyczące testów w kierunku białaczki oraz szczepienie są propagowane przez amerykańską organicację zrzeszającą specjalistów chorób kotów.
(American Association of Feline Practitioners).

Stąd pewnie różnice między przepisami tam a tu (chodzi mi o to, że pisałaś Kaziu, iż nie ma wymogu szczepienia kotów wystawowych).

Zdjęcia Maurycego są już w Koterii (za co bardzo Irafałowi dziekuję i tutaj :D ). Zapraszam chętnych do ich obejrzenia.
Ostatnio edytowano Pt cze 13, 2003 12:41 przez Nelly, łącznie edytowano 1 raz

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw cze 12, 2003 20:49

Alinko, cieszę sie, że z Maurycym dużo lepiej :D
Obrazek
__________
One czekają ...

Janka

 
Posty: 2750
Od: Nie gru 01, 2002 1:49
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt cze 13, 2003 16:10

Alinko, super, że Maurycy lepiej!
Jedna mała sugestia. Pisałaś o tym, że dużo sypia. A sprawdzałaś mu może wskaźniki wątrobowe AP, ALAT, ASPAT (jeśli nie mylę :oops: ) Robi się pobierając krew - tylko trochę więcej trzeba niż do zwykłej morfologii.
Jak nasza kotka miała coś z wątrobą to właśnie spała dużo (i strasznie głęboko)
Może to nie to, ale jeśli akurat, to wątroba się "dobrze leczy" jak powiedziała nasza wet - bo ma znakomite właściwości regeneracyjne. No a te jego trudności z chodzeniem można by ewent. tym tłumaczyć (sama wątroba nie boli, ale jak coś przygniata, jakieś zakończenia nerwowe - to kto wie....)
Żadna tam białaczka!
Pozdrawiamy ciepło Ciebie i malucha
K+Atony

katonka

 
Posty: 4378
Od: Wto lis 19, 2002 21:47
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 84 gości