Bura... i inni - potrzebny DT dla trzech maluchów - Kraków

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt cze 15, 2007 21:51 Bura... i inni - potrzebny DT dla trzech maluchów - Kraków

Postanowiłam założyć nowy wątek dla burej rodzinki. Początek historii w wątku Zenka i Dongi: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=46127&start=885.
Kicia mieszka z maluchami (w wieku nie więcej niż 1.5 miesiąca) pod balkonem w bloku na osiedlu II Pułku Lotniczego w Krakowie. Między balkonem a ziemią jest niewielka wnęka (wysokości może 30 centymetrów). Maluchy są dobrze ukryte. Przypuszczam, że mogą też czasem mieszkać na balkonie, bo jest bardzo zaniedbany. Jest na nim rupieciarnia po prostu. Kotka jest drobna, bardzo chuda i dzisiaj przy trzecim naszym spotkaniu wygłaskałam ją dokładnie. To raczej domowa kicia wyrzucona z domu lub zagubiona. Maluchy są dzikawe. Nie wiem jakim cudem kici udało się je wykarmić, bo wygląda kiepsko i do tego od dzisiaj utyka na przednia lewą łapkę. Mimo to mizia się, tupta w miejscu więc chyba nie jest tak źle, bo używa łapki. Mam problem, bo wyjeżdżam we wtorek raniutko (przed 7-mą muszę być na lotnisku) a wracam po północy w czwartek. Zaczęłam ją karmić wczoraj i nie mogę tak po prostu nie dać jej jeść przez 3 dni, bo ona tego potrzebuje. Mogę jej jedynie zostawić zapas chrupek i wodę. Nie wiem też co mogę dla nich zrobić w przyszłości, bo w tej chwili poza jedzeniem nie mogę im nic zaoferować. Strasznie mi z tym źle. Gdybym miała swoje mieszkanie ... Mogę też opłacić zabieg kitki ale dzieci są jeszcze za małe.
Może ktoś mieszka na tym osiedlu i mógłby dawać im jedzonko przez te trzy dni?
Ostatnio edytowano Sob wrz 11, 2010 13:10 przez Sylwka, łącznie edytowano 133 razy

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt cze 15, 2007 22:01

W lipcu moge przetrzymac kotke po sterylce ale tymczasa nie moge miec :( wiec co bedzie z nia pozniej ??
Maluchy wsytarczy wzisc na troche do domu to przestana byc dzikie :) tylko kto teraz ma miejsce :( :roll:

aassiiaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 8291
Od: Pt sty 20, 2006 14:13
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Pt cze 15, 2007 22:12

To mój drugi dzień kontaktu z rodzinką. Na dzisiaj nie widzę możliwości wyłapania małych. Pod balkonem jest bardzo ciasno i ich nie wyciągnę. Mama powinna po kilku dniach już być do złapania ale bez małych jej nie zabiorę. Dzisiaj tylko jeden interesował się kurczakiem. Reszta chyba jeszcze preferuje mleczną dietę. Jak przykucnęłam pod balkonem (tam jest pełno krzaków i bałagan) to, mimo że wiedziały że tam jestem to biegały dosyć blisko mnie. Kicia zjadła posiekanego kurczaka przeznaczonego dla małych, poprawiła wołowiną i wyłożyła się na środku ogródka. Nie sądziłam, że taki drobny kot może tyle zjeść.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt cze 15, 2007 22:23

Sylwiu ja przy naszych pszczolach nauczylam sie, ze maluchom trzeba w pyszczek wlozyc jedzonko inne niz mleko bo inaczej sie nim nie zainteresuja. Patrzec jak reaguja. Nasze maluchy szybciutko sie przestawily na inne jedzenie a zabrane byly od dzikiej kotki okolo 7 tygodnia zycia.

aassiiaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 8291
Od: Pt sty 20, 2006 14:13
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Pt cze 15, 2007 22:28

A ja miałam taka czarną wegetariankę, że bardzo długo pluła mięsem gdy reszta już dawno wcinała aż im się uszy trzęsły.
Jutro w dzień pooglądam jak dokładnie wygląda podbalkonowe lokum. Najprawdopodobniej od lipca się przeprowadzę niestety kawał drogi od tego osiedla i do tej pory muszę coś wymyślić. Nie mogę ich tak po prostu zostawić.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt cze 15, 2007 22:32

eh pomoc obecnie nie ma jak :( :( :(

Ja za to od lipca bede mieszkac w Krakowie :)

aassiiaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 8291
Od: Pt sty 20, 2006 14:13
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Pt cze 15, 2007 22:34

Sylwka, napisz mi nr bloku na PW, mieszkam niedaleko,to chociaz jedzonko podrzuce przez te dni, kiedy Cie nie bedzie. Acha, i o jakiej porze zazwyczaj je karmisz?

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt cze 15, 2007 23:14

Wielkie dzięki :D .

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob cze 16, 2007 8:29

Rano mamusi nie było. Pod balkonem nie było też maluchów. Przeciskając się przez krzaki wsunęłam jedzenie na balkon i za chwilkę zobaczyłam małą węszącą burą łepetynę. Ten mały Ktoś się jednak mnie przestraszył więc zostawiłam je w spokoju. Zaglądnęłam na balkon od góry (jest bardzo nisko) i w sumie to nie wiem dokładnie w którym miejscu maluchy siedzą, bo jak już pisałam tam jest rupieciarnia i wszędzie poniewierają się całe bochenki chleba. W mieszkaniu nie widać śladów życia. Mogłabym w sumie się przejść do kogoś kto tam mieszka (jeśli taki ktoś istnieje) ale to mogłoby chyba tylko zaszkodzić, bo teraz ta osoba pewnie nawet nie wie co ma na balkonie. Nie wiadomo jak by zareagowała gdyby się dowiedziała. Stan balkonu nie wróży nic dobrego.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie cze 17, 2007 13:32

Dzisiaj znowu nie zastałam rodzinki ale po jedzonku (mięso i chrupki dla kociaków) nie było śladu. Brakowało też pół miski wody. Kotka pewnie poszła na łowy a dzieciaki śpią na balkonie. Papierowe tacki śmierdziały jakby kocurowym moczem. Chyba jest więcej amatorów jedzenia. Oby tylko nie zagrażały maluchom. Wczoraj uciekałam spod balkonu, bo nad głową zobaczyłam dwie łepetyny: amstafa i wielkiego jakby husky. Śledziły mnie z balkonu powyżej. Miałam nadzieję, że będą cicho ale się przeliczyłam. Jak amstaf zaczął koncert to wolałam się ewakuować.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie cze 17, 2007 21:31

Wieczorem zastałam wszystkie małe i mamę. Towarzystwo bawiło się na sąsiednim ogródku. Małe są już niestety "przerażająco" mobilne. Są wszędzie. Wspinają się na siatkę, drzewka, biegają gdzie się da. Kotka wygłupia się razem z nimi. Myślę, że cały blok wie, że tam są. Najpierw wychodziłam z Zenkiem i kotka przybiegła się przywitać więc od razu po obowiązkowym zenkowym spacerze poleciałam do nich z jedzonkiem. Z obiadu zostało tylko trochę chrupek. Miska na wodę była zupełnie pusta (woda nie miała jak się wylać). Biedne w takim upale pod balkonem nie miałyby co pić. Kucałam pod balkonem aż nagle zagadał do mnie jakiś gość z góry. Powiedział: nie chcą jeść? Zmroziło mnie. To starszy pan z papierosem w zębach. Chciałam jakoś sympatycznie się zachować ale na żadne z moich pytań nie odpowiedział tylko robił jakieś znaki ręką (jakiś dziwny człowiek). Powiedziałam na końcu, że kotka sama nie da rady i poszłam do domu trochę przerażona. Mam nadzieję, że nic się złego nie stanie. Maluszki są śliczne. Małe burasiątka ze sterczącymi ogonkami. Oczka mają ładne i czyściutkie. Niestety to dzikuski choć kuszone jedzeniem jedno podchodzi już blisko.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie cze 17, 2007 21:50

Gdybyś potrzebowała w którymś momencie klatki-łapki, daj znać.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Nie cze 17, 2007 22:11

Dzięki, będę pamiętała. Tak naprawdę ciągle myślę co robić. Napisałam, że to niestety dzikuski ale tak naprawdę to powinno mnie to bardzo cieszyć, bo nikt okrutny ich łatwo nie złapie. Jeden okruszek już wcina mięso, więc może da się go złapać w klatkę choć nie wiem czy z piórkową wagą się da. Nie mam zupełnie doświadczenia w łapaniu maluchów. Moja ostatnia próba skończyła się szczepieniem na wściekliznę. Z kotką może nie być trudno, bo daje się głaskać choć nie zawsze. Dzisiaj zdecydowałam, że wynajmuję kawalerkę na Bronowickiej. To daleko stąd i do 1 lipca muszę postanowić co z rodzinką. Nie mam samochodu ale myślę że samochód z kierowca jakoś zorganizuję. Myślę o tym, że mogłabym mamę i maluchy przechować w łazience, wysterylizować kotkę ale co potem? Jestem totalną sierotą w szukaniu domów. Do tej pory dwa maluchy wcisnęłam siostrze, dla dwóch domek znalazła ryśka a Dongi i Mirek pojechali na wieś. Przeraża mnie kolejna przeprowadzka (mieszkam tu od 10-tego maja). Znowu kartony, bałagan, zamieszanie i w tym wszystkim mój biedny Zenek.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie cze 17, 2007 22:53

Zapomniałam napisać jednej ważnej rzeczy. Łapka kotki już się naprawiła :D i kicia nie utyka.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie cze 17, 2007 23:03

Do naszej klatki i kociaki wchodzą - bo jest dość czuła :)
Trzeba tylko umiejętnie jedzonko wsadzić.

Domy dla oswojonych kotów znajdują się zawsze, to kwestia tego, ile czasu trzeba na nie czekać i czasu poświęcić na ich szukanie. Nie brzmi to może najbardziej optymistycznie, ale w gruncie rzeczy nie jest najgorzej.

Nie żebym Cię namawiała, ale... :lol:
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 29 gości