A tak pieknie mialo byc pod moimi oknami

trzy wykastrowane dzikie kocury do wczoraj... kiedy pod oknami zobaczylam 2 nowe

Probowalam sobie wmawiac ze mam omamy, ze nie ma zadnych nowych kotow ale odglosy rujkujacej koteczki nie pzostawialy zludzen

Kiedy nocka ciemna poszlam lukac nowi sie zdematerializowali. Dzis mialam tylko jechac do weta po ostatnia porcje odrobaczacza dla Kurdupelkow wyszlam z klatki i co

na parkingu zaatakowala mnie koteczka

Piekna burasia. Obok zobaczylam burego kocura (oczywiscie z jajami

) w bialych ponczoszkach. Najpierw uciekl kilka krokow ale kiedy kucnelam zaczal sie ocierac i domagac glaskow. Jest przerazliwie chudy
Koteczke zapakowalam w transporter i powloklam do weta - ma ewidentna ruje, stan zapalny po zlamanym kle, katar i zapalenie oskrzeli
Zostala w szpitaliku bo nie mam gdzie jej "upchnac"

Podlecza ja wysterylizuja tylko co dalej
Wiem ze powinnam tez ciachnac kocurka.. ale nie mam kasy

choroba Bizia no i teraz Kurdupelki wyczyscily moja kieszen
Co ja mam zrobic z dwoma domowymi kotami, ktore nie radza sobie na wolnosci

(koteczka ma powyrywana sierc zapewne przy walkach o miske).
Czy ktos bedzie mogl je przygarnac

obawiam sie ze to marzenie scietej glowy