Niestety, nie jest dobrze.
Nowotwór ma cechy chłoniaka z elementami tkanki kostnej (cokolwiek miałoby to znaczyć), we wtorek chcemy jechać z Tosią do dra Jagielskiego do Warszawy... Po nadzieję. Może podejmie się operacji? Albo zleci dożylną chemię...? Tosia póki co dostała lek mający zahamować rozwój tego świństwa, Ewcia powiedziała, że ten lek sprawdza się rewelacyjnie u psów, u kotów już nie tak rewelacyjnie. My mamy jednak nadzieję, że Tosia będzie pierwszym kotem, którego da się tym lekiem wyleczyć...
Póki co Tosia zachowuje się jak normalny zdrowy kot. Nie wygląda na to żeby ją to bolało, normalnie się bawi, je, pije... przychodzi na mizianki... Jakoś trudno nam uwierzyć, że jest tak bardzo chora

No ale wyniki mówią same za siebie... Ech
