Karmicielki się uaktywniły, dowód widać w tym wątku
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=59808
Para młodych kotów z lecznicy z baterią leków pojechała do domu - jedna z karmicielek je przygarnie, już u niej zostaną.
Chora kotka nadal w lecznicy - je, ale źle chodzi, zatacza się, może mieć uszkodzony błędnik, podejrzewają też jakiś wylew a mózgu.... Nadal nie można jej wysterylizować...
Przed chwilą odebrałam telefon o kolejnej złapanej kotce - jadę dziś po nią.
No i od jakiegoś czasy błaką się tam niekastrowany kocur - rosyjski niebieski. Pozwala się karmić, ale nie można go złapać - karmicielki ciagle próbują.
Wieść gminna niesie, że domowy wyrzucony przez spadkobierców po śmierci właściciela
