Kotek z pudełka ma się lepiej.
Nóżki po relanium już się nie rozjeżdżają, za to na pysiu rozanielony uśmiech
Jemy, nie zwracamy - ale tu nie wiem na ile "bo tak", a na ile bo dostajemy metoclopramid. Siooramy znów jak pompa strażacka, i chyba nawet na siedzaco, bo trafiamy do kuwety
Ku mojemu niezadowoleniu ( upały

) sypia ze mną na poduszce i to przytulony do mojej szyi/głowy całym tułowiem, grzejąc niemiłosiernie. O, teraz własnie wskoczył mi na biurko, przedefilował przede mną i musiałam go wziac na kolana. Franio bez relanium nie wie co to kolana

a jedyne kontakty fizyczne jakie mamy gdy siedzę przy kompie, to wtedy gdy on gryzie mnie w łokieć bo chce jeść. Słodziusi kicio. I nawet dziś budzenie było inne - nie gryzienie w nos, ale lizanie w nos. Cóż za finezja
Tośka ok, Pędzel też, aczkolwiek ten jesli nie wymyślę sposobu by zaczał się ruszać ( laserek, prezent od Bonki, Pędzel ma dosadnie mówiąć w d...) bedzie niebawem szerszy niż dłuższy. Na usprawiedliwienie podam że krótkim kotkiem jest
Jutro na półtora dnia wyjeżdżam, do kotów przyjdzie dziadzio, mam nadzieję że Francisław nie wymyśli niczego w tym czasie.