Beksa oszalala. Ja przy niej osiwieje. Od kilku dni jest koszmarnie niedobra. Ale to koszmarnie. Nie byla taka wczesniej.
Nie wiem czy to kwestia pogodny, czy po prostu paskudnego charakteru, ale...
Jak mnie nie ma w domu, to spi. Jak aniol, wiem, bo widze nawet dokladnie, gdzie lezala.
Ale jak tylko wchodze. Zaczyna sie szal. Motor w tylku i torpeda. Lata jak wariatka po mieszkaniu, odbija sie od szafek, wskakuje na najwyzsze polki (2 swieczniki stracily zycie wczoraj, 2 dzis w nocy)
Doniczka z trawa lezala rano na srodku pokoju

a jest ciezka! nie wiem, jak ona to zrobila!
W kazdym razie zastanawiam sie, czy to nie jest tak, ze mnie chce ukarac, ze mnie tyle w domu nie bylo...
Do tego zupelnie mnie nie slucha, moge sobie krzyczec i nic. Olewka, lezy tylko i mi sie bezczelnie przyglada
NIe mam slow, nie wiem, co robic. Jestem znerwicowana przez kota!