Klub Kotów Niewidzących.. kicie do adopcji - s. 1..

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie kwi 01, 2007 2:02

Ja również opiekuję się niewidomą kotką.. Jednej gałki nie ma, oczodół zaszyty, a drugie oczko na 99% nic nie widzi (efekt powikłań po kk). Radzi sobie świetnie, sama ciągle zapominam, że ona nie widzi. Jest spragniona pieszczot, miziaków, głasków i w ogóle tylko by leżała na kolanach mrucząc non stop:-)
ostatnio przydażyło się jednak coś przykrego - wróciłam do domu po 21, w mieszkaniu było ciemno, na dworze również. Gdy zapaliłam światło (mocne, sufitowe), kotka spojrzała w górę i nagle jakby się czegoś przestraszyła. Zaczęła dziwnie pomiaukiwać, truptać w miejscu, po chwili dosłownie rzuciło nią na podłogę. Koteczka wykonywała szybkie ruchy przednimi łapkami po oczkach, jakby paraliż ogarnął jej ciałko, zaczęła się trząść i "tłuc" o podłogę z wrzaskiem... szok... wyglądało na to, że bardzo ją bolały oczka, że ból fizyczny zawładnął jej ciałem. Atak ten trwał ok 3 min., minął i kotka zachowywała się jak dotchczas, czyli normalnie. Badanie u weta nie wykazało nic niepokojącego, ogólny stan bardzo dobry itp., padło natomiast podejrzenie padaczki. Tylko że atak ten miał ścisły związek z zapaleniem światła - czy to również może wywołać atak padaczki? Dodam, że zdarzyło się to raz, kilka dni temu. Jeśli ktoś z Was, bardziej doświadczonych zakoconych może coś zasugerować, proszę o cenne wskazówki co robić.
ps. oczywiście światła w przedpokoju już nie zapalam...

Annja

 
Posty: 18
Od: Sob sty 27, 2007 21:24
Lokalizacja: Pruszków

Post » Nie kwi 01, 2007 8:11

Nie jestem weterynarzem, więc kłócić się nie będę ani podważać niczyjego zdania. Miałam natomiast do czynienia z piękną, nowoczesną kliniką, w której pracuje wielu weterynarzy... O mało nie straciłam kota. Na Twoim miejscu poszukałabym okulisty, oczywiście dobrego. Dobrze jest miec zaufanego veta, który ma wiedzę, wyczucie, podejście i dużo serca. Ja osobiście dość długo szukałam ale znalazłam!
Z tego co napisałaś, widzę, że nie przekonuje Cię taka diagnoza. Racja! Koniecznie rozpytaj o dobrego weterynarza, nawet jeśli nie jest okulistą. Nie można tego tak zostawić, nie wiedząc co tak naprwdę kotu dolega. Dla przestrogi polecam http://www.kocia_stronka.republika.pl/kot-01.html
Życzę Ci szybkiego odnalezienia problemu i wyleczenia kotusia.
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie kwi 01, 2007 9:39

hej, bardzo proszę dopisać do klubu tego wspaniałego kawalera, którego mam szczęście być opiekunką :D

Obrazek

to jest Elmo. niektórzy pewnie już go znają :D

puss

Avatar użytkownika
 
Posty: 11741
Od: Czw lis 09, 2006 13:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt maja 25, 2007 17:40

juz gdzies opisałam, jak do mnie trafił, dlatego kopiuje:

a ja nigdy nie chciałam mieć kota, zawsze miałam psa i chomika
mamy działkę pod opolem, na działkach zawsze były koty, mieszkańcy z okolicznych wiosek je podrzucali... wszyscy zawsze koty dokarmiali, bywało, że jak w zimie jechałyśmy z mamą na działkę przez wielki śnieg z ciepłym jedzeniem, to przychodziło 20 i więcej kotów... niektóre dzikie, niektóre same właziły na kolana...
prawie 3 lata temu, we wrześniu sąsiadka z piętra niżej, która tez ma tam gdzie my działkę, powiedziała mojej mamie, że po działkach pałęta się małe, rude i ślepe... nikt się nim nie zainteresował, owszem, kupowali mu whiskasa juniora, ale nikt nie pomyślał o tym, żeby dzieciaka do weta zabrać... właziło dziecko w murki, krzaczki, potykało się... raz nawet podobno tak przywalił w ściane, że leżał około minute i sie nie ruszał...
pomijając fakt, że kota nigdy mieć nie chciałam, wystarczyła mi myśl, jakie to małe jest biedne i że skoro ślepe to na pewno na działkach samo sobie rady nie da, albo padnie z głodu albo coś go zje...
no i pojechałam z moim chłopakiem... dostaliśmy klucz na działkę sasiadki, siedzieliśmy 2 godziny i nic... juz sie zbieraliśmy, siedzieliśmy w samochodzie i przechodziła inna sąsaidka działkowa - kociara i mówi że małe rude gdzies-tam widziała... pobiegłam, upolowałam i mam
dzieciak miał jakies 3 miesiące... oprócz tego, ze był ślepiutki (prawdopodobnie po katarze), to miał przepukline, wielkiego ropniaka w nóżce (prawie mi się przekręcił z gorączki), złamanego paluszka w rączce i rozwalony nos (blizne ma do dzisiaj)...
miał się nazywac stiwi łonder albo jurand... został pimpkiem, bo mama tez kiedyś miała pimpka...
biega po mieszkaniu jk perszing, jego ulubione miejsce to balkon (zasiatkowany, bo on wszędzie musi sie wspiąc lub wskoczyć), upolował wróbla, poluje na muchy i wszystko co sie rusza, boi się obcych, kocha mojego psa...i mnie też kocha

a jak sie bawi, biega i poluje, to wszyscy się pytają, czy on aby przypadkiem czegoś nie widzi... nie widzi, ale reaguje na mocne, ostrw światło... bawi się światłem z lampki i koniecznie musi zbadać paląca się świeczkę...

takie ma oczki:
http://www.photoblog.pl/jusia/miesiac/20064/722624

tak się bawi światłem:
http://www.fotolog.com/jusia_p/12608574

taki jest dorodny, jak siedzi na swoim fotelu do drapania:
http://www.fotolog.com/jusia_p/17258885

Jusia_P

 
Posty: 799
Od: Czw sty 04, 2007 21:46
Lokalizacja: bytom

Post » Sob maja 26, 2007 11:08

ależ pięknego kota masz Jusiu_ :D

Mój Rolfik, adoptowany kotek jako dorosły juz, prawdopodobnie widzi mgliste swiatło; wzrok mógł stracić w wyniku urazu neurologicznego; ma także uszkodzone rogówki- przyczyn mogło byc kilka, ale nie o tym tu piszemy...
chciałam tylko dodać,że kotek niewidzący lub niedowidzący jest wspanialy i wyjatkowy;kiedy zawitał do mnie, moje trzy kocury oczywiście podniosły bunt- konkurencja w domu :evil: , ale rozbroił je kompletnie tym,że na ich prychnięcia, wygięcia i to wszystko, co koty stosują , aby postraszyc przeciwnika- on po prostu podszedł do kazdego, obwąchał, przytulił sie :D
efekt- najstarszy mój kocur , herszt bandy po prostu ....zbaraniał :lol:
i tak Rolfik wszedł do rodzinki :lol:

a wiecie, kto jest największym łobuzem, kto zaczepia koty i wymysla najdziksze zabawy- oczywiście ślepaczek, a chłopakom w to graj, bo jak coś zmaluja, wysyłaja jego na negocjacje do mnie, a na biedaczka przeciez nie moge sie gniewać, no nie? :wink:

Obrazek

alessandra

Avatar użytkownika
 
Posty: 26881
Od: Pon maja 07, 2007 13:04
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Wto maja 29, 2007 16:13 "Rudasek"

Witam serdecznie

Chciałbym przedstawić sylwetkę niewidzącego koteczka o imieniu "Rudasek"

Rudasek trafił do nas dzięki udanej interwencji Fundacji KOT z Torunia.
To dzięki tym wspaniałym ludziom "Rudasek" jest u nas i w końcu ma normalny i co najważniejsze stały dom :!:

Opieka nad takim koteczkiem nie przysparza nam jakichkolwiek kłopotów.

Co 2-3 dni trzeba przemywać koteczkowi szczelinki specjalnym do tego celu płynem do przemywania okolic oczu, a tak poza tym opieka nad takim koteczkiem zupełnie nie różni się jest taka sama jak u kotów zdrowych :-)

Jesteśmy bardzo szczęśliwi że jest u nas i że będzie miał zawsze ciepły i stały dom do końca swych dni :)


zdjęcia naszego "Rudaska"

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/5caaf7a48c87ec2f.html


http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/3addfd9137f8bf71.html


http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/721ca657663e4400.html


http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/ca1700182280dd61.html


http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/6af79e22175e539a.html



pozdrawiam serdecznie

Wszystkich Wielbicieli tych cudownych zwierzątek

Witold Krużyński
"Czas jest najlepszym nauczycielem - szkoda że zabija wszystkich swoich uczniów" :-(

WITTMAN

 
Posty: 40
Od: Śro maja 23, 2007 20:04
Lokalizacja: Solec Kujawski

Post » Wto maja 29, 2007 16:31

Wszystkie są piękne i wyjątkowe, i takie szczęśliwe,
kocham takie wątki

skrzydelkomexico27

 
Posty: 508
Od: Czw lut 22, 2007 13:10

Post » Wto maja 29, 2007 16:34

A rozważaliście zaszycie oczodołów, to jednak stale otwarta mozliwość zakażenia, jednak porównując Irenkę i Kawiora muszę stwierdzić, że różnica jest duża.
U Irki to wygląda nie omal jakby nigdy nic w tym miejscu nie było a Kwiorowi jednak się sączy mimo bardzo starannych codziennych zabiegów Maksia. Gdyby nie Maksio i lęk przed narkozą, bo Kawcio ma lekką niewydolność oddechową przez nacieki w tchawicy, to pewnie bym się zdecydowała na ten zabieg mimo, że przygotowania nie są przyjemne i podobno trochę trwają. :roll:
KLARA

KLARA2

 
Posty: 301
Od: Wto mar 11, 2003 12:40
Lokalizacja: Warszawa Mokotów

Post » Wto maja 29, 2007 22:16

chciałam tylko napisać, że z Loonką jest dobrze, tzn. atak się nie powtórzył; kotka jest w dobrej kondycji i każdy kto ma szczęście ją poznać (:-)) zachwala jej smukłą linię i piękną sierść:-)
oto fotki:
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/ff8 ... 06327.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/a58 ... 55d5d.html
i pysio:
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/18f ... 13256.html
pozdrawiamy:-)

Annja

 
Posty: 18
Od: Sob sty 27, 2007 21:24
Lokalizacja: Pruszków

Post » Czw maja 31, 2007 10:23

KLARA2 pisze:A rozważaliście zaszycie oczodołów, to jednak stale otwarta mozliwość zakażenia, jednak porównując Irenkę i Kawiora muszę stwierdzić, że różnica jest duża.
U Irki to wygląda nie omal jakby nigdy nic w tym miejscu nie było a Kwiorowi jednak się sączy mimo bardzo starannych codziennych zabiegów Maksia. Gdyby nie Maksio i lęk przed narkozą, bo Kawcio ma lekką niewydolność oddechową przez nacieki w tchawicy, to pewnie bym się zdecydowała na ten zabieg mimo, że przygotowania nie są przyjemne i podobno trochę trwają. :roll:


Witaj ponownie

Nie mamy z koteczkiem jakichkolwiek problemów, a zaszycie oczodołów hmm... owszem rozważaliśmy takie postępowanie, aczkolwiek uważamy je za bezcelowe kotek ma 3 latka i nikt przedtem o takim sposobie nie pomyślał...
Kotek rusza powiekami więc może mogłoby to być dla niego jakieś utrudnienie i powodować niepotrzebny ból i stres.
Pielęgnujemy jego oczka specjalnym preparatem i nie ma mowy o jakimkolwiek zakażeniu... :-)

I tak najadł się już w życiu dość stresu, przyszedł do nas zestresowany i wychudzony non stop oddawany i przerzucany przez poprzednich właścicieli od jednego do drugiego dla których każda wymówka była dobra więc oszczędzamy mu jakichkolwiek stresów ...

pozdrawiam serdecznie
"Czas jest najlepszym nauczycielem - szkoda że zabija wszystkich swoich uczniów" :-(

WITTMAN

 
Posty: 40
Od: Śro maja 23, 2007 20:04
Lokalizacja: Solec Kujawski

Post » Sob cze 09, 2007 9:41

Obrazek

Niniejszym prosimy o przyjęcie do tego szacownego grona Paciorka z tego wątku: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=60465&start=0
Paciorek przyjechał do nas w czwartek rano. Jest kochanym, spragnionym kontaktu z człowiekiem kotem, który bez żadnego oporu pozwala na wszelkie nieprzyjemne zabiegi związane z leczeniem świerzba i KK.
Korzystając z okazji mam do Was pytanie. Jako że nigdy nie miałam kota niewidzącego chciałabym się Was poradzić w sprawie picia wody. Paciorek jest prawie całkowicie niewidomy. Do miski z jedzeniem trafia idąc za zapachem, ale woda nie pachnie w związku z tym miska cały czas jest pełna. Na szybko wymyśliłam tyle, że do wody dodam minimalną ilość mleka, tyle żeby zmieniła zapach. A jak Wy to rozwiązaliście? Czy Wasze niewidzące koty są po prostu przyzwyczajone do tego, że miska z wodą stoi w określonym miejscu czy rozwiązaliście to inaczej?
ObrazekObrazek

bechet

 
Posty: 8667
Od: Śro sie 24, 2005 9:54
Lokalizacja: kraków

Post » Sob cze 09, 2007 10:03

O ile mi wiadomo, woda też ma swój zapach, tylko dla ludzi jest bezwonna. Moja Psota jest całkowicie ślepa od zawsze i nie ma najmniejszych problemów z niczym. Pokaż swojemu kotu miskę z wodą ustawioną tuż obok tej z karmą. Załapie jak nie za pierwszym, to za drugim razem. Ja tak robię jak np. dam kotom nowy domek z tektury - Psotce pokazuję, a ona już wie gdzie jest. Paciorek jest króciutko u Ciebie, więc jeszcze może być "nieswój", a te niewidome kotki ciut dłużej poznają otoczenie. Wiadomo - jest im trudniej.

Gratuluję wspaniałego dokocenia :) :ok:
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto cze 12, 2007 14:46

Ja jak zwykle opóźniona :oops: , przepraszam ale ciągle mam za mało czasu na śledzenie wątków.
U mnie koty mają swoją miskę z wodą obok misek z jedzeniem ale i tak cała szóstka 3 psy i 3 koty głównie piją z jednej michy, wielkiej,która stoi w kuchni.
Woda ma zapach z całą pewnością, najlepiej niech stoi koło jedzonka Paciorek napewno ją znajdzie w razie potrzeby.

Witamy w klubie! :P
KLARA

KLARA2

 
Posty: 301
Od: Wto mar 11, 2003 12:40
Lokalizacja: Warszawa Mokotów

Post » Czw cze 14, 2007 19:55

Witam
my po raz pierwszy na tym wątku :) Przestudiowaliśmy go z mężem wzdłuż i wszerz po to, by nie być zaskoczonymi, kiedy przybędzie do nas do domu kilkumiesięczny niewidomy kotek. A to stanie się już jutro i bardzo się cieszymy :)
Z drugiej strony - obawa. Jak maluch pogodzi się z rezydentką. Trzymajcie za nas kciuki :)

Pozdrowienia :)

"Madzik"

 
Posty: 187
Od: Czw kwi 26, 2007 9:53
Lokalizacja: Siemianowice Śląskie

Post » Czw cze 14, 2007 20:29

Witaj!

Niekiedy potrzeba trochę czasu, ale będzie dobrze :ok: Napisz koniecznie, jak przebiega dokacanie i zrób jakieś zdjątka :spin2:
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 137 gości