Nasza koteczka już dojrzała - zastrzyki?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto cze 10, 2003 23:33 Re: TYLKO NIE ZASTRZYK!!!

katon-starszy pisze:Po zastrzykach może wystąpić: ropomacicze.

W ksiazce (polecanej tu na forum... w tej chwili nie pamietam autorki - jakies niemieckobrzmiace nazwisko Stroemberg ? "Koty i kotki") wyczytalem szanse na ropomacicze - 5%.

I to "może" bardzo często w wypowiedziach zmieniało się w "musi"!!!

Kwestia personalnych doswiadczen (i zalow) oraz podejscia... ta sama autorka pisze ze wszystkie kotki na swoim podworku traktowala zastrzykami hormonalnymi i nie bylo zadnych problemow.
Wiec uwazam ze nie ma co straszyc, jedynie ostrzegac, czyli nie uzywac ostrych slow w stylu :
Nawet niech Ci przez myśl nie przechodzi, żeby aplikować maleństwu zastrzyk hormonalny.


Myśmy sie piekielnie boleśnie przekonali, ze niesłusznie.

A inni sie przekonywali (chyba glownie hodowcy... strzelam tylko) pozytywnie o uzytecznosci zastrzyku hormonalnego (zdajac sobie sprawe z ryzyka oczywiscie).
Zdjęcia kotów, z wystaw kotów i nie tylko... :arrow: http://vitez.pl

vitez

 
Posty: 2914
Od: Wto mar 04, 2003 10:44
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro cze 11, 2003 0:05

Wybacz Vitez, ale to mało poważne, co piszesz. Nie pamiętasz autora, tytułu i jeszcze strzelasz z tymi hodowcami, co ponoć mają pozytywne doświadczenia. Właśnie - strzelasz, to Twoje sformułowanie. Nie straszymy jedynie w oparciu o nasze własne (trzeba przyznać, że pikekielnie ponure) doświadczenie, a po przeprowadzeniu szerokiego wywiadu weterynaryjnego (również - internetowo - z zagranicy), kiedy jeszcze mieliśmy nadizeję na uratowanie naszej kotki. Teraz wielu weterynarzy, chyba tych lepszych, nazwiska się na tym forum powtarzają, ostrzega przed tymi zastrzykami. A dr Brzezny - w tej chwili przynajmniej dla nas największy autorytet mówi, że to MUSI doprowadzić do któregoś z trzech wymienionych przypadków - jeżeli nie przy pierwszym razie, to przy drugim.
A jesli chodzi o procenty - chyba nie zdajesz sobie sprawy z tego, ze te 5%, 20%, czy 70% - to jest prawdopodobienstwo na to, ze zwierzak strasznie powaznie zachoruje. (Naszym zdaniem wiecej niz 70 %) W imie czego go na to narazac?
No i to by było tyle
A+K

katonka

 
Posty: 4378
Od: Wto lis 19, 2002 21:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro cze 11, 2003 0:21

Pozwolę sobie sięgnąć prawie do źródła, czyli do książki Pani Zuzanny Stromenger "Koty – poradnik". Osoby, które dysponują późniejszym wydaniem ("Koty i kotki") proszę o sprawdzenie, czy w tych miejscach Autorka coś dodała.

W rozdziale 8. "Ograniczanie rozrodczości", ss. 111-116 nie przytacza żadnych danych statystycznych. Wspomina niemniej: "Warto pamiętać, że środki hormonalne mogą u kotek wywoływać powikłania w postaci ropomacicza, a wtedy niezbędna jest natychmiastowa pomoc lekarska w postaci zabiegu chirurgicznego" (s. 112).

Na stronie 115 dodaje: "W konkluzji uważam za konieczne wypowiedzieć się jednoznacznie na rzecz kastracji jako najmniej ryzykownego i najskuteczniejszego sposobu ograniczana rozrodczości."

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro cze 11, 2003 0:28

Dzięki, Estraven.
Może by dodać w tytule wątku coś o zastrzykach? To ważna sprawa.
pozdrawiamy ciepło,
Asia i Krzysiek

katonka

 
Posty: 4378
Od: Wto lis 19, 2002 21:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro cze 11, 2003 1:10

Estraven pisze:Pozwolę sobie sięgnąć prawie do źródła, czyli do książki Pani Zuzanny Stromenger "Koty – poradnik". Osoby, które dysponują późniejszym wydaniem ("Koty i kotki") proszę o sprawdzenie, czy w tych miejscach Autorka coś dodała.


Ja o tym pozniejszym wydaniu. W pierwszej czesci jak opisuje swoje "stadko" wspomina o ryzyku ropomacicza i podaje te 5%

Niepowazne? Bez urazy ale bardziej niepowazne wydaje mi sie "zastraszanie" i "wymuszanie" na kims decyzji takimi slowami jakimi ty (wy?) sie poslugujesz...

Oczywiscie z konkluzja pani Stromenger sie zgadzam. A w tym przypadku (Dzikuska)... decyzja nie nalezy do nas (ani nie nalezy jej wymuszac napastliwymi wypowiedziami :evil: , zacytowalem przyklad wczesniej).
Zdjęcia kotów, z wystaw kotów i nie tylko... :arrow: http://vitez.pl

vitez

 
Posty: 2914
Od: Wto mar 04, 2003 10:44
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro cze 11, 2003 8:02

Do pani Beaty to tylko 20 km z Natolina ;-) (w jedna strone...)
My jezdzimy ;-)
Ja z moja sunia mam niestety podobne doswiadczenia. Podawanie hormonow doprowadzilo do sytuacji bez wyjscia.

Uwazam, ze jesli jest inne wyjscie to nalezy przeczekac. Zastrzyk tylko w ostatecznosci, a skoro jest jakis inny sposob na wyciszenie rui to warto sprobowac...

Mysle, ze reakcja na hormony jest sprawa osobnicza. To tak jak ze szczepionkami... Tylko co nam po tych malych procentach jesli trafi w naszego kota?

Vitez - po takich przezyciach wypowiedzi maja prawo byc emocjonalne... nie uwazasz? Ja tam mojej tesciowej krecilam dziure w brzuchu o kastracje jej suni ze lzami w oczach... myslac o mojej.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87922
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Śro cze 11, 2003 8:21

Zuzo, my nawet nie wytrzymamy 3 przystanków z naszymi kotami, taki dają koncert, a co dopiero 20 km. Nasz wet nic nie mówił o zastrzykach, od razu zaproponował kastrację i tego się będziemy trzymać.

Rzeczywiście zastraszanie tutaj nic nie daje, ale jak można podejść do takiej sytuacji bezemocjonalnie jak ktoś przekonał się na własnym kocie jak to działa. Ja przyjęłam do wiadomości obawy Katona-starszego, jak również to, że są inne możliości zapobiegania rui :)
Dzika i Kefir
Obrazek

KasikP

 
Posty: 1214
Od: Nie mar 09, 2003 10:00
Lokalizacja: koniec świata Kabaty ;)

Post » Śro cze 11, 2003 8:28

katon-starszy pisze:To ona powiedziała nam o innych sposobach wyciszania rujki. A więc w razie czego - do niej jak w dym!!
pozdrawiamy, A+K

mogę prosić o jakieś bliższe info n/t tych innych sposobów :roll:
co do zastrzyków- poprzednią kotkę trzymałam na nich i było wszystko ok.
ale z tym co wiem TERAZ w życiu bym nie zaryzykowała.
a największe ryzyko jest w/g wetów u kotek, które nie rodziły.
Obrazek

Olivia

 
Posty: 4464
Od: Czw mar 20, 2003 20:51
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Śro cze 11, 2003 9:40

Do Katonów: Mi-Norka dostała zastrzyk jednorazowo, w sytuacji awaryjnej, a lekarz miał świadomość,że będzie kastrowana. Wiem, że długotrwałe stosowanie hormonów może być niebezpieczne, ale jednorazowe chyba niekoniecznie.
Kocie wiersze i KociennikObrazek
Obrazek
Holmes & Watson (Brytole)
Gacek[*] Mika[*] Romek[*] Ziutek[*] Norka[*] Miś Major[*] Tymoteusz[*] Miodunka[*]Bambina[*] Felek[*]

Majorka

 
Posty: 1607
Od: Pt lis 29, 2002 10:06
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro cze 11, 2003 9:58

Przypomniało mi sie dopiero teraz, że ja przerywałam rujkę piwnicznej kotce Proverą.
Przez pierwsze 4-5 dni po jednej tabletce 5mg a potem 1 tabletka na tydzień.
I podziałało! A juz tak kocury za nia biegały, że strach!!!
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Śro cze 11, 2003 10:06

Też Kasiu słyszałam, że można Proverą, zwłaszcza jak wpadnie w "koleinę rujkową". Tylko trzeba to robić często; Norce musiałabym na siłę podawać, bo z jedzeniem by nie zjadła.
Kocie wiersze i KociennikObrazek
Obrazek
Holmes & Watson (Brytole)
Gacek[*] Mika[*] Romek[*] Ziutek[*] Norka[*] Miś Major[*] Tymoteusz[*] Miodunka[*]Bambina[*] Felek[*]

Majorka

 
Posty: 1607
Od: Pt lis 29, 2002 10:06
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro cze 11, 2003 12:52

" nie nalezy jej wymuszac napastliwymi wypowiedziami "
Wiesz co, Vitez...Szkoda gadać.
Jeśli opis cierpienia i śmierci naszej kotki określasz w ten sposób, to już naprawdę Twój problem.
Gdyby ktoś nam uświadomił wcześniej, że istnieje niebezpieczeństwo (a już przy 5 proc. nie narażalibyśmy na nie naszej kotki), to byłabym mu dozgonnie wdzięczna.
To oczywiście sprawa indywidualna każdego. My juz po pochowaniu Ciapki usłyszeliśmy, że - cytuję - "Jak ktoś chce kotu zafundować Oświęcim, nich nie sterylizuje, tylko daje hormony". Wiele byśmy dali, żeby ktoś nam to powiedział parę miesięcy temu.
Człowiek zawsze uważa, że w niego nie trafi, jeśli prawdopodobieństwo wydaje się być małe. Ale to, cholera, bywa złudne.
Do Majorki - radzimy szybką sterylizację, na pewno nie podawać następnego zastrzyku.
Ten sposób innego wyciszania - to chyba właśnie chodziło o Proverę, ale teraz nie mogę tego ustalić, bo nasza wet wyjechała.
I jeszcze raz Vitez: przez te kilka ostatnich miesięcy przeczytaliśmy wiele kocich poradników, trochę podręczników do weterynarii, korespondowaliśmy ze specjalistami z Anglii, byliśmy stałymi goścmi na weterynaryjnych stronach internetowych. Nie mowiąc już o ilości weterynarz, jaką przetestowaliśmy. To nie są czcze groźby, ani wiedza zaczerpnięta z jednej popularnej książeczki (jak w Twoim przypadku). Nikt poważny nie jest w stanie określić, jak procentowo wygląda zagrożenie komplikacji pohormonalnych - bo badań pod tym kątem po prostu nie prowadzono. Popytaj natomiast weterynarzy, ludzi opiekujących się od lat kotami - trochę się rozjaśni.
Jeszcze raz Vitez pytanie - w imię czego je na to narażać? I czy mamy w ogóle do tego prawo??

Śmierć naszej kotki jest dla nas cały czas bardzo bolesną sprawą, z którą trudno jest nam się pogodzić. Świadomość, że w jakiś sposób to my przyczyniliśmy się do jej cierpień jest potwornie ciężka. Obrzucanie nas z tego powodu obelgami, Vitez, nie najlepiej o Tobie świadczy.
Jeśli śmierć Ciapy w ogóle ma mieć jakiś sens - to niech chociaż ten, żeby inne zwierzaki - dzięki ostrzeżonym właścicielom - nie musiały przez to przechodzić.
pozdrawiamy, Asia i Krzysiek

katonka

 
Posty: 4378
Od: Wto lis 19, 2002 21:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro cze 11, 2003 12:59

Katonie, to się wie, sterylizacja Mi-Norki w lipcu. Resztę piszę na PW. PozdrawiaM:)
Kocie wiersze i KociennikObrazek
Obrazek
Holmes & Watson (Brytole)
Gacek[*] Mika[*] Romek[*] Ziutek[*] Norka[*] Miś Major[*] Tymoteusz[*] Miodunka[*]Bambina[*] Felek[*]

Majorka

 
Posty: 1607
Od: Pt lis 29, 2002 10:06
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro cze 11, 2003 13:32

Pewnego razu, pewna Pani (od zwierząt, ale nie od kotów) z którą rozmawiałam podpierając się argumentami z ksążki słuchała, słuchała i powiedziała tak:
"Wie Pani co, niech pani za dużo nie czyta tylko słucha mnie, w książkach to nieraz takie głupoty piszą..."

Trochę mnie wówczas zbulwersowała ....no, powiedzmy, że trochę :wink: po czasie okazało się, że miała rację (co do tamtej sprawy).
Nie neguję wiadomości z ksiażek, przeciwnie, sama szuka tam wiedzy w szeroko rozumianym zakresie.
Niemniej praktyka jest praktyką, i jeśli naprawdę zdecydowana większość "praktukujących" mówi, że hormonalne zastrzyki, czy tabletki wywołują takie nastepstwa. To tak jest.

Co do "głupot" w książkach, na temat kotów, niestety... sama czytałam takie głupoty, że ech... dosłownie głupoty( nie mam na myśli zdrowia, tylko zachowania i potrzeby)
Nie mam na myśli także oczywiście w/w książki.

Provera jest dla kobiet. Nie ma tabletek specjalnie dla kotek.
Organizmy te nieco się jednak różnią. Nikt do tej pory nie zbadał, nie testował, skutków ubocznych tego leku w przypadku kotek.
Wiadomo jednak, własnie z praktyki jakie te skutki w przeważającej większości są, czy mogą być.

Jeżeli jednak, ktoś na własne życzenie chce ryzykować, to trudno.
Może mu się uda...
Wiadomo, że hodowca nie może wykastrować kotki, ale to już inna bajka.

Przykro mi bardzo katonie-starszy z powodu Twojej kotki :cry:
Dobrze, że to opisałeś, może da niektórym do myślenia. ).

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro cze 11, 2003 13:53

Popieram katona. Mam przykład u znajomych. Kota ma ze 14 lat, od pierwszej rujki na hormonach, zaawansowane ropomacicze wyciszane jakimiś antybiotykami. Wygląda jak kula na łapkach, prawie się nie rusza, w tej chwili potrzebny jej pampers na okrągło. Dziwię się, że w ogóle jeszcze żyje, chciałabym poznać weta, który w tym stanie tak długo potrafi (i chce) ją przy życiu utrzymywać.

Mara czeka na sterylkę, ale rujki, póki były co 3 tygodnie (paradoksalnie ustały na wiosnę) znosiliśmy z pokorą :wink: Teraz musze porozmawiać z panią doktor, bo nie wiem, czy Kota nie ma jakichś problemów z gospodarką hormonalną, no bo rujek nie ma. Ale kiedy powiedziałam, że nie chcę hormonów, spojrzała na mnie "No, co Pani!". Więc chyba coś w tym jest...
...

Padme

 
Posty: 28589
Od: Pon lut 04, 2002 15:32

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, CatnipAnia i 40 gości