» Sob maja 19, 2007 10:58
Nie cierpię jak ktoś woła o pomoc a potem się nie interesuje... Ciągle przypominamy Dorocie o tych kotach a ona obiecuje że się z nimi skontaktuje i nic. Podobno dzwoniła wczorj ale nie odbierali... Bardzo Was przepraszam za ten wątek.
Za to byliśmy z ziutą-23 dzisiaj w Azorku. Pracownik nam powiedział że niedawno był u niego pan spod Łowicza i chciał oddać małe kociaki. Niestety pracownik nie mógł go przyjąć bo top nie ten rejon. Ale nam o tym powiedział. Dziś dzwonił do niego. Kociaki są 4, jeszcze same nie jedzą. Gosiak gdybyś je mogła wziąć... Ten pan je przywiezie do Sochaczewa, my je stamtąd zabierzemy. Ja do Warszawy bym je pociągiem Ci przywiozła.
Jeśli nie możemy pomóc tamtym to może tym...