Chyba można powiedzieć o mnie szczęściara, ale nie do końca. Zacznę od początku….
Pierwsze kogo pamiętam to moja mama i dwoje mojego rodzeństwa. Było cieplutko, bezpiecznie, bardzo przyjemnie i co najważniejsze jedzenie na wyciągnięcie pyszczka. Zaczęliśmy się bawić z moimi braćmi i powolutku poznawać świat-wszystko pod okiem pilnującej nas mamy-bez niej balibyśmy się wychodzić. Mama ostrzegała nas zawsze przed maszynami na 4 kołach (nie wolno podchodzić jak się poruszają)i wielkimi silniejszymi potworami, które szczekają a jak się go zobaczy trzeba uciekać ale my jej nie słuchaliśmy-woleliśmy się bawić. Pewnego dnia leżeliśmy sobie jak zwykle z naszą mamą aż usłyszeliśmy niesamowity hałas nad naszymi głowami. W jednej sekundzie mama uciekła na drzewo, moi bracia też byli szybsi w ucieczce a ja zostałam tak przerażona, że aż łapki mi się trzęsły. To był potwór o którym mówiła mama, o nazwie pies- choć myślałam, że umrę ze strachu użyłam wszelkich form ataku, żeby go nastraszyć-zjeżyłam sierść, zaczęłam prychać i próbowałam nawet uderzyć go łapką-ale on był z 10 razy większy ode mnie. Nie było przy mnie mojej mamy i myślałam, że już nic mnie nie uratuje, aż tu nagle Ktoś odsunął psa i próbował mnie złapać. Nie wiedziałam czy ta istota (mama mówiła, że to człowiek) będzie chciała mnie skrzywdzić, dlatego na wszelki wypadek zaczęłam się znów bronić. Mimo moich pazurków wzięła mnie na ręce i zaniosła do koszyka, dała jeść i pić a potem wrócili moja mama i mój brat. Mama opowiedziała mi jak ludzie uratowali ją i moich braci przed potworem i przypomniała, że to dzięki człowiekowi żyjemy(choć zdarzają się tacy, którzy nas krzywdzą). Ludzie dają nam jeść, tylko oni potrafią głaskać za uszkiem, że jest nam tak przyjemnie, że aż musimy mruczeć. Mama powiedziała też, że ona nie miała szczęścia i nikt z ludzi się nią nie zaopiekował i dlatego musiała sama sobie radzić i pomimo tego, że ma nas to nie jest do końca szczęśliwa - bo chciałaby wiedzieć jakie to uczucie być tulonym, głaskanym i obdarzanym uczuciem przez człowieka. Pomyślałam, że mama musi mieć rację i też zaczęłam tego pragnąć. Jeden z moich braci miał już to szczęście-pewnie mruczy teraz z zadowolenia i przeciąga się przytulany głaskany przez człowieka w ciepłym domku.
Ja, brat i mama nadal czekamy……………
Obecnie cała kocia rodzinka przebywa w domu tymczasowym ofiarowanym przez forumowaą iza26 ale pobyt tam się kończy!! SZUKAJA PILNIE DOBREGO DOMU!!!!
znajdują się w Jędrzejowie.
do adopcji są 2 piękne puchate maluchy czarny (chłopiec) i jaśniutka (dziewczynka) oraz ich dzielna mama. kotka jest wysterylizowana.
Oliwier

Oliwka



mama Ola

rodzeństo!

kontakt:
tel.- domek tymczasowy 608 254 344
lub mailem w sprawach formalnych:
e-mail: jur.ewa@wp.pl
zobacz inne wątki Kieleckie:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=60978
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=61003
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=61002
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=61345[/url]