tak jak myślałam: TŻ wszystko pomylił
Dzwonił wczoraj do mnie Dr Trębacz: pobrali wycinek z płuca na cytologię a nie histopatologię, więc wynik już jest: niestety potwierdza istnienie komórek histocytarnych, ale nie to w tej chwili jest najważniejsze...
Wygląda na to, że operacja nic nie dała

Płuco i opłucna Klemensa wygląda dokładnie tak samo jak przed zabiegiem. A więc płukanie, czyszczenie i drenowanie nic nie dało... znów są kawerny wypełnione ropą... Najprawdopodobniej jest w tym płucu cały czas coś, co powoduje stan zapalny... raczej nie bakteria, bo Klemens zjadł już pół apteki antybiotyków, poza tym ropa jest jałowa. Mało prawdopodobne jest też aby przyczyną był pierwotniak (np. tokso). Ale są dwa podejrzenia: albo odgrzybicze zapalenie płuca (takie grzyby bardzo ciężko wyhodować na próbce), albo zaaspirowane do płuca ciało obce, np. kawałeczek trawy... Przynajmniej jeden płat płucny jest zmieniony - ma inną barwę i konsystencję...
Dzwoniłam do Dr Niziołka, okazało się, że jest zorientowany w pełni, że rozmawiał z Dr. Trębaczem już wcześniej: Obaj są za tym, żeby powtórzyć operację

i tym razem spróbować wyciąć przynajmniej ten jeden płat. Jeśli zmienione będą choćby odrobinę pozostałe dwa płaty - wytną całe płuco. Podobno rana po poprzedniej operacji jest już całkowicie zagojona, więc zalecenie jest zrobić to jak najszybciej... Umówiliśmy się wstępnie na przyszły piątek...
Klemens stasznie kaszle, męczy się nawet kopiąc w kuwecie

dziś rano na własną rękę dałam mu Theovent, bo już myślałam, że te płuca na środek kuchni wypluje... Jedziemy dziś wieczorem znów na wieś, mały będzie tam do niedzieli, oby troszkę odżył znów i żeby starczyło mu sił na kolejną operację
