No, dzisiaj to już w ogóle jestem nieprzytomna.
Pacior wył jak opętaniec przez całą noc, więc musiałam z nim siedzieć w pokoju, żeby Tż mógł się choć trochę wyspać przed pracą.
Pokoik jak pisałam jest malusi i dodatkowo strasznie zagracony (między innymi leżą tam meble kuchenne w pudełkach), więc o pozycji leżącej, nawet na podłodze, nie ma mowy. Przekimałam więc większą część nocy na siedząco z chudym buro - burym kotem. Kot ów wprawił mnie jednak w ogromne wzruszenie, bo kiedy jako tako umościłam się na kawałku sofki ułożył się obok, wtulając puszczek w moją rękę i po prostu zasnął
Sen przerywał tylko wtedy gdy zmieniałam pozycję. Widać, ze sypianie z człowiekiem nie jest mu obce.
Mam zatem sposób aby umożliwić rodzinie wysypianie się. Gorzej ze mną. Strasznie mnie boli lewy bok i szyja, którą w ogóle nie mogę ruszać
A dzisiaj pewnie też czekają mnie takie atrakcje
Ponadto mam jedną bardzo dobrą wiadomość - MAMY OKO! Naprawdę! Lewe oko jest coraz bardziej widoczne, widać dużą poprawę po lekach.
Aha, oko jest zielone
