Agresywny kocurek - a ja przerażona.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro cze 06, 2007 17:56 Agresywny kocurek - a ja przerażona.

Witam serdecznie. Forum regularnie podglądam...Do tej pory jakoś sobie radziliśmy...Ale teraz naprawdę potrzebuję porady;/
Prawie rok temu na wycieraczce znaleźliśmy kocurka - podrzutka.
Wg wyliczeń wetów, ma w tym momencie około roku, ewentualnie rok i 2, 3 miesięcy.
Mieszkamy z TŻ sami, miasto spore, 10 piętro wieżowca. Oboje pracujemy, na szczęście TŻ w domu, wiec Diego nie zostaje sam...
Wiem, że trochę doskwiera mu samotność ale robimy co możemy i każda wolną chwilę staramy się z nim bawić...
Przytulaśny niestety mocno nie jest...Ale można go było zazwyczaj pogłaskać, wytarmosić po grzbiecie tak, jak to lubi.... Raz nam chorował, tydzień czasy zasuwałam w przerwie w pracy po kota, z kotem do weta za zastrzyk...ale ku naszej radości dość szybko wrócił do formy...
Hormony zaczęły go nosić na początku roku, ale niestety fundusze nie pozwoliły na kastracje... Gadał okrutnie, z przerwami tylko na sen...nawet czyszczenie futerka czy jedzenie nie przeszkadzało mu w wyrażaniu swoich emocji....2 tygoddnie temu mieliśmy z TŻ wyjazd, kot trafił do teściów, gdzie całkiem dobrze się bawił (napomknę tylko, że kotek był kilka razy wyprowadzany przeze mnie na dwór na szelkach, bywa na balkonie, pod mim czujnym okiem), teściowie mieszkają na pierwszym piętrze, więc z ich balkonu mógł obserwować mnóóóóóóóóóóóstwo zdarzeń i niespecjalnie za nami tęsknił, choć na nasz powrót się ucieszył;)
Od półtora tygodnia jest z nami...Przez pierwsze dni był ewidentnie znudzony, troszkę osowiały, co było dla mnie zrozumiałe....
Dramat zaczął się trzy dni temu. Ponieważ ja wróciłam z gipsem na nodze, wysłałam TŻ-ta do teściów razem z kocurkiem, by mógł sie troszkę rozweselić....Wrócili dość szybko bo kot dostał głupawki, rzucał się brutalnie na wszystkich z zębami i pazurami, bynajmniej nie do zabawy. Tęściową przeraził, teścia podrapał do krwi.
Dzień później wysikał się nam na środku pokoju,a sikanie poza kuwetą nie zdarzyło mu się nigdy.
A przedwczoraj....W sumie od samego rana atakował nas ze straszną brutalnością. TŻ ma kilka niezłych dziar na twarzy.
Wierzcie mi, dawno się tak nie bałam;/
Owszem, nigdy nie był słodki, często podgryzał. Czaił się i łapał zębami za stopy(kilka razy guzów się przez niego dorobiłam)....
Ale tym razem.....Udało nam się go w końcu zamknąc w jego pokoju.
Po południu wizyta TŻ u weta, a ta bez wyciagania kota z nosidełka, po usłyszneiu relacji umówiła naszego facecika na cięcie jajeczek:)
W tym momencie mam za soba noc czuwania nad kociakiem, bo narkoza strasznie go powaliła. Zabieg był o 14, a kocie jeszcze o 1 w nocy nie było w stanie same chodzić, wymiotował, mało mi sie nie udusił, bonie był w stanie główki podnieść z kocyka na którym leżał....;/
Teraz już jest w stanie chodzić, pojadł troszkę, normalnie...w miarę korzysta z kuwety....Ale już zdążył się na mnie rzucić z zębami, gdy podnosiłam coś z podłogi. Szczęście w nieszczęściu, że nie miał na tyle siły by sięgnąć do twarzy, ale fakturę dekoltu trochę mi sfatygował...

I tak kot znów( za podpowiedzią weta, do której zadzwoniłam po poradę) siedzi w swoim pokoju, z wodą, jedzonkiem kuwetą i swoim legowiskiem...
Z informacji która uzyskałam przez telefon, hormony mogą go trzymać jeszcze nawet dwa tygodnie..i trzeba się przekulać przez ten czas...
Smutne to....ale ja sie go autentycznie go boję...Ta okropna agresja... Co ja mam z tym moim slicznym fantem zrobić?
:(

Natene

 
Posty: 70
Od: Śro cze 06, 2007 17:02
Lokalizacja: Gorzów Wlkp.

Post » Śro cze 06, 2007 19:08

Witaj.
A czy kocurek miał robione badanie moczu? Może ma infekcję pęcherza lub kryształy? W takim wypadku z powodu bólu może być i agresywny i siusiać poza kuwetą. Sądzę, że powinniście zrobić mu badanie moczu i to możliwie szybko.
Jakoś też dziwnie ciężko przechodził wychodzenie z narkozy. Tu na forum jest dużo opisów dotyczących kastracji kocurków i na ogół nie wygląda to tak poważnie.
Prawdę mówiąc, ja na twoim miejscu zrobiłabym mu także badanie krwi (nerki, wątroba), a nawet skonsultowała się z jeszcze jednym wetem, bo jak dla mnie to ta wetka podeszła do tego wszystkiego chyba zbyt lekko.

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro cze 06, 2007 19:37

To prawdaz tymi hormonami jak mój kocurek był kastrowany to wet powiedział,że przez 3 tyg może jeszcze znaczyć bo hormony się wyciszą w takim czasie,ale wszystko było ok i w ogóle nie znaczył nawet nie zaczął przybierać na wadze :) a o agresji to już w ogóle nie było mowy ale naprawde za poprzednikiem potwierdzam że wizyta u jeszcze jednego weta by się przydała jeśli potwierdzi to wyciszanie hormonalne to trzeba będzie poczekać na efekty :( albo spytać się ewentualnie o coś uspakajającego na te 2-3 tygodnie no a dodatkowych badań też nie zaszkodzi zrobić.Ja też zawsze kazałam robić dodatkowe badania przy najmniejszych wątpliwościach weta i to się opłaca!!!Życzę wytrwałości i powodzenia

martha23

 
Posty: 60
Od: Śro kwi 11, 2007 19:26
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw cze 07, 2007 10:11

Działaniem narkozy sama byłam zdziwiona, bo po przeanalizowaniu całości informacji znajdujących się na forum spodziewałam się czegoś innego...
Jak na razie mamy święto, więc dziś weta nie znajdę....
Niestety, jak mówiłam, jestem unieruchomiona w gipsie....i tak jeszcze kolejne dni.....I marnie u nas z kasą....Już sama kastracja to był dla nas spory wydatek....A jeszcze kolejne badania;/
W czasie rozmowy tel. z wet o której wspominałam, mówiła o tym, że można rozważyć podawanie tabletek uspokajających....Ale od razu sama stwierdziła,że więcej z tego kłopotu niż pożytku...
Egh, coś mi się widzi, że w piątek będziemy szukać porady u innego weta....Kocie połaziło po mieszkaniu trochę...strasznie nerwowe, boję się ruszyć przy nim jakoś gwałtowniej, po od razu zmienia się jego spojrzenie, stroszy się....Teraz śpi zamknięty, najedzony w swoim pokoju....

Jakoś przetrzymamy.... Musimy....;/

Natene

 
Posty: 70
Od: Śro cze 06, 2007 17:02
Lokalizacja: Gorzów Wlkp.

Post » Czw cze 07, 2007 10:49

Natene, leki uspokajające to zawsze ostatecznosć - obciążają organizm kota, potrafią działać na odwrót albo w ogóle (patrz przykład naszej Mruf...), może trzeba będzie je dawać do końca życia (krótszego, bo z obciażoną wątrobą i nerkami)

Jeśli rzeczywiscie kiepsko u Ciebie z kasą znajdź w domu coś ładnego a kociego, wystaw na Bazarku - to nie wstyd prosić o pomoc, jeśli ma się poważny powód. A takie zachowanie, jak Twojego kota, jest naprawdę dziwne i na piewrszy rzut oka wskazuje na problemy ze zdrowiem...

A weta faktycznie zmień... :roll:

Jeśli zaś badania nie wykażą absolutnei nic - zawsze można spróbować polecanych tu intensywnie na forum i zazwyczaj działających kropli Bacha albo kocich feromonów, czyli Feliwaya...

Trzymam kciuki!

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Czw cze 07, 2007 11:59

Też pomyślałam, że poza badaniami, które chyba trzeba będzie zrobić spróbowałabym Feliwaya lub/i kropli Bacha. Na własne oczy widziałam niemal cud. Wiozłam od nas ze schroniska do nowego domku młodziutką koteczkę, która na stres reagowała potworną agresją. Jej historia była na forum. Była wręcz niebezpieczna. Potem, trzymana w cichym pomieszczeniu, sama trochę się uspokoiła. Wiozłam ją do nowego domku z przystankiem u forumowej irmy w jej biurze, gdzie była przepakowana. Już sam fakt opuszczenia schroniska ją uspokoił. Ale w pewnym momencie włożona do klatki znowu się zdenerwowała i zaczęła agresywnie furczeć. irma miała nawet nie takie indywidualnie dobierane krople Bacha, tylko gotowy spray o działaniu uspokajającym. Prysnęła kotce na łapki - i... cud 8O , po prostu zaczęła wąchać i odrazu, w mgnieniu oka uspokoiła się. Nie wierzyłabym gdybym nie widziała. Spray jest o tyle wygodny w użyciu, że nie trzeba podawać do pyszczka, wystarczy spryskać. Tutaj link do tego sprayu: http://drbach.pl/index.php/ekstrakty/rescue
A tu link do pani, która indywidualnie dobiera krople do zwierzęcia, trzeba tylko napisać maila, a przyśle ankietę, niestety dowiedziałam się, że pani ma urlop do 23-go czerwca :( : http://e-medica.pl/Oferty/esencje_oferta.htm

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie lip 01, 2007 11:20

Hmmm... Od czego by zacząć...Okazało się,że kocie złapało jakiegoś wirusa jelitowego.
Zaczął wymiotować, dostał biegunki. W stanie permanentnej paniki pognałam do weta. Proszę sobie wyobrazić babkę z gipsem na lewej nodze gnającej przez osiedle tachąjącą transporterek z wielce obrażonym i wrzaskliwym kotem w środku;)Miał gorączkę, wet pokłuł mu dupeczkę. W tym samym czasie dotarły polecane mi tu Krople Bacha...

Odczekaliśmy parę dni nim wyzdrowiał, i przez trzy dni dostawał kropelki...

A dziś?
W sumie sama nie wiem: czy hormony w końcu odpuściły, czy Krople, czy po prostu jest w końcu zdrów...
Ale fakt jest faktem -- moje kocie w końcu jest moje :)

Nie to żeby sam się pchał na kolana...

Ale moje kocie jest kochane, daje się wygłaskac, wymiziać...

Dalej łapie za nogi, dalej szalej zaliczając w ciągu 10 sekund całe mieszkanie...

Ale...och...Aż mi się pyszczek uśmiecha;))))


Z całego serca, dziękuje za dobre rady :)))

http://picasaweb.google.pl/DocoVision/Diego

Natene

 
Posty: 70
Od: Śro cze 06, 2007 17:02
Lokalizacja: Gorzów Wlkp.

Post » Nie lip 01, 2007 11:55

Bardzo się cieszę, że wreszcie kocio zachowuje się normalnie i możecie z TŻ odetchnąć :)
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lip 01, 2007 12:04

super, Natene. W wątku Nesci nie zdradziłaś się, że masz takie duże doświadczenie z trudnym kotem :D I Ty się boisz dokocenia :?: :?: :?: :?: Przecież ja, kociara od 11 lat, w sytuacji, jaką przeszłaś ze swoim kotkiem, umarłabym ze strachu :D
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510, Szymkowa i 90 gości