Dwuletni, wykastrowany kocurek znajomej pani od poniedziałku bardzo bardzo mało siusia. Tzn. często chodzi do kuwety, ale ledwo kropelkuje. Dwa razy w moczu była krew.
Pani poszła z kotem do weta (którego ja nie trawię

) i wet powiedział, że to syndrom urologiczny. Nie wykonał żadnych badań, rzucił tylko mimochodem, że "przydałoby się zbadać mocz". Kot dostał jakiś antybiotyk i zalecenie żeby stosować leczniczego Hillsa.
No i moje pytanie: (bo mam marne pojęcie o tej chorobie)
Czy do stwierdzenia syndromu urologicznego wystarczy fakt, że kot ma kłopot z siusianiem?
Czy i jakie badania powinna przeprowadzić opiekunka kota?
Co moglibyście poradzić na początek? Jak się kotem zaopiekować?