No i miałam rację...Przeżyłam lekki horror pt. "Grzywka nocą-Reaktywacja"

Wypuściłam go z klatki, bo mi się go szkoda zrobiło. Najpierw zaanektował koszyk Dzidzi, potem usiłował zbić Mruczysława, a poza tym zorientował się chyba, że jest w "swoich" okolicach bo zaczął węszyć pod drzwiami balkonowymi i usiłował wydostać się na zewnątrz. Próba zamknięcia go w klatce zakończyła się niepowodzeniem, dostał prawie histerii, zaczął się miotać i tłuc łebkiem o pręty. Został wyeksmitowany do łazienki, gdzie musiał wszystko sprawdzić, ale wreszcie około drugiej wlazł do koszyka i przestał się awanturować. W nocy zrobił sioo pod siebie, ale nad ranem, kiedy do niego zajrzałam i dałam mu jeść - samodzielnie pomaszerował do kuwetki. Szczęśliwie siemie lniane chyba mu pomogło, co prawda siedzi skulony, ale gerberek nieźle mu wchodzi i nawet odrobinka mięska się przyjęła. Ale takiego fafluna to jeszcze w domu nie miałam...
Teraz Gad zwinął się w kłębek i śpi, a mnie głowę chyba urwie...
Ostatnio edytowano Nie maja 27, 2007 11:37 przez
pixie65, łącznie edytowano 2 razy