No mam, mam
Kić, jak się do niego podchodzi jest maksymalnie przerażony, ale nie agresywny.
Na początku strasznie mnie ofukał, ale udałam, że nie słyszę i dawaj do niego z łapami. Przez pierwsze 3 minuty miziania trząsł się jak osika, ale się miział. Potem zaczął coraz bardziej sie wyginać i nadstawiać, zaczął mruczeć i ugniatać łapkami półkę. A na końcu dał się nakarmić piersią z kurczaka (początkowo musiałam mięso kłaść przed nim, potem jadł już z ręki).
Mizia się też z Tż-tem
Co prawda kategorycznie odmówił zejścia z mebli (bo siedzi na samej górze, pod sufitem) i boi się Lolki, ale wygląda mi to wszystko bardzo, bardzo
Pozwolił sie też nawet trochę poczesać
Aha. Po przyjściu pokój był na swoim miejscu, zniszczeń dodatkowych nie było. W kuwecie ogromne sioo i mikroskopijna koopa (ale trudno się dziwić, ostatnio kotek przez stres jadł bardzo mało. Dzisiejsza koopa będzie na pewno większa

).
Bardzo nieśmiały, ale przesłodki dzieciak z niego
