Wczoraj naprawdę był dzień dobrych wiadomości, dzień cudów. Wieczorem po powrocie do domu miałam bardzo miłą rozmowę z pewną Panią, która nigdy nie właczała się czynnie do forumowych rozmów, ale bardzo pilnie przegląda nasze wątki. Na bieżąco również śledziła losy Alicji i kiedy przeczytała o domku tymczasowym, zdecydowała się na zabranie malutkiej.
Pani jest osobą wyjątkową, jej dom dla kociastych jest dokładnie taki, o jakim wszyscy forumowicze marzą dla swoich tymczasików: ciepły, pełny miłości, bezpieczny i bardzo odpowiedzialny. Rozmawiałam z Panią bardzo długo i właściwie zaraz podjęłam decyzję, że chciałabym, aby Alicja trafiła pod Jej opiekę.
Pani trzy tygodnie temu straciła po bardzo wielu latach swoją ukochaną kotkę. Nie będę Wam pisać, co dzieje się u Pani w sercu, bo wszyscy tutaj doskonale wiemy. Pani zaznaczyła, że emocjonalnie nie jest jeszcze gotowa na podejmowanie decyzji o adopcji na stałe nowego futerka, bo rana jest zbyt głęboka. Ale myślała o naszej malutkiej choćby na tymczas, na koniec czerwca. Nagłe wydarzenia z Alusią spowodowały, że Pani przyspieszyła swoją decyzję i skontaktowała się ze mną, aby dać Alicji schronienie już teraz.
Pani w dalszym ciągu nie może obiecać, że opieka nad Alicją to już na zawsze. Za wcześnie na takie obietnice po przejściach z ukochaną kotką. Ale uznałam, że domek jest tak cudowny, że warto zaryzykować i powierzyć Pani Alicję choćby na tymczasową opiekę. Alicja będzie miała pół roku młodszego kolegę, który u Pani jest od roku i też został adoptowany za pośrednictwem forum. Był kotkiem autystycznym, a teraz jest przymiluchem pierwszej wody.
Jestem już po rozmowie z Eelą, która obiecała zawieźć Alicję do Pani. Dopiero dzisiaj przeczytałam o decyzji Bubora. Gdybym miała dwie Alicje, to bez mrugnięcia okiem powierzyłabym obie kotki Buborowi i Pani. Ale już obiecałam i teraz nieładnie byłoby wycofywać się z obietnicy. Tym bardziej, że Pani bardzo chce zaopiekować się Alusią.
Chciałabym jeszcze zapewnić wszystkich, że w żadnym momencie nie było ryzyka, że Alicja wróci do schronu, albo trafi do jakiegoś złego miejsca. Gdyby nie znalazł się dla niej domek, zabrałabym ją do siebie zdając sobie sprawę z ryzyka. Sterylka Milusi zostałaby przesunięta bezterminowo aż do takiego momentu, gdy obniżenie zabiegiem odporności nie niosłoby za soboą żadnego ryzyka.
Na koniec bardzo wszystkim dziękuję za śledzenie wątku, za podtrzymywanie mnie na duchu, za podrzucanie, za masy PW, które dostałam ze słowami otuchy. Dziękuję też wszystkim obserwatorom, którzy nigdy się nie ujawnili, ale obserwowali losy Ali i bardzo jej kibicowali. Mam nadzieję, że jeszcze nas nie opuścicie. Alicja do domku pojedzie prawdopodobnie w niedzielę, ale potem relacjonować będę wszystko to, czego dowiem się od Pani. W sumie oficjalnie Alicja jedzie do nowego domku tymczasowego i dzisiaj jeszcze nie wiemy, jak potoczą się jej losy. Najważniejsze, że trafia do miejsca i do Dużej, które mogłam sobie tylko wymarzyć.
Specjalne podziękowania dla Bubora
