jestem mamą Tiris... opiekunką złapanych kociąt... będę opisywać kociaki...
prychacze są straszne...
burasek to najprawdopodobniej dziewczynka... ten czarnuszek najmniej prychający także... one dwa pchają się najbardziej do wyjścia z zamknięcia... jak wchodzę do nich do pokoju najbardziej krzyczą prosząc o mizianie i wyjście...
jeden czarnuch stale siedzi w kącie i prycha na wszystko, a pozostałe dwa mimo prychania dają się wziąść do miziania... jeden z nich prychał nawet na kolanach podczas mizinia...
wszystkie są słodkie i rozkoszne...
i nie używam żadnych rękawic do brania ich i miziania... ząbki mają malutkie i ostre... pazurki jak szpileczki, ale nie robią wielkiej krzywdy...

apetyt mają... wodę rozlewają stale i włażą na klatkę jak akrobaci wrzeszcząc okrutnie przy tym... dziś będziemy wymyślać imiona dla tej bandy...