No i stało się !!! Mam u kota przechlapane !!!!
Ale od początku. Przeczytałam rady gishy i stwierdziłam ze to niezle ale najpierw trzeba byłoby Kocioła uprzejmie poprosic żeby się dal zamotać równie dobrze mogłabym usiłować wepchnąc ośmiornice do siatki tak żeby żadne z jej ramion nie wystawało ( podobno jest to dobry egzamin przygotowujący przyszłych rodziców do ubierania niemowlaka

).
Potem przeczytałam radę aassii i uznalam ją za ostateczność bo gdybym tak zrobiła np. mojej Hipci, kocica obraziłaby się na mnie smiertelnie na conajmniej pół roku co do Kocioła to jeszcze nie wiem ...
Tak więc wczoraj było tylko lekkie przepłukanie ucha, dzięki czemu moglam nie używac wieczorem toniku bo po energicznym otrzepaniu sie kota mialam zmywanie twarzy gratis ! Potem troszku z doskoku udalo mi się pogrzebać patyczkiem w uchu delikwenta ktory zaczął wyraźnie unikac mojego towarzystwa

. Koniec końców czekaliśmy na pana aż głeboka nocą wróci z koncertu w Ostravie i potrzyma kota na rękach żebym mogla mu wstrzyknąc do ucha antybiotyk. Tu oczywiście nastapiło nastepne trzepanie uchem dzięki czemu gdyby miala wymiona na twarzy byłby nad wyraz zdrowe, bez stanów zapalnych i z obfitą laktacją (dostałam dla kota Terrexine - zawiesina dowymieniowa dla krow w okresie laktacji

)krótko mówięc dobrze ,że nie kapneło mi na biust bo elektryczna dojarka to jednak wydatek.
Dzisiaj pan był w domu rano więc postanowiliśmy razem przeprowadzić wszelkie zabiegi hurtem. Niestety nie spotkalo się to z aprobata ze strony kota i na wspólpracę z jego strony raczej liczyć nie mogłiśmy. Trza było sięgnac po bardziej radyklane środki. Wzięłam duży ręcznik i rzuciłam na kota szybko robiąc z niego kokon. Kocioł wzięty z zaskoczenia nawet nie protestował mało tego sprawiał wrażenie jakby forma przedprzepoczwarzeniowa bardzo mu odpowiadała i dal sobie przepłukac wyczyścic i zaantybiotykowac ucho , jedynie na sam koniec delikatnie miaukną dając do zrozumienia że cierpliwośc cierpliwością ale nie mamy przeginać.
Ale jak wystartował z kokonu ......trzepaniom i drapaniom ( niestety aż do krwi

) nie było konca a na mnie sie absolutnie, smiertelnie i nieodwołalnie obraził.
Jestem be i kot mnie nie kocha .....buuuuuuuuu !!!!!