Jak tylko usłyszałam jej głos, wiedziałam, że na pewno coś się kroi...
Pani E. poprosiła mnie o pomoc. Ona dokarmia koty na rynku w Mińsku. Mieszkała tam kocia rodzinka: biało-czarna kotka i jej roczne już 3 dzieci, większość, albo nawet wszystkie to kotki. Piszę "mieszkała", bo teraz już jedna kotka zamieszkała u takiej jednej pani, która handluje na rynku i też zajmuje się tymi kotami. Kotki, zawsze jak były w ciąży, to ta pani, brała je do domu na parę dni, pozwalała urodzić a potem usypiała młode, a kotkę wypuszczała na wolność. Dla mnie ro brzmi okrutnie i okropnie, ale chyba nie mam prawa jej oceniać. Pytałam panią E., która zna tą panią, dlaczego ich nie wykastruą. Chodzi tu o koszty, sterylka kotki ze wszystkimi kosztami typu leki, itp. to koszt 150-200 zł, w przypadku 4 kotów to duża suma. Jedna kotka po ostatnim porodzie (miot oczywiście uśpiony) zostanie już u tej pani na stałe.
Niestety, kolejna kotka z tej trójki przyprowadziła właśnie 2 młode. Musiała gdzieś urodzić w ukryciu. Koty mają na oko 4-5 tygodni, nie wiem, bo ich nie widziałam, to jest kawałek od mojego domu, a telefon odebrałam wczoraj po południu. Pani E. ma mi dać znać jak będą i podjadę wtedy rozpoznać sytuację i ocenić wiek kociąt.
Pani E. powidziała, że ta druga pani chciała je uśpić u weta, ale ten nie chciał...Koty mieszkają gdzieś pod budami na rynku. To nie jest bezpieczne miejsce-masę handlarzy, psy...
Pani E. myśli, że jak dam ogłoszenie, to momentalnie znajdzie się dom...
Pytałam męża, czy nie zgodziłby się na wzięcie małych na tymczas, ale on się nie zgadza, po pierwsze dlatego, że wyjeżdżamy w lipcu za granicę na 2 tygodnie, a po drugie "NIE I JUŻ".
Może, gdyby się ktoś zadeklarował, że je weźmie np. po tygodniu, to by się dał przekonać...On się na pewno boi, że one zostaną u nas na stałe, jak nasz drugi kot.
Pani E. powiedziała, że matka tych młodych może znowu być w ciąży. Namówiłam ją, że się dorzucę do sterylki i żeby zorganizowała jakąś zbiórkę na rynku na ten cel. Idealnie by było znaleźć domy pozostałej trójce, ale w cuda nie wierzę...
Czy ktoś by mógł zaadoptować dwójkę biało-czarnych maleństw?
Albo chociaż tymczas

Zmiana 4/09/2007
Kochani, wiele się zmieniło od czasu tego postu, wszystkie maluchy są już w swoich domkach.
Na dom jeszcze czeka roczna Lusia, jej mama - Maja (lub Zuzia), i Pysia (Dzidzia)- wszystkie kotki już po sterylkach! Mieszkają u pani Emilki.
Oprócz tego, tak poza kolejnością u pani E, czeka na dom ok. 4 mies. kotka, przyniesiona do lecznicy w celu uśpienia, podejrzewano przepuklinę. Kotka jest po operacji, nie miała przepukliny, tylko krwiaka. Bardzo potrzebuje domku. Nie mam jeszcze jej zdjęć.