no tak wiedziałam że to się wyda...
przedstawiam więc: kot rasy europejski płeć męska waga ok 600 g
urodził się ok 10 maja, miał być jedzący, siusiający i w ogóle zdolny do życia bez mamy no i oczywiście czysty... Okazał się kolejną biedą uratowaną przed zdziczeniem, pchłami i głodem...
tak wyglądał w piątek po przywiezieniu od weta:
w sobotę po obowiązkowej kąpieli w środku przekazanym przez weta:
biedactwo było mocno przestraszone
młody nie chciał sam jeść więc w piątek i sobotę do południa bawiłam się strzykawką podając mu jedzonko

potem młody przełamał się i nie zważając na warkoty Tumy sam zaczął jeść. Za to je tak że

więcej od Tumy na raz.. to też nie dobrze bo nadmiar momentalnie zwymiotuje... pierwszy raz zwymiotował po 3 dawce odrobaczacza, drugi raz dziś po II śniadanku - objadł się jak bąk i po chwili rzygał...
Tuma już na niego nie syczy największą zabawę ma z przegalopowania młodego z kąta w kąt... młody radośnie jak jej nie widzi to płacze.. zresztą sama kotka społeczna się zrobiła dla niego posiedzi chwilkę u nas w pokoju i już się dopomina by ją wypuścić do malucha
a tu na zdjęciu śniadanko:
a tu sam zainteresowany:
z wieści najnowszych
ceść to ja Enterek, kilka dni temu byłem wystraszony , mamusi nie ma tatusia nie ma braciszków też nie za to Duża mnie wsadziła pod wodę.. wrr nie lubię wody. nie chciałem jeść nie chciałem pić aż Duża się wystraszyła żę może za mały jestem i nie umiem jeszcze sam... siku zrobiłem na ręczniczek na którym spałem aż w sobotę Duży zauważył, że ja go próbuję zakopać.. Duża od razu wyjęła małą kuwetkę nasypała takiego czegoś co można zakopać.... nawet zdecydowałem się sam jeść ale jem i jem a potem mi niedobrze i płaczę a potem...
kuwetka mała fajna jest
ale jak Tuma tam zrobiła kupę to ja w ramach odwetu nasiusiałem na drapak