Wieczorem wczoraj zachowywał się inaczej

. Nie było ganiania, zaczepiania... Położył się na fotel i sobie leżał..

. Po południu zrobił siusiu i do teraz nic. Wieczorem luźna kupa. Brak wymiotów, więc może ten skrzydłokwiat nie zadziałał na niego tragicznie.
Rano dostał Dalacin-pół kapsułki w karmie...Ochydztwo..Zjadł, ale po reakcji wiem, że drugi raz go nie oszukam. Po południu kolejna wizyta u lekarza-poproszę o zawiesinę. Ewentualnie będę kapsułkę rozpuszczać, kota zawijać w polar i siłą dawać do pysia...Tak chciałam tego uniknąć, żeby go dodatkowo nie stresować...
No i podajemy interferon. Wczoraj rozrobiłam w 50 ml i mam mu podawać w cyklach 7 dniowych... Mam nadzieję, że dobrze rozcieńczyłam, bo już głupia jestem od tego wszystkiego. Wczoraj to dostał, dziś dostanie po wizycie u Pani Doktor, więc jeszcze dopytam
No i spać nie mogę...
Teraz obaj siedzą na parapecie-ale to nie to samo

. Wczoraj o tej porze słyszałam tupot, dziś jest cisza...tylko sobie spokojniutko siedzą...