Nie chciałam zaczynać nowego tematu, bo problemów jest tu pełno a ja myślałam, że sobie poradzę. Niestety to co zobaczyłam w ubiegłym tygodniu przeszło moje wyobrażenia. Na podwórku gdzie dokarmiamy koty sześć kocurów walczyło ze sobą o kotkę, która też już była poturbowana. Kotkę wpuściłam do pracowni ale tam nikt w sumie nie przebywa i jak wychodziłam musiałam ją wypuścić. Wczoraj kotka miała sterylkę. Obecnie jest w pracowni do czasu ściągnięcia szwów.Potem trzeba będzie ją wypuścić. Dziasiaj stwierdziłam, że następna kotka została napadnięta przez kocury w pełni tego słowa znaczeniu. Kotka jest jeszcze karmiąca, ma dwa małe kociaki na które nie potrafię znaleść domku. Myślałam, że się uda i wtedy ją ciachnę ale kocury są tak namolne, że nie mam na co czekać. Co mam zrobić z małymi koteczkami, one nie mogą zostać same na tym podwórku, a mamusia po sterylce też już nimi nie będzie się zajmować. Kotki mają ok. 1,5 m-ca same jedzą, są zdrowe ale co dalej. Podwórko jest bardzo nieprzyjazne / dużo samochodów i ludzi nielubiących koty/. Właściwie nie ma się co dziwić te kocury to chyba z całej okolicy tam zeszły. Nie wiem czy po sterylce kotek, kocury dadzą im spokój,czy też będą próbować. Prawdziwy horror. Fotki małych kociaczków:
http://upload.miau.pl/3/13820.jpg
http://upload.miau.pl/3/13816.jpg
http://upload.miau.pl/3/13818.jpg