U Tosiulki wszystko po staremu - słodka jest dla nas, zaborcza w stosunku do innych kotów - wczoraj chciała zlać kocurka sąsiadki jak go za oknem zobaczyła ( a z reszta nie komentuję wypuszczania go przez sąsiadke na dach....)
Dla nas jest jak zawsze prze, prze, prze kochana, miziakom czasami nie ma końca, aż ręka boli
Uszka ma juz wyleczone, nie trzepie główką, podczas czyszczenia już nie ma nic na waciku. Niedługo jedziemy na kontrolę uszu i pobtanie krwi do badań.
A poniżej nasza Kocina ze swoim Dużym na łóżeczku - po prostu pełna symbioza
O, a tu Duży dorobił Tosi rogi
