Tinka07 pisze:Hi Tantawi,
trochę się dziwię, że decydujecie się na operację, choć u kotki cukrzyca nie jest wyregulowana. Kup chociaż paski do robienia testów na obecność ketonów w moczu. Gdybyś miała glukometr i mogła mierzyć poziom glukozy we krwi, sytuacja wyglądałaby dla Twojej biedulki dużo lepiej. Z doświadczenia wiem, że weci w Polsce na cukrzycy u kotów się prawie nie znają. Ja mieszkam w Niemczech, ale u nas jest niewiele lepiej, choć widać już pewne postępy.
Pozdrawiam serdecznie
PS: Przepraszam, ale nasunęła mi się jeszcze jedna myśl. Jaka to dobra opieka lekarska, gdy kociak zaliczył następną "śpiączkę"?
Paski są używane codziennie, Tinka. I jak myślisz, czy Kicia nie ma glukometru? W jaki sposób sprawdzalibyśmy poziom cukru codziennie?
Jestem pewna, że zabieg będzie przeprowadzony wtedy, kiedy uznają to za bezpieczne, termin ustalany był w momencie, gdy nic się nie działo, a ja naiwnie wierzę, że będzie dobrze.
Opieka lekarska jest najlepsza w świecie. I nie pozwalam nikomu powątpiewać w te słowa. Kasia nie miałaby takiej szansy, gdyby nie wet M. bo wszędzie kasują za pobyt w lecznicy. A mnie na to nie stać.
Ze śpiączkami problem jest taki, że Kasia zapadała w nie, bo wymiotowała jedzeniem, które prędzej spożyła. Nic nie dało się zrobić. Myślisz, że u mnie w domu miałaby lepiej?
Martwią nas te wymioty, choć Kicia została przebadana na wylot.
I Tinko... z całym szacunkiem, ale troszeczkę zabolał mnie Twój post. Tak jakbym świadomie robiła Kasi krzywdę. Nie wiem, może jestem już nadwrażliwa.
Napiszę dopiero wtedy, gdy z Kasią będzie już ok, bo informowanie o każdym kryzysie czy postępie, lub wątpliwościach jak widać jest chyba bezcelowe.