nie byłam tydzień u bezdomniaczków, i wczoraj zobaczyłam to, o czym napisała Monika - D'Artagnan ma się źle, Szarutek też. Poza tym widziałam jeszcze Aramisa i jednego kota, którego wcześniej nie widywałam. wszystkie wyglądają jak śmierć na chorągwi - szkieleciki, a D'Artagnan jest zaflegmiony i cieknie mu z nosa flegma z krwią
poza tym koty mają fatalną sierść, lichą i matową. ludzie z tego budynku chcą się tych kotów pozbyć i piętnują karmicielkę - wieszają jej na drzwiach anonimy, rzucają w koty kamieniami, nasyłają policję. karmicielka nie pomoże, bo ona poczuła ulgę, że to ktoś pomoże jej (babcia 77 lat).
Jolek i Agapeanimali postanowili zabrać koty w swoim imieniu do lecznicy. dzisiaj byłam je złapać, ale nie było ich w ich normalnym miejscu. jutro idę znowu. trzeba by też pomóc Aramisowi, ale ja na tą chwilę mam 3 dorosłe tymczasy i 3 dorosłych rezydentów w mieszkaniu.
poza tym, jak koty nawet dojdą do siebie, to będą musiały wrócić na to samo miejsce, gdzie nie są chciane
ktoś pomoże albo ma jakiś pomysł?