Pilnie poszukiwana karmiąca kotka dla 1go kociaka z Krakowa

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Pon maja 21, 2007 16:25

Jana ma rację, jeśli to wirus, możesz zarazić nim potomstwo kociej mamki... zabierz kota do weta, powinien wykluczyć wirusa i dokonać oględzin... zwykłe wizyty u wetów (takie bez specjalistycznych badań jak rtg czy usg, które podrażają wizytę) nie są drogie, a już na pewno nie płaci się za trzaśnięcie drzwiami 50 zł, ktoś Cię naciągnąć albo źle zrozumiałeś, ja płacę 10-15 zł za standardową wizytę, np. w trakcie kuracji, z podaniem lekarstw włącznie...
Obrazek

Fri

 
Posty: 6301
Od: Śro sty 25, 2006 17:02
Lokalizacja: wpół do Wisły ;) wpół do Brdy ;P

Post » Pon maja 21, 2007 16:31

w okolicach krakowa nie jeden weterynarz przyjmuje
zapytaj - na pewno forumowicze z krakowa polecą Ci dobrego weta
I nie czekaj - bo na co? Kolejny kociak może umrzeć. Tak samo mama.
Nie wiadomo z jakiej przyczyny kociaki umierają - może to coś zakaźnego?
i wysterylizuj kotke, jak już odrami małego.
--------
Obrazek
Obrazek

tajdzi

Avatar użytkownika
 
Posty: 16813
Od: Śro lut 16, 2005 10:47
Lokalizacja: Mafia Tarchomińska :)

Post » Pon maja 21, 2007 16:31

new1 pisze:znajoma weterynarz, nie oglądając kota, powiedziała, że skoro matka nie ma pokarmu to znaczy ze skazała kociaki na śmierć i nie ma sensu się nimi zajmować. Tak zrelacjonowala to moja Mama, która z nią rozmawiała. Krzyczałem na Mamę, że na pewno cos przekręciła bo weterynarz nie mogła tak powiedzieć. Ale niestety tak było


przepraszam, ale głupoty twierdzi ta znajoma weterynarz, nie oglądając nawet kotki :evil:

to, że maluchy umierają, to nie jest świadomy wybór kotki, kotka najprawdopodobniej jest za młoda i nie nadaje sie jeszcze na mamę, stąd ten brak pokarmu, ale nawet takie niedożywione kocięta, np. osierocone przez kotkę, która wyszła z gniazda i zginęła, człowiek może odkarmić i odchowac na zdrowe silne koty!
Obrazek

Fri

 
Posty: 6301
Od: Śro sty 25, 2006 17:02
Lokalizacja: wpół do Wisły ;) wpół do Brdy ;P

Post » Pon maja 21, 2007 16:32

rewelacja :?

Wiesz ile kociat, calych miotow odchowali hodowcy, gdy matke nie miala pokarmu ?

co za wet :roll: :evil:

Znajdz lepiej innego. Moi nigdy nie brali za "dzien dobry" , czesto pomagali, leczyli taniej, na razty, z odroczona platnoscia itd.
Przede wszystkim trzeba probowac.
Inaczej lepiej bylo uspic caly miot, poki jeszcze byl slepy niz czekac az kociaki odejda w cierpieniach.

Starales sie, walczyles o nie, zrob to do konca.

P.S. Ja tez sie doloze do kocsztow wet.
Obrazek

O-l-g-a

 
Posty: 3826
Od: Śro sie 11, 2004 1:46
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon maja 21, 2007 16:33

new1, masz możliwość podjechania do Krakowa do weta? Nasza wetka przyjmuje w Bronowicach w godz. 12-19. Ewentualnie telefon do niej podam na priv. Mogę Ci jakoś przekazać kasę, lub ew. niech dopisze do rachunku, potem podjadę zapłacić.

Tel do mnie 694 44 85 49

Mamy kotkę z kociakami, ale po pierwsze zbyt duża jest różnica wieku (nasze 7 tyg), poza tym ryzyko przeniesienia wirusa spore, przykro mi, ale nie po to je ratowałyśmy :(

Rustie

 
Posty: 2395
Od: Wto paź 21, 2003 6:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon maja 21, 2007 17:25

New1 teraz zmień tytuł tego wątku, bo tamten z prośbą o pomoc forumowiczów z okolic Krakowa został zamknięty - nie można się dopisywać, więc wątek będzie spadał na kolejne strony.
W tym jednym watku możesz zmieniać tytuł w zależności od potrzeb...
Pojedź do weta....
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Pon maja 21, 2007 17:48

Nie sądzę żeby przyczyną był wirus.

Pierwsze 2 kociaki zmarły prawdopodobnie z wychłodzenia, w pierwszych godzinach po narodzinach. Były bardzo małe.Trzeci dostał biegunki po mleku dla niemowląt choć przez cały tydzień je tolerował . Byćmoże go przekarmiłem.

Matka kociąt jest okazem zdrowia. Bardzo żywy wyrośnięty kot o lśniącym futerku i zdrowych oczach.

Nadal myślę najlpszym wyjściem była by kocia mamka. Jestem w stanie przywieźć kociaka dziś wieczorem po 20:00 osobie która się na to zgodzi.
Zabiorę go z powrotem jeśli się nie zaadaptuje w pierwszycyh chwilach od przystawienia.

new1

 
Posty: 24
Od: Pon maja 14, 2007 12:16

Post » Pon maja 21, 2007 18:47

New1, koniecznie do weta z kotką i maluszkiem, potem ew. do kociej mamki...
Zrozum, że bez opinii weta (wykluczenie wirusówki) nikt nie przyjmie kociaka - za duże ryzyko narażenia swoich.
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon maja 21, 2007 22:04

Sysiak próbuje sił u nowej mamki.
Czy coś z tego wyjdzie, zobaczymy.

Dziękuję wszystkim za szybkie odpowiedzi na moje pytania i bezcenne informacje.

Specjalne podziękowania dla Pani Rysi.
Wreszcie się wyśpię i może język mi się przestanie plątać :)

new1

 
Posty: 24
Od: Pon maja 14, 2007 12:16

Post » Pon maja 21, 2007 22:39

Aaaa. Czy to prawda co ja myślę? Jaśminka? A może się zagalopowałam.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon maja 21, 2007 22:42

Sysiak-Zgredek jest bardzo dzielnym kotkiem. To cud, że New1 udało sie utrzymać go przy życiu przez 8 dni - wszystko wskazuje na to, że to wcześniaczek - jest mniejszy niż większość noworodków - a on przecież już wyrósł przez ten pierwszy tydzień swojego życia. Strach pomyśleć jaki był maleńki kiedy się urodził. To naprawdę mistrzostwo świata utrzymać tej wielkości noworodka przy życiu na sztucznym pokarmie.
New, w końcu nigdzie nie pojechałam - pokazałam go Jaśminie i... zagruchała do niego.
Biedaczynek nie potrafi sobie radzić - odnajdywać sutka ani go przytrzymać łapkami, ale ponieważ Jaśmina ze mną cudnie współpracuje - udało się. Nawet polizała go po chwili po głowie. Sutki ma pełne mleka, tak więc - przy okazji maluszek też jej pomoże. Dla niego to bardzo cenny pokarm - siara, która da mu mnóstwo siły. Byle tylko mu sie udało, bo jest naprawdę bardzo, bardzo mały i chudziutki. Na początek musi się nauczyć porządnie trzymać mamy. Wracam do łazienki, bo Jaśmina wyraźnie oczekuje, że skoro "rodziłysmy" razem, to teraz razem będziemy siedzieć z potomkiem ;)


Ps. w przypadku tygodniowych, domowych kociąt, które są na sztucznym pokarmie, w towarzystwie matki, która nie wykazuje objawów choroby, prawdopodobieństwo, że umierają z powodu jakiegoś wirusa, jest mniejsze, niż sto innych ewentualności, z brakiem właściwego pokarmu na czele.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33144
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Pon maja 21, 2007 22:42

Sylwka pisze:Aaaa. Czy to prawda co ja myślę? Jaśminka? A może się zagalopowałam.

:lol:
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33144
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Pon maja 21, 2007 22:50

Prawdę mówiąc marzyło mi się takie rozwiązanie (choć kitka po zabiegu pewnie nie czuje się najlepiej), bo może to da kotce potrzebny jej teraz optymizm. Ryśce nie zazdroszczę dyżurów ale ona zaprawiona w bojach to da radę. :D

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto maja 22, 2007 7:29

Jestem pełna PODZIWU dla Ryśki !!! Mocne kciuki!!!
ObrazekObrazekObrazek

bez44

 
Posty: 1178
Od: Wto sty 02, 2007 11:49
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto maja 22, 2007 13:51

ryśka pisze:Sysiak-Zgredek jest bardzo dzielnym kotkiem. To cud, że New1 udało sie utrzymać go przy życiu przez 8 dni - wszystko wskazuje na to, że to wcześniaczek - jest mniejszy niż większość noworodków - a on przecież już wyrósł przez ten pierwszy tydzień swojego życia. Strach pomyśleć jaki był maleńki kiedy się urodził. To naprawdę mistrzostwo świata utrzymać tej wielkości noworodka przy życiu na sztucznym pokarmie.
New, w końcu nigdzie nie pojechałam - pokazałam go Jaśminie i... zagruchała do niego.
Biedaczynek nie potrafi sobie radzić - odnajdywać sutka ani go przytrzymać łapkami, ale ponieważ Jaśmina ze mną cudnie współpracuje - udało się. Nawet polizała go po chwili po głowie. Sutki ma pełne mleka, tak więc - przy okazji maluszek też jej pomoże. Dla niego to bardzo cenny pokarm - siara, która da mu mnóstwo siły. Byle tylko mu sie udało, bo jest naprawdę bardzo, bardzo mały i chudziutki. Na początek musi się nauczyć porządnie trzymać mamy. Wracam do łazienki, bo Jaśmina wyraźnie oczekuje, że skoro "rodziłysmy" razem, to teraz razem będziemy siedzieć z potomkiem ;)


Tak, imiĘ Zgredek bardzo trafinie oddaje charakter tego małego diabła. Ja go jeszcze nazywałem Wiertek i Emigrant.

...Jeśli nie udało się utrzmać malucha przy życiu przez noc, oczywiście zrozumiem. Mam pojęcie jak trudno jest choćby dostawić do sutka taką kruszynę, która w dodatku ma swoje , odmienne, zdanie. Do tego wcześniaki bardzo szybko się wychładzają i cieplo Jaśminy w tym przypadku mogło niewystarczyć.

Zrobiła Pani co mogła. Jeszcze raz dziękuję.

new1

 
Posty: 24
Od: Pon maja 14, 2007 12:16

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Bizkopt i 46 gości