Myszeńk@ pisze:Ech, właśnie m.in. dlatego nie mam drugiego kota

... bo my naszą Zeldę zabieramy na nasze wyjazdy (powiem tak: ani rodzice, ani teściowie "nie przepadają" za kotami, więc wolę zabierać niż prosić o pomoc, znajomi zaprzyjaźnieni kociarze wyjechali z Polski, zostają sąsiedzi ...)

Jakby była dwójka, to już większy kłopot, bo i dziecko, i transporter nr 1 i pewnie musiałby być drugi ... kuweta na szczęście jedna
My, kiedy jedziemy w Polskę - to całą ekipą, trójka dzieci, dwójka kotów, cztery rowery, kuweta i transporter - jeden duży na dwa koty...Wszyscy już przywykli, że my tak całym stadem...a tam, gdzie nie wiemy, czy nas przyjmą z kotami - przemycamy transporter do pokoju, a potem, w trakcie pobytu się nagle okazuje, że te koty w oknie to żywe, a nie sztuczne

Tym razem lecimy za granicę...nawet jakbyśmy chcieli je zabrać ze sobą, to przesiedzą cały nasz pobyt w kwarantannie...choć mój tata złośliwie zapytał, czy miejsce dla kotów też wykupiliśmy

ale, ponieważ ona sam ma fizia na pukncie innej hodowli - gołębi pocztowych, to w kwestii naszego skrzywienia - akurat najmniej się wypowiada...zresztą cała nasza rodzina traktuje sprawę naszych kotów z lekkim przymróżeniem oka...

taki lekkie fiziu miziu, ale nieszkodliwe dla społeczeństwa
