Diabły były dzisiaj u weterynarza.
A dokładnie u wetki,
Miały długą podróż na ul. Chopina.
Ze zmian skórnych została pobrana zeskrobina.
Za tydzień będzie coś wiadomo.
Do tego czasu mam im robić "wcierki' z Imaverolu.
Po powrocie do domu kocięta zostały odrobaczone.
Ze strony gabinetu na ul. Chopina spotkał mnie miły gest, gdyż zapłaciłam jedynie za leki i badanie zeskrobiny, ze względu na to, że przygarnęłam je z ulicy.
Panie tam pracujące same zaproponowały żeby zrobić ogłoszenie dotyczące adopcji kociąt i powiesić u nich, "tymczasowe" ogłoszenia miały wykonać samodzielnie i jeszcze dzisiaj powiesić.
I spotkała mnie jeszcze druga miła niespodzianka.
Stoję pod budynkiem lecznicy, zajmuję się kociętami (stałam tyłem do wejścia) i słyszę znajomy, średnio lubiany głos, jak nawołuje swojego psa... Myślę sobie "gorzej być nie mogło, co za pech"... - sąsiad z działki, z którym się średnio lubimy
Myślalam, ze wyjdzie i mnie nawet nie zauwazy.
Po chwili sie odwracam i widze, ze on wcale nie skonczyl wizyty i nie zabiera się stad, tylko również czeka.
No to powiedzielismy sobie "dzien dobry" i zapadlo klopotliwe milczenie.
Wiec pytam "czy coś sie stalo suni, choruje?"
A on na to "nie, zdrowa jest, zaraz będzie miała robioną sterylizację"
Po prostu spojrzalam na czlowieka w inny sposob
Pochwalilam, ze bardzo słusznie, ze my tez wszystkie zwierzeta mamy pokastrowane, ze ropomacicze, ze tyle bezdomnych.
On na to, ze w sumie chcieli miec szczenieta, ale kolega swoja suke dopuscil i zachorowala na nowotwor sutka i teraz przez rok ja leczy.
Ja, ze tak, a poza tym jaki sens rozmnazac skoro tyle zwierzat w schronisku. On, ze tak, ze nie bedzie potem chodzil i prosil zeby ktos od niego szczeniaki wzial. Ja, ze tak, a dac byle komu to nie ma sensu bo tylu psychopatow wokoł.
Chwile pogadalismy, psina zaczela mocno zasypiac (okazalo się, ze była juz po zastrzyku), wiec wzial ja na rece i zaniosl do gabinetu. Powiedzialam mu jeszcze zeby sie nie martwil, że Gugała jako chirurg ma dobra opinie, a poza tym psina mloda.
I tyle... Przyjaciolmi z pewnoscia nigdy nie zostaniemy, ale od dzisiaj bede na niego patrzyła jakos tak inaczej...