na moim podwórku kotka porzuciła wczoraj dwa malutkie kociaczki.
W nocy tata przyniósł je do domu, bał się, że padną z zimna i teraz mamy naprawdę poważny problem ,bo nie mogą z nami zostać. Kociaki musiały się urodzić naprawdę niedawno, są ślepe i karmię je ze strzykawki. Jeśli ktoś z was miałby czas i chęci, żeby się nimi zająć, albo znacie kogoś, kto mógłby się zaopiekować maluchami lub ma matkę karmiącą, proszę - pomóżcie. U mnie nikt nie ma czasu, żeby się nimi odpowiednio zaopiekować, że nie wspomnę o tym, że moja ferajna nie zareagowała entuzjastycznie na nowych przybyszów. Mieszkam niedaleko centrum Łodzi, jeśli ktoś z was lub waszych przyjaciół podjąłby się opieki nad muluchami, z chęcią dowiozę je w obrębie Łodzi lub miast ościennych.
Nika